Dosłownie wbiegłam do domu. Szybko chwyciłam z szafy bluzkę i spodnie. Nałożyłam wszystko pospiesznie. Prawiłam makijaż.
Poczułam jak bardzo jestem głodna. Zrobiłam sobie jedną kanapkę. Miałam jeszcze trochę czasu więc się nie spieszyłam. Zastanawiałam się o co chodzi temu chłopakowi. Najpierw zachowuje się jak skończony dupek a później jakby nigdy nic przyznaje mi racje. Nie rozumiem go. Do tego tyle czasu będę musiała z nim spędzić. W chwili gdy zjadłam ostatni kęs kanapki zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć. W drzwiach zastałam Eric'a. Spojrzałam na zegarek.
- Trochę za wcześnie - zauważyłam. Kolejne zaskoczenie. - Myślałam że znowu będę musiała czekać kilka godzin.
- Bardzo śmieszne - skomentował. Wpuściłam go do domu. Poszłam do pokoju po telefon. Kiedy zeszłam chłopak opierał się o ścianę przy schodach. Minęłam go i nałożyłam buty. Wyszliśmy po czym zamknęłam dom.
- A gdzie ... - zaczęłam.
- Powiedziałem żeby nie czekali bo się przejdziemy - przerwał mi wiedząc że chodzi o ochroniarzy i samochód. - To chyba nie problem ?
- Nie. Lubię spacery - przyznałam. Nie wiedziałam nawet jak zacząć temat. Jakoś po jego zachowaniu zauważyłam że chce sprawdzić czy jestem jedną z tych dziewczyn które muszą zawsze wszędzie jeździć bo są zbyt delikatne by się przejść.
- Na prawdę uważasz że jestem arogancki ? - przerwał ciszę patrząc mi w oczy. Dopiero teraz mu się przyjrzałam. Miał niebieskie oczy, brązowe włosy. Wydawałby się taki miły i uprzejmy... Niestety pozory mylą. Oglądałam kilka filmów w których grał i był na prawdę świetny. Nigdy bym nie pomyślała nawet że jest taki rozpuszczony.
- Uważam że jesteś aroganckim dupkiem - uściśliłam. Zaśmiał się. Melodyjny śmiech... Nie dam się nabrać.
- Dzięki zapamiętam - spojrzał na mnie przechylając lekko głowę. Oj tego już za wiele...
- Nie rób tak - powiedziałam.
- Jak ? - zaskoczyłam go.
- Tak że najpierw zachowujesz się jak kretyn a później nagle stajesz się miły i uwodzicielski. To jest wkurzające.
- Jestem miły i uwodzicielski ? - znów zrobił słodką minę.
- Ugh - przyspieszyłam kroku żeby mieć tą sekundę spokoju.
- Czyli ci się podobam ? - zaczął iść przodem do mnie.
- Nie - zaprzeczyłam. - Nie pochlebiaj sobie.
- Chyba czas zacząć udawać - wskazał głową ludzi idących ulicą. Przybliżył się do mnie i objął mnie w talii. - Jestem świetnym aktorem - wyszeptał gdy pierwsza para ludzi przeszła. Teatralnie przewróciłam oczami. Dopisać do jego opisu: chwali się.
- O co ci rano chodziło ? - zapytałam w końcu unosząc trochę głowę żeby spojrzeć mu w oczy.
- Byłem zły - odpowiedział krótko.
- Na co ? Przecież nic ci nie zrobiłam.
- Myślałem że jesteś kimś w stylu Perrie. Koleją pustą dziewczyną która chce sławy - wyjaśnił. Doszliśmy do parku. Tu było o wiele więcej ludzi. Pary spacerowały dróżkami, nastolatki śmiały się siedząc w cieniu drzew, mijali nas ludzie na rowerach i z psami. Lubiłam przyglądać się ludziom. Każdy z nich miał inną historię. Każda była ciekawa. Każda miała wzniesienia i upadki.
- To się pomyliłeś - stwierdziłam odwracając wzrok od ludzi.
- Może. Perrie na początku też była spoko.
- Jak to na początku ? - zapytałam. Przecież ona wydaję się nie mieć żadnych złych cech. Każda dziewczyna od czasu do czasu ma zły dzień. Ona miała chyba ten zły dzień gdy zerwali z Zaynem.
- Była miła, zabawna, skromna. Nie lubiła się stroić ani się przechwalać. Później pokochała bycie w centrum uwagi. Zaczęła chodzić z Zaynem. Na początku wydawało mi się że go kocha ale ona jest chyba z nim dla zysku - zadziwił mnie odpowiedzią. Już nie wiedziałam co powiedzieć. - Wydaje mi się że już nie będzie taka jak wcześniej.
- Przecież wydaje się taka...
- Idealna ? - dokończył za mnie. Pokiwałam głową. - Teraz jest typową dziewczyną. Przejmuje się tylko tym jak się ubrać. Nigdy już nie będzie taka jak kiedyś. Ale przestańmy o tym gadać.
- Okey - zgodziłam się. Nagle poczułam jak mnie obejmuje.
- Teraz trzeba trochę lepiej grać. Za chwilę spójrz dyskretnie w stronę fontanny. Ten ubrany na czarno to reporter - wyszeptał łaskocząc moje ucho ustami. Po plecach przeszedł mi dreszcz.
- Skąd wiesz ? - zapytałam po spojrzeniu na mężczyznę. Nie wyglądał jakoś specjalnie. Niczym się nie wyróżniał.
- Robi nam zdjęcia. Stara się żebyśmy tego nie zauważyli - wyjaśnił.
- Aż tak się na tym znasz ?
- Nie po prostu kilka razy udzielałem mu wywiadu - zaśmialiśmy się jednocześnie. Chyba nie jest aż takim idiotom jak mi się wydawało. Chociaż może tylko gra. Przecież jest aktorem to dla niego codzienność.
- Więc dajmy mu dobry reportaż - wyszeptałam. Eric pocałował mnie w policzek.
- Nie pocałuje cię dopóki nie będziesz tego chciała - wyszeptał po czym znów ujął mnie w talii i poprowadził.
- I co teraz mamy robić ? - zapytałam.
- Jeszcze nie wiem. Masz ochotę na szejka ?
- Może być.
- Musimy poćwiczyć twoją grę aktorską bo nie wychodzi ci to najlepiej - przyznał zupełnie szczerze.
- W czym mogę służyć ? - zapytał sprzedawczyni.
- Poproszę dwa szejki - zaczął i popatrzył na mnie - Jaki smak ?
- Czekoladowy - powiedziałam.
- Dwa szejki czekoladowe - uśmiechnął się miło do kobiety. Po chwili już podała nam plastikowe kubki. Wyjęłam z małej torebki portfel.
- Co robisz ? - zapytał zdziwiony.
- Chce zapłacić ? - spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Nie ma mowy - powiedział. Szybkim ruchem wyjął z kieszeni pieniądze i dał kobiecie. Poprowadził mnie dalej.
- Nie będziesz za mnie płacił - zatrzymałam się.
- Dlaczego ? - zdziwił się jakby pierwszy raz ktoś powiedział do niego coś takiego.
- Bo nie lubię jak ktoś to robi - wyznałam.
- Pogadamy o tym kiedy indziej - przerwał temat. Teatralnie przewróciłam oczami. Przez słomkę upił trochę płynu.
Spacerowaliśmy tak przez dłuższą chwilę. Kiedy szejki się skończyły zaproponował żebyśmy poszli coś zjeść bo jest głodny.
- Eric ? - usłyszeliśmy za naszymi plecami. Chłopak się odwrócił a ja miałam nadzieję że zapadnę się pod ziemię. Wiedziałam kto wymówił jego imię.
- Zayn - pociągnął mnie w stronę pary. Objął mnie ręką wokół ramion. - Miałem do ciebie dzwonić wieczorem. Chciałem ci przedstawić moją dziewczynę - mocniej mnie do siebie przycisnął i pocałował w czubek głowy. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech by lepiej odegrać swoją rolę.
- Kochanie ale my się już znamy - oznajmiłam. Chłopak zrobił zaskoczoną minę.
- Na prawdę ? Nie przestajesz mnie zaskakiwać aniołku - pocałował mnie tym razem w czoło. Uśmiechnęłam się do Perrie i Zayna. Chłopak miał zaskoczoną minę. Szybko przeniosłam wzrok z niego na ten chodzący ideał. Miała na sobie różową sukienkę i jak zwykle pięknie wyglądała.
- Cześć - przywitałam się z nią.
- Hej - przytuliła mnie a ja odwzajemniłam uścisk. Pachniała równie ślicznie. Zaśmiała się do mojego ucha. - Nie mogę uwierzyć ty i Eric.
- Na początku też nie mogłam. To wspaniały chłopak - oświadczyłam. Z blondynką nadal trzymałyśmy się przyjaźnie za ręce.
- Rzeczywiście. Dobrze że trafił na ciebie. Powinien się ktoś nim zająć - zaśmiała się.
- Ej dziewczyny ja tu jestem - objął mnie od tyłu w talii i położył brodę an mojej głowie.
- Przecież wiemy - przyznałam. - Od kiedy wy się znacie.
- Kilka lat - przypomniała sobie Perrie. Spojrzałam ukradkiem na Zayna. Stał krok od nas gapiąc się na Erica. Dostrzegłam że jest zły. Po chwili spojrzał na mnie i rysy jakby mu złagodniały choć nadal widziałam w jego oczach gniew. Odwróciłam wzrok.
- Nie mówiłeś mi - skierowałam się do Erica.
- Perrie za chwile się zacznie film - przypomniał Zayn.
- Och no dobrze. Jak coś możemy się spotkać i pogadać. Zadzwoń do mnie wieczorem. Wtedy więcej ci powiem co wiem o naszym Eric'u - przytuliła najpierw mnie a później "mojego chłopaka". Ja tylko na pożegnanie rzuciłam do Zayna krótkie ''cześć''.
- Wszystko dobrze ? - zapytał.
- Tak a co ? - spojrzałam na niego nadal z uśmiechem na twarzy.
- Przede mną nie musisz udawać - stwierdził. Pokiwałam lekko głową. - Ale rozumiem że możesz nie chcieć o tym rozmawiać. Odwieźć cię do domu ?
- Nie chyba nie trzeba - przyznałam.