14 maja 2016

One Direction

Rozdział XXXII
Dosłownie wbiegłam do domu. Szybko chwyciłam z szafy bluzkę i spodnie. Nałożyłam wszystko pospiesznie. Prawiłam makijaż. 
Poczułam jak bardzo jestem głodna. Zrobiłam sobie jedną kanapkę. Miałam jeszcze trochę czasu więc się nie spieszyłam. Zastanawiałam się o co chodzi temu chłopakowi. Najpierw zachowuje się jak skończony dupek a później jakby nigdy nic przyznaje mi racje. Nie rozumiem go. Do tego tyle czasu będę musiała z nim spędzić. W chwili gdy zjadłam ostatni kęs kanapki zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć. W drzwiach zastałam Eric'a. Spojrzałam na zegarek. 
- Trochę za wcześnie - zauważyłam. Kolejne zaskoczenie. - Myślałam że znowu będę musiała czekać kilka godzin. 
- Bardzo śmieszne - skomentował. Wpuściłam go do domu. Poszłam do pokoju po telefon. Kiedy zeszłam chłopak opierał się o ścianę przy schodach. Minęłam go i nałożyłam buty. Wyszliśmy po czym zamknęłam dom. 
- A gdzie ... - zaczęłam.
- Powiedziałem żeby nie czekali bo się przejdziemy - przerwał mi wiedząc że chodzi o ochroniarzy i samochód. - To chyba nie problem ?
- Nie. Lubię spacery - przyznałam. Nie wiedziałam nawet jak zacząć temat. Jakoś po jego zachowaniu zauważyłam że chce sprawdzić czy jestem jedną z tych dziewczyn które muszą zawsze wszędzie jeździć bo są zbyt delikatne by się przejść. 
- Na prawdę uważasz że jestem arogancki ? - przerwał ciszę patrząc mi w oczy. Dopiero teraz mu się przyjrzałam. Miał niebieskie oczy, brązowe włosy. Wydawałby się taki miły i uprzejmy... Niestety pozory mylą. Oglądałam kilka filmów w których grał i był na prawdę świetny. Nigdy bym nie pomyślała nawet że jest taki rozpuszczony.  
- Uważam że jesteś aroganckim dupkiem - uściśliłam. Zaśmiał się. Melodyjny śmiech... Nie dam się nabrać. 
- Dzięki zapamiętam - spojrzał na mnie przechylając lekko głowę. Oj tego już za wiele... 
- Nie rób tak - powiedziałam. 
- Jak ? - zaskoczyłam go. 
- Tak że najpierw zachowujesz się jak kretyn a później nagle stajesz się miły i uwodzicielski. To jest wkurzające. 
- Jestem miły i uwodzicielski ? - znów zrobił słodką minę. 
- Ugh - przyspieszyłam kroku żeby mieć tą sekundę spokoju. 
- Czyli ci się podobam ? - zaczął iść przodem do mnie. 
- Nie - zaprzeczyłam. - Nie pochlebiaj sobie. 
- Chyba czas zacząć udawać - wskazał głową ludzi idących ulicą. Przybliżył się do mnie i objął mnie w talii. - Jestem świetnym aktorem - wyszeptał gdy pierwsza para ludzi przeszła. Teatralnie przewróciłam oczami. Dopisać do jego opisu: chwali się.  
- O co ci rano chodziło ? - zapytałam w końcu unosząc trochę głowę żeby spojrzeć mu w oczy. 
- Byłem zły - odpowiedział krótko. 
- Na co ? Przecież nic ci nie zrobiłam. 
- Myślałem że jesteś kimś w stylu Perrie. Koleją pustą dziewczyną która chce sławy - wyjaśnił. Doszliśmy do parku. Tu było o wiele więcej ludzi. Pary spacerowały dróżkami, nastolatki śmiały się siedząc w cieniu drzew, mijali nas ludzie na rowerach i z psami. Lubiłam przyglądać się ludziom. Każdy z nich miał inną historię. Każda była ciekawa. Każda miała wzniesienia i upadki.  
- To się pomyliłeś - stwierdziłam odwracając wzrok od ludzi. 
- Może. Perrie na początku też była spoko.
- Jak to na początku ? - zapytałam. Przecież ona wydaję się nie mieć żadnych złych cech. Każda dziewczyna od czasu do czasu ma zły dzień. Ona miała chyba ten zły dzień gdy zerwali z Zaynem. 
- Była miła, zabawna, skromna. Nie lubiła się stroić ani się przechwalać. Później pokochała bycie w centrum uwagi. Zaczęła chodzić z Zaynem. Na początku wydawało mi się że go kocha ale ona jest chyba z nim dla zysku - zadziwił mnie odpowiedzią. Już nie wiedziałam co powiedzieć. - Wydaje mi się że już nie będzie taka jak wcześniej. 
- Przecież wydaje się taka...
- Idealna ? - dokończył za mnie. Pokiwałam głową. - Teraz jest typową dziewczyną. Przejmuje się tylko tym jak się ubrać. Nigdy już nie będzie taka jak kiedyś. Ale przestańmy o tym gadać. 
- Okey - zgodziłam się. Nagle poczułam jak mnie obejmuje. 
- Teraz trzeba trochę lepiej grać. Za chwilę spójrz dyskretnie w stronę fontanny. Ten ubrany na czarno to reporter - wyszeptał łaskocząc moje ucho ustami. Po plecach przeszedł mi dreszcz. 
- Skąd wiesz ? - zapytałam po spojrzeniu na mężczyznę. Nie wyglądał jakoś specjalnie. Niczym się nie wyróżniał. 
- Robi nam zdjęcia. Stara się żebyśmy tego nie zauważyli - wyjaśnił.
- Aż tak się na tym znasz ? 
- Nie po prostu kilka razy udzielałem mu wywiadu - zaśmialiśmy się jednocześnie. Chyba nie jest aż takim idiotom jak mi się wydawało. Chociaż może tylko gra. Przecież jest aktorem to dla niego codzienność. 
- Więc dajmy mu dobry reportaż - wyszeptałam. Eric pocałował mnie w policzek. 
- Nie pocałuje cię dopóki nie będziesz tego chciała - wyszeptał po czym znów ujął mnie w talii i poprowadził. 
- I co teraz mamy robić ? - zapytałam. 
- Jeszcze nie wiem. Masz ochotę na szejka ? 
- Może być. 
- Musimy poćwiczyć twoją grę aktorską bo nie wychodzi ci to najlepiej - przyznał zupełnie szczerze. 
- W czym mogę służyć ? - zapytał sprzedawczyni. 
- Poproszę dwa szejki - zaczął i popatrzył na mnie - Jaki smak ?
- Czekoladowy - powiedziałam.
- Dwa szejki czekoladowe - uśmiechnął się miło do kobiety. Po chwili już podała nam plastikowe kubki. Wyjęłam z małej torebki portfel. 
- Co robisz ? - zapytał zdziwiony. 
- Chce zapłacić ? - spojrzałam na niego jak na idiotę. 
- Nie ma mowy - powiedział. Szybkim ruchem wyjął z kieszeni pieniądze i dał kobiecie. Poprowadził mnie dalej. 
- Nie będziesz za mnie płacił - zatrzymałam się. 
- Dlaczego ? - zdziwił się jakby pierwszy raz ktoś powiedział do niego coś takiego. 
- Bo nie lubię jak ktoś to robi - wyznałam. 
- Pogadamy o tym kiedy indziej - przerwał temat. Teatralnie przewróciłam oczami. Przez słomkę upił trochę płynu. 
Spacerowaliśmy tak przez dłuższą chwilę. Kiedy szejki się skończyły zaproponował żebyśmy poszli coś zjeść bo jest głodny. 
- Eric ? - usłyszeliśmy za naszymi plecami. Chłopak się odwrócił a ja miałam nadzieję że zapadnę się pod ziemię. Wiedziałam kto wymówił jego imię. 
- Zayn - pociągnął mnie w stronę pary. Objął mnie ręką wokół ramion. - Miałem do ciebie dzwonić wieczorem. Chciałem ci przedstawić moją dziewczynę - mocniej mnie do siebie przycisnął i pocałował w czubek głowy. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech by lepiej odegrać swoją rolę. 
- Kochanie ale my się już znamy - oznajmiłam. Chłopak zrobił zaskoczoną minę. 
- Na prawdę ? Nie przestajesz mnie zaskakiwać aniołku - pocałował mnie tym razem w czoło. Uśmiechnęłam się do Perrie i Zayna. Chłopak miał zaskoczoną minę. Szybko przeniosłam wzrok z niego na ten chodzący ideał. Miała na sobie różową sukienkę i jak zwykle pięknie wyglądała.
- Cześć - przywitałam się z nią. 
- Hej - przytuliła mnie a ja odwzajemniłam uścisk. Pachniała równie ślicznie. Zaśmiała się do mojego ucha. - Nie mogę uwierzyć ty i Eric. 
- Na początku też nie mogłam. To wspaniały chłopak - oświadczyłam. Z blondynką nadal trzymałyśmy się przyjaźnie za ręce. 
- Rzeczywiście. Dobrze że trafił na ciebie. Powinien się ktoś nim zająć - zaśmiała się. 
- Ej dziewczyny ja tu jestem - objął mnie od tyłu w talii i położył brodę an mojej głowie. 
- Przecież wiemy - przyznałam. - Od kiedy wy się znacie. 
- Kilka lat - przypomniała sobie Perrie. Spojrzałam ukradkiem na Zayna. Stał krok od nas gapiąc się na Erica. Dostrzegłam że jest zły. Po chwili spojrzał na mnie i rysy jakby mu złagodniały choć nadal widziałam w jego oczach gniew. Odwróciłam wzrok. 
- Nie mówiłeś mi - skierowałam się do Erica. 
- Perrie za chwile się zacznie film - przypomniał Zayn. 
- Och no dobrze. Jak coś możemy się spotkać i pogadać. Zadzwoń do mnie wieczorem. Wtedy więcej ci powiem co wiem o naszym Eric'u - przytuliła najpierw mnie a później "mojego chłopaka". Ja tylko na pożegnanie rzuciłam do Zayna krótkie ''cześć''. 

- Wszystko dobrze ? - zapytał.
- Tak a co ? - spojrzałam na niego nadal z uśmiechem na twarzy. 
- Przede mną nie musisz udawać - stwierdził. Pokiwałam lekko głową. - Ale rozumiem że możesz nie chcieć o tym rozmawiać. Odwieźć cię do domu ? 
- Nie chyba nie trzeba - przyznałam.