30 kwietnia 2016

One Direction

Uwaga! Bardzo przepraszam ostatnio długo mnie tu nie było... Przepraszam. 
Chciałam przy okazji zachęcić was do komentowania nowej karty pt: "SPAM". 
Udostępniajcie swoje blogi. 
Czekam  :* 
Rozdział XXXI
Lekko uniosłam głowę z klatki piersiowej Nialla. Oł, jak słodko śpi... Nie mogę przecież tak tego zostawić. Rozejrzałam się. Wszyscy spali. Wyjęłam z kieszeni telefon i włączyłam aparat. 
Zrobiłam zdjęcie. 
- Co robisz ? - zapytał z chichotem Niall. Jednak się nie odwrócił tylko pocałował mnie w policzek sprawiając że zdjęcie wyglądało ładniej. Zaśmiałam się i znów wtuliłam w chłopaka. Po jakiejś godzinie minęło to co dobre i trzeba było się spakować. Kiedy wróciła mama zdążyliśmy się tylko pożegnać. Zapakowała nam jedzenie na drogę. Pojechaliśmy na lotnisko samochodem zajadając smakołyki. Polecieliśmy prywatnym samolotem One Direction. Kiedy już pożegnaliśmy się pod moim i Niny domem pobiegłam do pokoju. Wszystko było tak jak zostawiłam. Przespałam cały wieczór i noc. Wstałam około 10. Dawno się tak nie wyspałam. Poszłam się umyć i jakoś ogarnąć. Muszę się dzisiaj gdzieś przejść. Zabrałam słuchawki i telefon. Niny już nie było w domu. Pewnie jest w pracy. Przechodziłam obok jakiegoś wysokiego budynku gdy pomiędzy słowami piosenek usłyszałam swoje imię i nazwisko. Przyciszyłam piosenkę by się upewnić. Tak ktoś mnie wołał. Serce zaczęło mi być o wiele szybciej. Dlaczego ? Odwróciłam się i zobaczyłam dwóch wysokich mężczyzn ubranych w schludne garnitury. Zbyt idealne. Spojrzałam na nich pytająco. Byli to ochroniarze. Jednak nie ochroniarze One Directon których już znam. Znów powtórzyli moje nazwisko tym razem bardziej jakby pytając czy to ja. Pokiwałam głową na potwierdzenie. 
- Proszę za mną - oznajmił poważnym a jednak łagodnym głosem niższy mężczyzna. Trochę przestraszona ruszyłam za nimi. Nie wyglądali podejrzanie. Nie sądzę żeby coś mogli mi zrobić bez przyczyny. Zaprowadzili mnie do tego wysokiego budynku obok którego właśnie przechodziłam. Otworzyli drzwi rozglądając się wokoło jakby spodziewali się że zaraz ktoś może targnąć się na moje życie. Przy biurku siedziała  sekretarka. Miło się uśmiechała ale nic nie powiedziała. Przynajmniej w razie czego może mi pomoże pomyślałam. Poprowadzili mnie do windy. Wjechaliśmy na 12 piętro. Nie wiedziałam o co chodzi. Co mogli ode mnie chcieć? Jednak nie mogłam zapytać. Odebrało mi mowę przez strach. Zapukali do drzwi. Jakiś mężczyzna niskim głosem zaprosił nas do środka. Jeden z nich otworzył drzwi i zachęcił mnie gestem ręki bym weszła. Zrobiłam kilka kroków do przodu i minęłam próg. Drzwi cicho zamknęły się za mną. Spojrzałam w tamtą stronę. Nie weszli ze mną. Poczułam się mała, bezsilna. Może nawet samotna. Chociaż nawet nie wiem czemu. Nie znałam ich ale jednak bez nich było inaczej. Nie wiedziałam co robić. 
- Panno Angeliko - odezwał się tajemniczy głos.  Błyskawicznie  się odwróciłam. Utkwiłam wzrok w wysoki człowieku. Miał około 40 lat. Ubrany był w garnitur. Przyglądał mi się  jakby spodziewał się że coś zrobię. Jednak tylko zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Stał przy dużym biurku. Przed nim stały dwa fotele. Przy prawej ścianie stała skórzana kanapa i duża roślina doniczkowa. Biuro urządzone w klasycznym stylu. 
- Pewnie zastanawia się pani po co kazałem panią tu zawołać - wyrwał mnie z zamyśleń przerywając ciszę. Nie wiedziałam co powiedzieć. 
- Tak - potwierdziłam cicho patrząc w drewnianą podłogę. 
- Chodzi o Zayna Malika ale może najpierw usiądź - wskazał ręką na fotel. Powoli podeszłam. Zastanawiając się co mam wspólnego z Zaynem. - A więc pani Angeliko... - zaczął.
- Angelo. Mam na imię Angela nie  Angelika - przerwałam mu. Uśmiechnął się przepraszająco. 
- A więc panno Angelo - poprawił się podkreślając przy tym moje imię. - Przejdźmy do sedna. Chodzi o to że ostatnio pojawiły się plotki o Tobie i Zaynie. Próbowaliśmy je uciszyć jakoś wyjaśnić ale wiesz jacy są reporterzy. Szukają tematu na  dobry reportaż. Jeśli by odkryli że między tobą a Malikiem coś jest byłaby wielka afera i  straciłby na pewno wielu fanów. 
- Ale nas nic nie łączy - spojrzałam na niego wrogo. - Nie mam pojęcia co mam wspólnego z tym wszystkim ...
- Spokojnie. Więc żeby pomóc Zaynowi musi na niby pojawić się w twoim życiu  ktoś inny - wyjaśnił. Milczałam zaskoczona. - Chodzi o to żebyś spotykała się z aktorem który zgodził się pomóc. 
- Co ?  - prawie wykrzyczałam. 
- Spokojnie to wszystko dla dobra Zayna. Chyba nie chcesz żeby stracił na przyjaźni z tobą. 
- Nie ale... Czy mam rozumieć że muszę spotykać się z jakimś chłopakiem ? Przecież on ...
- Nie ma się co martwić. On będzie o wszystkim wiedział również troszczy się o Malika - już nic nie rozumiałam co do mnie mówi. 
- I to na prawdę mu pomoże ? - zapytałam po chwili milczenia. Nie chciałam żeby Zayn przeze mnie stracił fanów. Wydaje się że przy tylu fanach kilku w te czy we wte nie zrobi mu różnicy. A jednak on troszczy się o każdego. Fani to dla niego cały świat. Kocha ich ponad wszystko. 
- Tak. Jeśli okaże się że będziesz z jakimś innym mężczyznom to raczej paparazzi dadzą wam spokój. Nikt nie będzie drążył tematu - pan Williams się uśmiechnął. Rozmawialiśmy o szczegółach. Nie mam pojęcia jak długo tam siedziałam rozmawiając z nim jednak pod koniec miałam już dość. W końcu się zgodziłam się. Nie miałam wyboru. Poprosił abym jutro przyszła o 10. Okazało się że dwaj mężczyźni którzy mnie tu przyprowadzili to jego ochroniarze. Odwieźli  mnie do domu i oznajmili że jutro o 9:40 będą na mnie czekali. Wysiadłam z samochodu. Weszłam do domu. Zawołałam przyjaciółkę. Nic. Żadnej odpowiedzi. Sprawdziłam godzinę na telefonie 16:30. Nie wiedziałam co mam robić. Chciałam zająć myśli. Wyszukałam na telefonie numer Niny. Zadzwoniłam. Po kilku sygnałach odebrała. 
- Hej. Gdzie jesteś ? - zapytałam na powitanie. Miałam nadzieję w odpowiedzi usłyszeć że już jedzie do domu.  
- Mówiłam ci że idę do pracy. Znowu mnie nie słuchałaś ? - zaśmiała się. Starałam się przypomnieć czy ta sytuacja faktycznie miała miejsce. Jednak chyba na prawdę nie słuchałam. 
- Przepraszam. To za ile będziesz ? - dopytywałam.
- Jutro. Jestem na ślubie poza Londynem. Wrócę chyba wieczorem - powiedziała od niechcenia. 
- Muszę lecieć za 10 minut się zaczyna - oznajmiła
- Pa - pożegnałam się chichocąc. Zastanawiało mnie ile jeszcze rzeczy dziewczyna mi mówiła a ja się ''wyłączyłam''. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Postanowiłam coś zrobić. Tylko co? Nie było mi smutno. Nie byłam szczęśliwa. Byłam obojętna ? Da się tak? Po tym wszystkim co mi się przydarzyło jest to możliwe? Jednak chyba tak.  Przynajmniej nawet teraz po dzisiejszym wydarzeniu przeszłość przestała mieć znaczenie. Pomimo tego co mi zrobił Zayn nie mogę pozwolić żeby przeze mnie stracił wszytko na czym mu zależy. To by było nie fair. Ciekawe czemu jego kolega się zgodził. Pan Wiliams powiedział że czasem potrafi być arogancki, nieprzystępny i ogólnie odpychający ale że to tylko tak na zewnątrz. Ciekawe jak będzie się zachowywał w stosunku do mnie. 
Przypomniałam sobie że rano chciałam wejść do jakiejś księgarni lub sklepu po pamiętnik. Przez ostatnie wydarzenia cały zapełniłam. To mi pomagało. Pospiesznie wyszłam z domu. Zamknęłam go i włożyłam słuchawki w uszy. Rozbrzmiała piosenka Cascada - Everytime We Touch. W rytmie tej piosenki weszłam do księgarni. Podeszłam do półki z zeszytami. Wzięłam do ręki czarny notes. Otóż to. Tego potrzebowałam. Chwyciłam czarny długopis i ruszyłam do kasy. Szłam w stronę centrum. Usłyszałam dźwięk wiadomości wydobywający się z mojego telefonu. 
Odebrałam ją. ''Musimy porozmawiać // Zayn". Skąd on ma mój numer? Chłopaki... Niech pomyślę Louis czy Liam... Najlepiej obu zabije. Oderwałam wzrok od urządzenia. Nie chce z nim rozmawiać. Zrobię wszytko by mu pomóc ale bez rozmowy. Nie będę się w nim ponownie  rozkochiwała. Nie. Nie zrobię tego. Schowałam telefon do tylnej kieszeni. Poczułam falę szczęścia. Nie znałam powodu. Tak jakby mój organizm postanowił już skończyć ze smutkiem. Nagle stanęłam prawie wpadając w jakąś kobietę. Spojrzałam na wystawę sklepu z pamiątkami. Uśmiechnęłam się. Weszłam do niego. Zaczęłam przeglądać okulary przeciwsłoneczne przymierzając kolejne pary. Kiedy wreszcie wybrałam zobaczyłam dosłownie wszytko co można sobie wymarzyć z flagą Brytanii. Wybrałam bluzkę na ramiączkach z napisem "I LOVE LONDON" a pod nim graficzna panorama miasta. Zapłaciłam za rzeczy i poszłam do przymierzalni zmienić bluzkę. Poprzednią wcisnęłam do torby. Wyszłam ze sklepu wcześniej żegnając się ze sprzedawcą. Poszłam do parku. Usiadłam na ławce i zaczęłam pisać. Pisałam wszystko co przychodziło mi do głowy: dzisiejszy dzień, moje uczucia. To wszystko jest takie zakręcone. 
Drogi pamiętniku,
Miałam dziwny dzień. Dlaczego przynajmniej jeden dzień mojego życia nie może być zwyczajny? Z jednej strony nienawidzę Zayna. Jest... okropny. Jednak czuję się winna. Mogłam przecież traktować go jak zwykłego chłopaka. Pasuje do Perrie i dziwię się że w ogóle mogłam pomyśleć że ja i on... 
To naprawdę skomplikowane...
W końcu podniosłam głowę znad zeszytu.  Zaśmiałam się w duszy widząc że jest już ciemno. Leniwie się podniosłam. Wepchnęłam pamiętnik do torebki. Skrzyżowałam ręce na piersiach. Zrobiło się zimno. Szybko dotarłam do domu. Zjadłam kolacje i położyłam się spać. 
Budzik... Boże ! Kto takie coś wymyślił? Odwróciłam się na brzuch i wyłączyłam go. Wtuliłam głowę w poduszkę usiłując sobie przypomnieć po co go nastawiłam. O nie! Dzisiaj mam pójść do pana Williamsa. Powiedział swoje imię ale nie zapamiętałam. Wydało mi się to nieistotne. Szybko poderwałam się z łóżka. Podeszłam do szafy i wyjęłam ubrania. Wbiegłam do łazienki. 
Wzięłam prysznic, naciągnęłam jasnoróżową sukienkę i wysuszyłam włosy. Spojrzałam w lustro. Jeszcze czegoś mi brakuje... Otóż potrzebuję jakiś naszyjnik. A kto ma mnóstwo naszyjników? Nina! Poszłam do jej pokoju i wzięłam pierwszy jaki znalazła. Przyjrzałam mu się. To nie jest jej naszyjnik tylko mój. Co on u niej robi? Ugh, zabrała mi. Jeszcze się z nią policzę. 
- Może być - stwierdziłam znów patrząc w lustro. Zeszłam na dół i szybko coś zjadłam. Za 10 minut mieli przyjechać ochroniarze. Ciekawe czy będą punktualnie... Ostatnie poprawki w makijażu i dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć spodziewając się dwóch mężczyzn. Jednak nie ich zastałam. 
- Cześć - przywitał się chłopak. 
- Hej. Przepraszam ale zaraz wychodzę - wyznałam. 
- Gdzie ? - zapytał Niall. 
- Umówiłam się - odpowiedziałam krótko. Pocałowałam go w policzek i ominęłam. - Wyjaśnię innym razem. 
- Niech będzie. Podwieźć cię ? - zaproponował gdy odprowadziłam go do samochodu. 
- Nie dzięki - wszedł do samochodu. Pożegnałam się z nim i zamknęłam drzwi auta. Poczekałam aż zniknie za zakrętem i wsiadłam do samochodu który właśnie zaparkował po drugiej stronie ulicy. 
- Dzień dobry - przywitał się niższy. Otworzył drzwi bym weszła po czym je za mną zamknął i zajął miejsce z przodu obok swojego kolegi. Odpowiedziałam tym samym. Zapięłam pas. 
- Pan Wiliams powiedział że teraz będziemy się często spotykać. Wiesz będziemy twoim cieniem - zaśmiał się mężczyzna który kierował autem. Razem z drugim mu zawtórowaliśmy. Myślę że możemy się dogadać. Dowiedziałam się że ten niższy ciemnowłosy ma na imię Darius a drugi - kierowca Edward. Okazali się zabawni.
- Będziemy ciągle przy tobie ale postaramy się nie rzucać w oczy - wyjaśnił Darius. 
- Przecież nie jestem nikim ważnym - zdziwiłam się. 
- Szef karze dbać o ciebie. Mamy cię wszędzie wozić i w razie czego bronić. Dla niego musisz jednak coś znaczyć inaczej by się nie wysilał - powiedział Ed. To że miałam być dziewczyną jakiegoś tam chłopaka to chyba nie powód żeby obstawiać mnie ochroniarzami. Nie dążyłam już nic powiedzieć bo zatrzymaliśmy się przed budynkiem. Tym samym co wczoraj. To samo pomieszczenie. 
- Dzień dobry - przywitał się pan Wiliams. Odpowiedziałam tym samym. - Więc dzisiaj musimy uzgodnić wszystkie szczegóły. 
I tak się zaczęło... Dwie godziny siedzenia... Wyjaśniał mi co mam robić. W sumie to ten chłopak też powinien być. Nie no przecież 2 godziny spóźnienia to jeszcze nie tak dużo kto by zauważył? Czujecie ten sarkazm? Jeszcze go nie poznałam a już go nie lubię. 
- No nareszcie - zawołał pan Williams wznosząc ręce.
- Sorry za spóźnienie - powiedział od niechcenia siadając w fotelu koło mnie. Nawet na mnie nie spojrzał. Co za arogancki typek! 
- To właśnie Eric - posłał mu upominające spojrzenie. On jednak nic sobie z tego nie zrobił.
- Panie Williams ktoś do pana - oznajmiła sekretarka wychylając głowę zza drzwi. Pokiwał głową i wstał. 
- Może porozmawiajcie. Eric bądź miły - ostrzegł go i wyszedł. 
- Jestem Angela - przedstawiłam się wyciągając w jego stronę rękę. 
- Fajnie. Nie musimy rozmawiać - stwierdził nadal na mnie nie patrząc. 
- Przynajmniej mógłbyś udawać miłego - powiedziałam poddając się. Sprawiał że ręce trzęsły mi się z nerwów. Ten koleś ma coś z głową. 
-  Przed pustymi dziewczynkami które próbują stać się sławne nie muszę - odpowiedział pierwszy raz na mnie spoglądając od niechcenia jakbym była tu zbędną osobą.
- Nie chce być sławna - zaprzeczyłam próbując się uspokoić. 
- Tak jasne - sarkazm... 
- Nic o mnie nie wiesz więc przestań mnie pochopnie oceniać - wstałam i położyłam jedną rękę na podłokietnik jego fotela a drugą oparłam o oparcie tuż przy jego głowię. Nachylając się tak by nasze twarze były mniej więcej na tej samej wysokości. Patrzył mi w oczy. Element zaskoczenia jest najlepszy. Już nie wytrzymałam. - Jesteś tylko aroganckim chłopcem który ciągle stara się być fajnym. Wybacz jeśli psuje ci samoocenę ale niestety  tak nie jest. Nie jesteś nawet w połowie tak świetny jak ci się wydaje. Może inni tolerują twoją dziecinność ale pora zejść na ziemię. Nie wszystko zawsze kręci się wokół ciebie - nie zdążyłam nic więcej powiedzieć ponieważ usłyszałam jak do pomieszczenia wchodzi pan Williams. Powiedział coś do sekretarki w drzwiach i dopiero się do nas odwrócił. Zdążyłam usiąść już na moim miejscu. 
- I jak nie był zbyt oschły ? - zapytał mnie. 
- Nie. Wyjaśniliśmy sobie już parę spraw więc nie powinno być tak źle - zaśmiałam się. Powinni przyznać mi jakąś nagrodę za aktorstwo. 
- W rzeczy samej - przyznał Eric a my odwróciliśmy się zaskoczeni w jego stronę. Pokiwałam głową. Przynajmniej coś do niego dotarło. Zdziwiona tą zmianą uśmiechnęłam się szczerze. 
- No widzę że Angela ma na ciebie dobry wpływ - ucieszył się mężczyzna. - To tak: macie na siebie zwracać uwagę. Za godzinę pójdziecie na jakiś obiad lub spacer. Musicie się przytulać chodzić za rękę i oczywiście całować. 
- Już teraz ? - zdziwiłam się. Tak szybko ? 
- No tak. Przede wszystkim nie możesz się spotykać z Zaynem - powiedział do mnie. Pokiwałam głową w potwierdzeniu. To akurat nie było problemem w przeciwieństwie do tego że mam pocałować tego chłopczyka. - Więc to chyba wszystko możecie iść się przygotować. Eric przyjedzie po ciebie. 
- Dobrze - potwierdziłam. Pożegnałam się i wyszłam. Ochroniarze od razu mnie przywitali. Zaczęli mówić co wiedzą o ''moim chłopaku''. 

16 kwietnia 2016

One Direction

Znów prośba : 

Komentujcie 

Mogliście już zauważyć że pojawiła się nowa karta pt: "SPAM" po to byście mogli polecać swoje blogi. Więc zapraszam :* 
Rozdział XXX
- Tak ? - odebrałam telefon. 
- Masz jakieś plany na wieczór ? - zapytała mama. 
- Zamierzamy zrobić ognisko - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Później może obejrzymy jakiś film. 
- Ja jadę  do babci więc nie będzie mnie w domu. Masz klucze ? - kolejne pytanie. 
- Tak - odpowiedziałam. - Kiedy wrócisz ?
- Dopiero jutro wieczorem. Samolot masz o 19 tak ? - upewniła się. 
- Yhym.
- To raczej zdążę - zaśmiała się co również zrobiłam. - Upiekłam dla was ciasto. Mówiłaś że Niall dużo je...
- Nawet bardzo. 
- To dobrze bo zrobiłam jeszcze babeczki, ciasteczka i jeszcze parę słodkości więc musicie to wszystko zjeść bo się zepsuje a i jeszcze kanapki na kolację - zaczęła wymieniać. 
- Ojej super Niall się ucieszy.
- Co ja? - zapytał blondyn słysząc że mówię jego imię do telefonu. 
- To pa mamo - pożegnałam się co również zrobiła po czym się rozłączyła. 
- Co ja ? - powtórzył pytanie.
- Mama powiedziała że zostawiła nam dużo jedzenia i stwierdziłam że się ucieszysz - powiedziałam  po polsku. 
- Zrozumiałem tylko ''mama'' więc powiedz teraz po angielsku - zaśmiał się blondynek a ja uderzyłam się otwartą dłonią w czoło nie wierząc swojej głupocie. Przetłumaczyłam mu.
- Uwielbiam twoją mamę - stwierdził z przekonaniem. Pocałowałam go w policzek a później przytuliłam. 
- To jak wracamy ? - zapytałam. 
- Może najpierw kupimy coś na wieczór ? - Nina myśli o wszystkim. Ruszyliśmy do najbliższego sklepu. Niall nie nadaje się na zakupy. Wrzucał do koszyka wszystko. Nawet jeśli nie wiedział co to. W czasie zakupów wpadliśmy na pomysł upieczenia pizzy. Wyszliśmy obładowani zakupami to znaczy jak wychodziliśmy każdy miał mniej więcej po tyle samo zakupów ale w trakcie drogi na przystanek dziewczyny pozbyły się reklamówek dając je chłopcom. Niall zaczął szukać biletu. Prawdopodobnie wypadł mu w parku. Trzeba było mu wyjaśnić że nie był już ważny i że kupię następny. Przy okazji rozmawialiśmy o wielu rzeczach które zaskoczyły ich w naszym kraju. Czekaliśmy około 30 minut na autobus. Znów musiałam kupić bilety. Tym razem Niall postanowił że schowa go by mieć pamiątkę. Weszliśmy do domu. 
- Niall się zepsuł - powiedziała nagle Lucy stając w półkroku. Wszyscy spojrzeli na nią pytająco. - Od tak dawna nie mówił że jest głodny...
- Masz racje - przyznałam podchodząc do niego. Położyłam rękę na jego czole. - Dobrze się czujesz? Pewnie nie. Może brzuch cię boli? - pytałam hamując śmiech. Inni już nie zdołali.
- Wszystko ok - zaśmiał się farbowany blondyn. - Po prostu byłem zbyt zajęty żeby myśleć o jedzeniu. 
- Podzielmy się zadaniami bo już późno - zaproponowała El. Pokiwaliśmy głowami siadając przy stole. Idealnie starczyło miejsc. 
- Nina już pewnie to zrobiła - powiedziałam patrząc na nią. Widziałam w jej oczach iskierki. Ona zawsze wszystko planuje. 
- To może tak: Nina i Niall zrobią pizze bo się na tym znają; Harry, Liam i Lou zajmą się ogniskiem; Andre i Michael zajmą się ławkami i innymi takimi rzeczami; El, Daniell i Lucy zajmą się kocami i  tak dalej bo później będziemy oglądać filmy; ja i Diana przeniesiemy wszystkie przekąski. Jeżeli ktoś skończy wcześniej pomaga innym. Jak będziecie mieć jakieś pytania jestem ja i Angela. Może być? - zapytała. 
- Świetny plan - przyznałam. 
- Ok to pierwsze pytanie: skąd mamy wziąć koce itp ? - zapytała Daniell. 
- Z mojego pokoju na końcu korytarza, od Niny pokój obok po prawej i od mamy - zastanowiłam się jak mam objaśnić gdzie jest. - Pierwszy pokój po lewej od schodów. Możecie też wziąć z salonu.
- A skąd wziąć rzeczy na ognisko ? - tym razem Harry. Zamknęłam oczy żeby lepiej wyjaśnić.
- Jak będziecie na dworze to musicie iść na prawo do końca domu i tam będą drzwi. Mogą być zamknięte - przyznałam. Wstałam i poszłam na korytarz po klucz. Podałam go loczkowi. - Tylko nie zgubcie. 
- Ok - zaśmiał się Lou. - Zobaczymy co da się zrobić. 
- W ogródku są różne ławki. krzesła i stoliki - poinformowałam chłopców. 
- Przenieście je tam gdzie będzie ognisko - dopowiedziała Nina. 
- A gdzie będzie ognisko ? - zapytał Li. 
- Trudno wyjaśnić... Duży masz ten ogród - powiedziała kuzynka patrząc na mnie. 
- Idźcie prosto ścieżką z różami. Będą tam jakieś lampi czy coś takiego. Omińcie altankę i skręćcie w prawo - zaśmiałam się widząc ich miny. - No i prosto, prosto, prosto. 
- A da się prościej? - zapytał Lou. 
- Yyy... - dałam im cień nadziei.- Nie. Tylko błagam nie zgubcie się i weźcie ze sobą telefony. Powinniście trafić. Idźcie za lampkami. 
- No to już do roboty - pogoniła nas Nina. Wszyscy jak na zawołanie na raz wstaliśmy. Chwilę się gubiliśmy w zadaniach nie wiedząc od czego zacząć. Złapałam Nialla za rękę i pociągnęłam do kuchni. 
- A właśnie włączę jeszcze kilka lampek żeby lepiej widzieli - oznajmiłam i podeszłam do małego urządzenia.  Może nie jesteśmy zbyt bogaci ale mama uwielbia ogród a ja lampki więc połączyłyśmy to. Oczywiście lampki są na baterie słoneczne tak ekologicznie.  Jest jeszcze w miarę jasno. Słońce zaczęło się zniżać. Za trochę zachód. 
- Ślicznie - skomentował patrząc przez okno. 
- Co ty tu robisz ? - zapytałam pieska podbiegającego do mnie choć i tak nie odpowie. Wzięłam go na ręce. - To pies sąsiadki - wyjaśniłam Niallowi. Do kuchni weszła Nina. 
- Robię zdjęcia - poinformowała. Widząc pieska dodała - Cześć Kiki. Może ustawcie się razem? 
- Niech będzie - odpowiedział blondynek. Mocno mnie przytulił. 
- Idealnie - skomentowała. - To teraz daj mi pieska a wy róbcie tą pizze bo nie zdążycie - wzięła stworzonko i wyszła. Umyliśmy ręce i zaczęliśmy przyrządzać jedzenie. 
- Angela ... - zaczął Niall. Już wiedziałam o co mu chodzi. Temat pt: ''Zayn". 
- Tak ? - postanowiłam udawać. Nałożyłam najlepszą ''maskę'' z uśmiechem. 
- Chodzi o Zayna - nie wiedział co dalej mówić.
- Co z nim ? - zapytałam obojętnie. - Ugniataj a ja poszukam jeszcze mąki. 
- Chodzi o koncert - chyba podejrzewał że udaje. Zrobił co mu kazałam. Po chwili dosypywałam już mąkę. - Wiesz... Trochę się z nim pokłóciłem...
- Trochę ? Od razu jak zeszliśmy ze sceny to mu przywaliłeś. Myślałem że już nie wstanie. Dobrze że cię odciągnęliśmy bo Zayn by nie przeżył - powiedział wchodząc do kuchni Lou. Spojrzałam na niego a później na Nialla. Dobrze że mój wzrok nie zabija bo farbowany blondynek już leżałby u moich stóp. - Przyniosłem klucz żeby nie zgubić. 
- Połóż na szafce - starałam się zachować spokój. 
- To ja może już pójdę. Powodzenia Nialler pamiętaj że zawsze cię lubiłem. Byłeś fajnym przyjacielem - pożegnał się Tommo wiedząc że może go już więcej nie zobaczyć. Powoli udając że płacze opuścił pomieszczenie zamykając a sobą drzwi. Blondyn stał ze spuszczoną głową nadal ugniatając ciasto. Potrzęsłam głową jakbym nie wierzyła własnym uszom. Zabrałam chłopakowi masę i odłożyłam w bezpieczne miejsce. Podałam mu nóż. Drugi wzięłam dla siebie i zaczęliśmy kroić składniki. 
- Mocno ? - zapytałam. Chłopak spojrzał pytająco. - Mocno go uderzyłeś ? - wyjaśniłam. Zobaczyłam uśmiech na jego twarzy przez co na mojej równie zagościł. 
- Nawet nie wiesz jak! Nie wiedziałem że aż tyle mam siły - cieszył się i zaczął wszystko opisywać. - Chyba się nie spodziewał a powinien. Już na scenie chciałem to zrobić ale chłopaki ciągle stali pomiędzy nami. Dlatego jak zeszliśmy udałem że idę do toalety bo inaczej przecież by mnie nie puścili. Rozmawiał akurat z Perrie.  Po prostu podszedłem i BAM! Przewrócił się i już miałem kolejny raz uderzyć ale Harry stanął pomiędzy nami. Chociaż widziałem że on też miał ochotę to zrobić. Później to nie spuszczali mnie z oczu...
- Nie ekscytuj się tak - przerwałam mu. Blondyn tak się wczuł że zaczął nawet wymachiwać rękami. - Nie myśl sobie że to popieram ale dziękuję - złożyłam pocałunek na jego policzku. 
- Nie masz za co cała przyjemność po mojej stronie - ukłonił się po czym przytulił mnie.
- Cieszę się że cię mam - przyznałam. - No ale dosyć tego dobrego. Czas brać się do roboty. 
- Włączymy muzykę - powiedział Niall. - Mogę twój telefon ? - zapytał ale nie czekając na odpowiedź wziął go i zaczął przeglądać utwory w telefonie. Zamknął oczy i wcisnął co popadnie. Zaśmiałam się. 
- Oł... Nie wiedziałem że nas słuchasz - zdziwił się słysząc piosenkę ''Rock me".
- Jak mogłabym tego nie robić? Przecież was kocham - pocałowałam go pieszczotliwie w nosek. Musiałam stanąć na palcach ponieważ był trochę wyższy. Zaczęliśmy śpiewać i bawić się w rytm muzyki przy okazji przygotowując rzeczy. Ułożyliśmy je na cieście. Co chwilę dziewczyny wchodziły by przenieść do ogrodu potrzebne rzeczy i oczywiście jedzenie. Włożyliśmy gotowe pizze do piekarnika. Usiadłem na blacie czekając. Niall podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. 
- Oj proszę nie tutaj. Przynajmniej idźcie do pokoju - zaśmiała się Lucy. 
- My nic takiego nie robiliśmy - oznajmia Niall lekko się odsuwając by spojrzeć mi w oczy. Zarumieniłam się a on delikatnie odgarnął mi włosy z twarzy. 
- Właśnie widzę - podeszła do lodówki i wyjęła babeczki. - Chcesz? - zapytała niebieskookiego. 
- Nie - odpowiedział a my się zdziwiłyśmy. Niall nie chce jeść? - Wolę cię poprzytulać. 
- Oł jak słodko - skomentowała Lu. - To ja was zostawię samych. 
- Wolisz mnie przytulać ? - zapytałam kiedy zamknęła za sobą drzwi. 
- Tęskniłem a po tym co Zayn ci zrobił nie mogę cię tak zostawić - miał łzy w oczach. 
- Dziękuję - przytuliłam go mocno. Czuję że mogę mu zaufać ale gdybym mu powiedziała co mi zrobił ten mężczyzna to nie wiem jakby zareagował. Poza tym to już przeszłość. Nawet gdyby chciał nic by nie zmienił.
Złączyliśmy nasze dłonie. Czuję się bezpiecznie w ramionach Nialla. 
- Niall? - zaczęłam niepewnie. 
- My już skończyliśmy jak zrobicie pizze to przyjdźcie bo wszystko zjemy - zaśmiał się Hazza wchodząc do kuchni. Kiedy to powiedział od razu wyszedł. 
- Tak ? - zapytał cicho wprost do mojego ucha.
- Chyba pizza już jest gotowa - błyskawicznie zrezygnowałam z pomysłu powiedzenia mu o ostatnich wydarzeniach. Chłopak odsunął się i otworzył piekarnik. Spróbował jakoś ją wyjąć ale wyszło tak że się oparzył. Błyskawicznie znalazłam się obok niego. 
- Zostaw - powiedziałam gdy próbował kontynuować. - Pokaż - chwyciłam jego dłoń. Poprowadziłam go do zlewu i odkręciłam kurek. Sprawdziłam czy leci zimna woda i kazałam chłopakowi trzymać dłoń pod bieżącą wodą. Sama wyjęłam z piekarnika przysmak. Podeszłam do szafki. Wyjęłam piankę na oparzenia i bandaż. Zawinęłam mu delikatnie dłoń.
- Boli ? - zapytałam. 
- Nie - popatrzył na swoją dłoń.- Ładnie - zaśmiał się. Wzięłam dwa duże talerze z pizzami. Niall otwierał mi drzwi. Chciał wziąć jeden z talerzy ale nie zgodziłam się. Ognisko paliło się na całego. Wszystko wyglądało wyśmienicie. Postarali się. Jak tylko nas zobaczyli zawołali ''pizza'' i zaczęli zajadać się. Co trochę mówiąc że pysznie nam wyszła. Kiedy zrobiło się już zimno a jedzenie się skończyło postanowiliśmy pójść do domu. Z Niallem zostaliśmy żeby ugasić ogień. 
- Dzwoniłem do ciebie kilka razy - oznajmił. 
- Zmieniłam numer - zaśmiałam się. 
- Martwiłem się o ciebie - wyjaśnił. 
- Przepraszam. Po prostu... Zayn... Chciałam... Ahhh... - plątałam się w wypowiedzi. 
- Chciałaś się oderwać od myśli związanych z Zaynem - dokończył za mnie blondyn. 
- Tak - potaknęłam. 
- Nadal nie rozumiem czemu to zrobił. Przecież cię kocha. 
- Niall nie oszukujmy się on mnie nie kocha tylko Perrie. Wszystko co robił... Może po prostu chciał sprawdzić czy potrafi bez niej żyć - wyjaśniłam. 
- Nie tłumacz się za niego. To idiota który nie potrafi docenić tego co ma - denerwował się. 
- Proszę cię nie mów tak bo to moja wina - zaczęłam ale mi przerwał. 
- Nic nie było twoją winą. 
- Skończmy temat -uśmiechnęłam się. Po ugaszeniu ognia ruszyliśmy do domu. Od razu poszliśmy do salonu skąd dobiegały śmiechy oraz muzyka. Wszyscy tańczyli. Zaśmiałam się i od razu dołączyliśmy. 
Daliśmy się ponieść melodii. 
- Zmęczyłem się - stwierdził Harry siadając. Wtedy wszyscy to poczuliśmy. Usiedliśmy na kanapie. 
- To co teraz? Film ? - zaproponowała El. Pokiwaliśmy głowami w zgodzie. 
- Lou, Liam i Andre przesuniecie kanapę? - zapytałam miłym tonem i mrugając oczami.
- Dla ciebie wszystko - powiedział Louis za co dostał od swojej dziewczyny łokciem w żebra. Unikała jego ust gdy próbował ją pocałować. Kiedy w końcu mu się udało zaśmiała się. 
- Reszta może przesunie inne meble stąd - dopowiedziała Nina pokazując miejsce gdzie powinno być pusto. 
- A my ułożymy koce - odezwała się Lucy. Więc wszyscy znów zabraliśmy się do roboty. Przy okazji układania posłania stoczyliśmy małą bitwę na poduszki. Niall i ja poszliśmy po jedzenia. Napełniliśmy salaterki i miski chrupkami, popcornem i innymi niezdrowymi rzeczami. Po chwili wszyscy już leżeliśmy wśród poduszek, kołder i koców. Zajęłam miejsce pomiędzy Niallem a Michaelem. Musi zabawnie wyglądać jak tyle ludzi leży na ziemi przed telewizorem i naradza się co obejrzeć. 
- Horror - proponuje Harry.
- Komedia - domaga się Nina. W końcu zaczęliśmy głosować. Wygrał horror. Dlaczego...? Nienawidzę horrorów. Chłopcy wybrali ''The Ring". Ugh oglądałam już to. Tak bardzo się wtedy bałam. Jednak większość wygrała. Zaczęłam oglądać. Po chwili już leżałam wtulona w Nialla który odstawił chrupki by mnie przytulić. Pocałował mnie w czoło bym mniej się bała. Przecierpiałam cały ten film i jeszcze dwa kolejne horrory. Nie wiem jak zdołaliśmy zjeść tyle jedzenia w jeden wieczór ale lodówka i wszystkie szafki były już puste. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

09 kwietnia 2016

One Direction

Czytasz = komentuj 

Rozdział XXIX
- Dzięki że przyjechałeś - wstałam. Karol miał brązowe włosy i prawie że szare oczy. Ubierał się w dresy. To dla niego tak typowe... Nic się w nim nie zmieniło od ostatniego razu gdy się widzieliśmy.
- Spoko i tak mi się nudziło - zaśmiał się. Ruszyliśmy do samochodu. Wziął ode mnie małą walizkę. Wzięłam niewiele rzeczy bo przecież w domu mam jeszcze jakieś ubrania. Odchrząknęłam znacząco. 
- Chciałaś to co zwykle tak ? - zapytał a ja pokiwałam głową. - Wiesz trochę się zdziwiłem kiedy zadzwoniłaś. Myślałem że już z tym skończyłaś.
- Tak ale teraz wszystko się zmieniło - stwierdziłam dając znać że nie chce o tym dłużej myśleć. 
- Musimy pojechać do mnie - powiedział. Zgodziłam się kiwnięciem głowy. Jadąc ciągle wyglądałam przez okno. Tak jak myślałam nic się nie zmieniło. Nic się nie zmienia bo co by miało. 
- Jesteśmy - powiedział wychodząc z samochodu. Byliśmy przed jego domem. Byłam tu wiele razy. - Poczekaj.
- Dobrze - oparłam się o samochód czekając. Po chwili przyszedł z małą buteleczkę z tabletkami. Podałam mu naszykowane pieniądze. Nic przy tym nie mówiliśmy. Zresztą jak zwykle. Przeliczył gotówkę i pokiwał głową. Schowałam buteleczkę do torby na samo dno wcześniej czytając jej etykietkę. Uśmiechnęłam się mimowolnie kiedy przeczytałam nazwę jakiegoś leku a pod nią "lek nasenny".
- Lek nasenny ? - spojrzałam na chłopaka pytająco. 
- No co ? Akurat nie zdziwiłbym się gdyby go z nim pomylili - zaśmiał się drapiąc po karku. 
- Raczej ich samolotem nie przewiozę - powiedziałam. 
- Nie ale mam kolegę w Londynie i na pewno może ci sprzedać - zaproponował po czym wziął ode mnie telefon i wpisał numer. 
- Dzięki - uśmiechnęłam się. - Lepiej już pójdę.
- Odwieźć cię ? - zapytał. 
- Nie trzeba - odmówiłam po czym się pożegnaliśmy. Nie miałam daleko do domu więc w jakieś 10 minut już byłam pod bramą. Po cichu wślizgnęłam się do mieszkania. Położyłam walizkę w kącie korytarza. Zdjęłam buty by ciszej iść. Torebka obijała się o mój bok przez co też ją zdjęłam. Podeszłam do kuchni z której wydobywało się ciche nucenie mamy. Cicho się zaśmiałam. Akurat gotowała. 
- Puk puk - zaśmiałam się kiedy zdziwiona odwróciła się. Na początku nie wiedziała co powiedzieć. Wytarła ręce w ręcznik i przytuliła mnie. Musiałam udawać szczęście. Bolało mnie to bo to moja rodzicielka. Wolałam ją jednak nie martwić. Cieszyła się jak dziecko. Wzięłam rzeczy i zaniosłam do pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz. Jakby mama akurat chciała wejść miałabym pretekst że chciałam się przebrać. Wyjęłam pojemniczek z torebki. Wzięłam tabletkę. Szybko ją połknęłam i popiłam wodą. 


Wiem że narkotyki nie są dobrym sposobem by zapomnieć ale nie widzę innego wyjścia. Pomoże mi to zapomnieć o bólu w sercu. Chwilę później poczułam się już lepiej... Kiedy byłam z Adrianem to była codzienność. 
Tydzień później już przyjechała Nina. Co jakiś czas łykałam jedną z tabletek. Było ich wystarczająco by przetrwać kolejne 2 tygodnie. Dam jakoś radę. Nina chyba nawet się nie domyśla. I dobrze. 
Jutro wrócę do Londynu który staje się moim koszmarem. Jednak nie mogę teraz zostać w Polsce. Przez cały czas radziłam sobie dzięki tabletką. Można by powiedzieć że się uzależniłam. Ale nie... Nie uzależniłam się. To nie to. Zmieniłam numer przez co żaden z członków One Direction nie miał ze mną kontaktu i dobrze. Przy okazji teraz nie dostanę wiadomości od mężczyzny. 
Siedziałam na parapecie i patrzyłam jak wschodzi słońce. Promienie lekko oświetliły pokój. Ujrzałam moje łóżko. Wygląda jakby ktoś urządził tam bitwę na poduszki. Jednak nie nikt tam się nie bił dla zabawy. To tylko ja znowu nie mogłam zasnąć. Przez to ciągle przewracałam się z boku na bok szukając wygodnej pozycji. Kiedy już miałam dość siadłam na parapecie i patrzyłam jak księżyc wędruje po niebie a później Słońce. Ostatni raz spojrzałam za okno. Co widzę ? Rzeczy których nie dostrzegłoby wiele osób na tym świecie. Zapowiada się upalny dzień. Wprost idealny by nałożyć krótkie spodenki i bokserkę. Poranny, lekki wiaterek kołysze liśćmi drzew i kwiatami. Róże tuż pod balkonem na pewno teraz pięknie pachną. Ptaki rozśpiewały się na dobre. Pszczoły i inne owady zaczęły już swoją codzienną ciężką prace. Tylko motyle beztrosko przysiadają na kwiatach. Wszystko wydaje się tak piękne a jednocześnie smutne przy moim toku myślenia. Bo po co to wszystko? Czy ma to sens?  
- Mam dość - wyszeptałam. Cicho zsunęłam się z parapetu. Czułam na twarzy ślady po łzach które co chwile spływały po moich policzkach kiedy wpatrywałam się w niebo. Nadal mi nie przeszło. W mojej głowie ciągle krążyło pytanie ''dlaczego mi to zrobił?". Dlaczego on? Przeżyłabym zdradę każdego prócz niego. On był kimś na prawdę wyjątkowym. Wiedziałam że mogę na niego liczyć w każdej chwili. Myślałam że mnie nie okłamie. Mówił że już nie kocha Perrie. Właśnie Perrie... Najgorsze jest że widzę jaka jest idealna. Wszystko w niej jest doskonałe i nie umiem nawet się na nią gniewać. Pomimo bólu jaki zadali mi wiem że pasują do siebie. Są tak samo idealni. Pasują do siebie. 
Położyłam się na plecach i poprawiłam kołdrę. Przykryłam się nią ale poczułam że jest mi zbyt gorąco dlatego szybko ją z siebie zdjęłam. Odwróciłam się na brzuch ale tak też było niewygodnie. Czułam że prze zmęczenie nie mogę wykonywać zbyt gwałtownych ruchów. Nie dałabym rady chyba nawet przebiec kilku metrów. Zdecydowałam że na plecach będzie mi najwygodniej. Promienie słońca dotarły teraz do mojej szafki nocnej. 
Stały tam. Mój koszmar a jednocześnie wybawienie. Tabletki były ukojeniem. Zdałam sobie sprawę że nie zasnę. Zresztą już ranek więc mogę się gdzieś przejść lub inaczej zająć myśli. Usiadłam i od razu oparłam głowę na rękach. Siedziałam tak nie ruszając się dopóki nie poczułam że łokcie coraz mocniej wbijają mi się w uda. Wzięłam do ręki pojemnik z tabletkami. Powoli go otworzyłam ale nim zdążyłam wysypać jedną na dłoń ktoś zapukał do drzwi. Serce zaczęło mi bić. Zorientowałam się że są zamknięte na klucz. Szybko wsunęłam do szuflady pojemnik i ją zatrzasnęłam. Otworzyłam drzwi i ujrzałam Ninę pomiędzy czarnymi plamkami które powstały prawdopodobnie przez to że szybko wstałam z łóżka. Może za szybko.  
- Cześć - przywitała się z uśmiechem. - Masz gości.
- Kogo ? - zapytałam wtulając twarz w poduszkę. 
- Nas - usłyszałam w odpowiedzi rozbawione głosy. Podniosłam głowę i zobaczyłam Dianę, Michael'a, Lucy i Andre. Uśmiech od razu zagościł na mojej twarzy gdy wszyscy rzucili się na łóżko by mnie przytulić. 
- Ale ... Jak ? Co wy tu robicie? - ze zdziwienia nie mogłam dobrać odpowiednich słów. Położyli się koło mnie. Diana położyła głowę o mój brzuch. Andre oparł się o moje nogi. Lucy wtuliła się w niego. A Michael... Jak to on położył się koło mnie opierając nogi na brzuchu Diany i Andre. Ten to ma wygodnie. Do tego Nina usiadła tak że opierała się o mnie a nogi miała na Michałku. 
- Po prostu się stęskniliśmy. Przy okazji to był dobry powód do przyjechania do Polski - wyjaśniła Diana. 
- Niespodzianka - zawołał Niall wchodząc a raczej wbiegając do pokoju. 
- Ale... Ale jak to ? - zdziwił się Harry stając w drzwiach i patrząc na nas. 
- Uwaga - zawołał Liam ale no już było za późno...  Liam i Louis nie zdążyli wyhamować wbiegając do pokoju. Wpadli na Harrego i Nialla po czym cała czwórka runęła na podłogę. Wybuchnęliśmy śmiechem. Do pokoju weszła Daniell a za nią Eleanor omijając chłopców ze śmiechem. 
- Jak dzieci - stwierdziła El. Dziewczyny podeszły do mnie i uważając by nie przewrócić się na leżących na mnie przyjaciół ucałowały mnie w policzek na przywitanie po czym zrobiły to samo do innych. Też się położyły. 
- Chcieliśmy być tak wyjątkowi i zrobić ci niespodziankę - zasmucił się nadal leżąc na reszcie Liam. Jedynie obrócił się na plecy uniemożliwiając wstanie chłopakom. Musiało mu być wygodnie. Co nie można powiedzieć o leżących pod nim. 
- Za to zrobiliście wyjątkowe wejście - zaśmiałam się. Szczerze mówiąc ledwo co oddychałam przez Ninę, Dianę i Andre. Trochę mnie przygniatali. 
- Li! Wstawaj! Jesteś trochę ciężki - zawołał Harry próbując jakoś wyjść jednak z marnym skutkiem. 
- I kto to mówi - oburzył się leżący na samym dole Niall. Jednak Liam nie wyglądał jakby mu się spieszyło. 
- Spójrz na pozytywy. Przynajmniej cieszmy się że nie Nialler na nas leży - stwierdził Louis. 
- Ej - odezwał się farbowany blondynek. 
- Wtedy już byśmy nie żyli - zaśmiał się Harry a wszyscy oprócz niebieskookiego mu zawtórowali.
- Ej - ponownie dał o sobie znać. Dał radę jakimś cudem się spod nich wyczołgać po czym obdarzył wszystkie dziewczyny w tym mnie pocałunkiem w policzek.
- Przecież my się już witaliśmy - stwierdziła El.
- Ale każdy powód by was całować jest ważny - zaśmiał się Niall na co wszystkie dziewczyny westchnęły jaki jest słodki i kochany. Po prosty serce mięknie. Czy istnieje więcej takich chłopaków na świecie ? Teraz wszystkie chciałyśmy się w niego wtulić. Jednak głos zabrał Lou i chciałyśmy zobaczyć co zrobi więc się nie ruszyłyśmy.    
- Ej będę zazdrosny - zawołał Lou zrzucając z siebie Liam'a. Podszedł do swojej dziewczyny żartobliwie odpychając Nialla i pocałował ją w usta. Później podszedł do pozostałych dziewczyn i również je pocałował ale w policzek. Tak również uczynił Harry i Liam. Wszyscy położyli się pomiędzy nami a ja poczułam że robi mi się coraz to ciężej. Niall przeszedł pomiędzy wszystkimi prawie się przewracając kilka razy i położył się od ściany. Dziwię się że się tam zmieścił skoro akurat tam było tak mało miejsca. A dobra jednak odwołuje. Praktycznie leżał na mnie to co się dziwić ? 
- Bylibyśmy wcześniej gdyby nie Niall - stwierdził Harry. 
- To przez Angelę - dodał blondyn a ja lekko się uniosłam by na niego spojrzeć. - Dałaś mi tą czekoladę. 
- Tak a on zaczął się drzeć koło każdego sklepu że chce jeść i musieliśmy zrobić krótką przerwę - opowiedział Liam. 
- Byłeś głodny ? - zapytałam głaszcząc go po głowie a on jeszcze bardziej się we mnie wtulił. Pokiwał głową na ''tak''. - A oni nie chcieli się zatrzymać ? - Znów ta sama odpowiedź. - Oj biedactwo. Niedobrzy jesteście. Jak mogliście od razu się nie zatrzymać ? - zwróciłam się do chłopców z wyrzutem. Jak można tak robić? To przecież Niall... Wszyscy ledwo powstrzymywaliśmy się od śmiechu ale dla Niall'ka staraliśmy się zachować powagę. 
- Tak jakoś wyszło - stwierdził Hazza. 
- Po za tym on jest zawsze głodny - dodał Li. 
- Wcale że nie - oburzył się Niall.
- Niby kiedy nie ? - zapytał Andre. Już na tyle dobrze się wszyscy znamy że nawet on wie że Niall zawsze jest głodny. 
- Kiedy śpię - farbowany blondynek wystawił mu język. 
- Nie byłbym taki pewien - odezwał się Lou. 
- Cicho tylko czasem mi się to zdarza ale nie myszą o tym wiedzieć - powiedział głośnym szeptem. Wszyscy znów się zaśmialiśmy. 
- Niestety ale byliśmy pierwsi - pochwaliła się Diana. 
- One Direction zero my jeden - zawołała uradowana Lucy. 
- Oj zmieni się ten wynik - oznajmił Styles. 
- To jak będziemy cały dzień tak siedzieć czy idziemy gdzieś ? - zapytała Nina wstając. Wszyscy zrobili to samo. 
- Muszę się tylko przebrać i idziemy - wyjęłam z szafy ubrania i poszłam do łazienki. Szybko się ogarnęłam i już byliśmy w drodze do... Sama nie wiem dokąd. Szliśmy przed siebie. W końcu dotarliśmy na pusty plac zabaw. Postanowiliśmy się tam zatrzymać. Dzień był upalny. Wszyscy mieliśmy okulary przeciwsłoneczne. 
- Jej - zawołał Niall huśtając się. 
- Dziecko - zawołałam na co się zatrzymał. 
- Siadaj - poklepał swoje kolana. 
- Nie dzięki - odmówiłam. 
- No nie wstydź się - złapał moją rękę i przyciągnął tak że usiadłam mu na kolanach. - No i teraz przynajmniej ci wygodnie kochanie - zaśmiał się i pocałował mnie w policzek. 
Od razu zaczął się ponownie huśtać. 
- Za to kochanie to cie zabiję później - krzyknęłam łapiąc się go mocno. 
- Jakie to uroczę - zaśmiali się pozostali. 
- Ja też tak chce - oburzyła się na żarty Daniell.
- Dla ciebie później znajdę chwilkę kotku - powiedział Niall. 
- Nie chciałam do ciebie - zaśmiała się dziewczyna. 
- No niech będzie. Chodź tu skarbie - Liam pokazał jej by usiadła na jego kolanach. Również zaczęli się huśtać. 
- Niall proszę cię nie rób tak - zawołałam gdy zaczął się odchylać do tyłu. 
- Jak dama prosi to nie wolno odmawiać - przestał. Trzymał mnie mocno. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Zupełnie zapomniałam o kłopotach. Żyłam chwilą pierwszy raz od jakiś trzech tygodni. - Zaraz mnie udusisz - stwierdził. Poluzowałam uchwyt. Wszyscy ciągle się śmiali. 
- Mam ochotę coś zjeść - stwierdziłam. 
- Nareszcie nie ja - ucieszył się blondynek. 
- I mamy uwierzyć że nic nie chcesz zjeść ?- zapytała Lucy. 
- Ok to my idziemy do sklepu a Nialler tu zostaje - zaśmiał się Harry wstając z ziemi. 
- Chyba śnicie - niebieskooki zeskoczył z huśtawki łapiąc mnie bym nie upadła. Zareagowałam piszcząc. Zaczęli się śmiać.
- To nie było śmieszne - pogroziłam i palcem nadal trzymana przez Nialla. Dopiero przed drzwiami sklepu mnie postawił. Wszyscy kupiliśmy lody plus jeszcze kilka paczek czipsów i pepsi. Idąc wzdłuż ulicy napotkaliśmy dzieci idące wraz z nauczycielkami ze świetlicy na plac zabaw. 
- Sandra - zawołali chórem i podbiegli by mnie przytulić. Wszystkich wyściskałam i przywitałam się z paniami. W końcu ruszyliśmy dalej. 
- Chyba cię kochają - stwierdził Niall. 
- Chyba? To mało powiedziane. Te dzieci ją uwielbiają - zaczęła Nina. - Jest dla nich jak...
- Wy dla Directionerek - dokończył Andre kiedy blondynka nie wiedziała co powiedzieć.
- Właśnie tak - potwierdziła.
- Oj przesadzacie. Po prostu mnie lubią - zaśmiałam się. 
- Cześć Sandra - przywitała się trochę sepleniąc mała dziewczynka idąca ulicą. 
- Cześć Magdzia - odpowiedziałam i odwzajemniłam uścisk. To jedna z moich ulubienic. Złapała mamę za rękę i poszły dalej. 
- Do tego zna ich wszystkich imiona - dodała Nina. 
- Ale skąd wszystkich znasz ? - zdziwił się Niall. 
- Ze świetlicy. Pomaga tam czasem. Dzieci ledwo co jak ją poznają to nie widzą poza nią świata - zaśmiała się moja kuzynka. 
-  Wiadomo czemu - farbowany blondyn pocałował mnie w policzek. 
- Ej ja tu jestem - przypomniałam czując że się rumienię. Zjedliśmy lody które już ledwo co trzymały się na patykach przez pogodę. 
- Może krótka przerwa ? - zaproponował Harry widocznie już zmęczony. 
- Już lubię Polskę - przyznał Lou. - Możemy sobie tu normalnie chodzić a ludzie nas nie poznają. 
- Bo nikt nie wie że gdzieś wyjechaliście. Dla fanów nadal jesteście w Londynie - stwierdziła Daniell. 
- Po za tym mało co osób spotkaliśmy - zaśmiał się Li.
- Chwila spokoju - uniósł oczy ku niebu loczek. Na co się roześmialiśmy. Usiedliśmy na chodniku w cieniu drzew. Mają racje mało tu ludzi. Wszyscy albo są w pracy albo przez upał w domu. Po za tym prowadzę ich drogami gdzie rzadko kogoś się spotyka. 
- A teraz sweet zdjęcie - powiedział Niall. Zobaczyłam że Nina trzyma telefon. Podszedł do mnie i dał mi buziaka. Później do blondynki odebrał swoją własność. - Oooo... Jakie śliczne. Wstawię na Tweeterze  i może jeszcze na fb - chwilę porobił coś w telefonie. - No niech się cieszą wstawię na naszą stronkę. 
- Pokaż - rozkazałam. Zaśmiałam się widząc nasze zdjęcie. 
- Ale fajnie - zawołali przekazując sobie telefon. 
- Na prawdę do siebie pasujecie - stwierdził Harry. 
- Autobus - zauważyłam. 
- Co powiecie na wycieczkę ? - zapytała Nina. Pokiwaliśmy głowami. 
- To biegniemy - oznajmiłam i wszyscy jak najszybciej biegliśmy w stronę przystanku. Autobus nas wyprzedził kilka metrów przed nim ale kierowca był tak miły że zaczekał. Niall chciał podejść do niego widocznie kupić bilet ale go zatrzymałam.
- Dziękujemy - podziękowałam podnosząc przy okazji trochę rękę a mężczyzna kiwnął głową i się uśmiechnął. - Siadaj - rozkazałam blondynkowi. Zajęli cały tył. Podeszłam do automaty i policzyłam ich. Upewniłam się czy na pewno tylu ich jest. Miałam utrudnione zadanie ponieważ ciągle zmieniali miejsce. Na szczęście byliśmy tylko my i kierowca. Wcisnęłam 12 razy przycisk i wrzuciłam monety. Chwilkę zajęło mi kasowanie biletów. Na wszelki wypadek kupiłam godzinne. Nie wiadomo gdzie nas poniesie. Napisałam do mamy by się o nas nie martwiła. 
- Nie zgubcie - powiedziałam rozdając im bilety. 
- Ale ekstra - powiedział Niall próbując przeczytać napisy. Zaśmialiśmy się. 
- Gdzie wysiadamy ? - zapytałam Niny. 
- A gdzie jedziemy ? - odpowiedziała pytaniem. 
- Rynek ? 
- Ok - zgodziła się. 
- Wstajemy - oznajmiłam. Ustawiliśmy się przy drzwiach. Niall wychodząc prawie się przewrócił. Zwrócił tym uwagę wielu osób. Na szczęście nikt ich nie poznawał. Może to dlatego że nikt by się nie spodziewał One Direction w Polsce. A do tego w Kielcach. No trudno. Mamy szczęście. 
- Trochę więcej ludzi - zauważył Li kiedy szliśmy wzdłuż ulicy Sienkiewicza.
- Tak trochę więcej - zaśmiałam się. 
- Większość jest jeszcze w pracy - zauważyła Nina. 
- Tak w ogóle to która jest godzina? - zapytałam. 
- Po 15 - odpowiedział mi Andre. 
- Już tak późno ? - zdziwiłam się. Szliśmy w grupce. Pokazaliśmy im kilka fajnych miejsc robiąc sobie zdjęcia. Przy okazji posłuchaliśmy jak jakaś dziewczyna śpiewa piosenkę One Direction grając na gitarze. Niall poprosił mnie żebym spytała czy ich lubi. 
- Oczywiście - odpowiedziała z uśmiechem. 
- Cześć - przywitał się Niall po angielsku zdejmując okulary.
- O mój Boże - zaczęła prawie krzyczeć
- Cii - uciszyłam ją. - Nikt nie może wiedzieć że tu są - uśmiechnęłam się przyjaźnie. 
- Nie mogę w to uwierzyć - oczy jej świeciły. - Mogę prosić o autograf? - przetłumaczyłam im to choć nie zbyt dosłownie. Brzmiało to mniej więcej tak: ''dajcie jej autograf". Nie miała kartki więc złożyli podpis na jej gitarze. Chyba zawsze noszą przy sobie markery. Zrobiłyśmy jej z nimi zdjęcie. Ludzie chyba nie zwracali na nas większej uwagi wtedy pewnie pomyśleli że jesteśmy tylko znajomymi dziewczyny. W sumie tak to wyglądało.  
- A wy mi się podpiszecie? - zapytała mnie i Ninę. Spojrzałyśmy po sobie. 
- Ale my nie jesteśmy nikim ważnym - zaśmiałam się. 
- Ty jesteś Angela dziewczyna Nialla - powiedziała a mnie zamurowało. - A ty pewnie Nina dziewczyna Harrego. Jesteście świetne. Fajnie że chłopaki mają takie dziewczyny jak wy. Ostatnio moja koleżanka zaczęła pisać o  was bloga. 
- Jakiego ? - ta dziewczyna nie przestaje mnie zadziwiać. Wzięła swój telefon a my stanęłyśmy obok. 
- Wyślesz mi linka ? - zapytałam a ona pokiwała głową. Napisałam jej mój e-mail i pożegnaliśmy się przytulając. Obeszło się bez naszych autografów. Dziewczyna dziękowała nam przy okazji. Poprosiłyśmy żeby nie mówiła przynajmniej do jutra  że nas spotkała bo chłopcy chcieli by mieć chwile spokoju. Oczywiście się zgodziła. Poszliśmy dalej.
_____________________________________________
Czytasz = komentuj
Ładnie proszę o komentarze <3
Dzisiaj troszkę się rozpisałam. Mam nadzieję że się podoba :* 
Kocham was! Pa.

02 kwietnia 2016

One Direction

                  Czytasz komentuj 

Rozdział XXVIII
- Już się zaczyna - zawołała Nina z salonu. Z telewizora rozlegały się głośne piski. Tak to znak że na prawdę się zaczyna. Chwyciłem w ręce dwa kubki z herbatą i poszłam do pomieszczenia w którym siedziała dziewczyna. Podałam jej gorący napój. Podziękowała mi uśmiechem. Zajęłam miejsce przy niej. Na scenie zrobiło się ciemno po chwili światła oświetliły cztery sylwetki. Do moich uszu pomiędzy piskami dotarły pierwsze nuty piosenki a później rozległy się anielskie głosy chłopców. 
- Dzisiaj mamy dla was świetną wiadomość - zaczął Louis po kilku zaśpiewanych utworach. 
- Co jeśli im się nie spodoba ? - zapytał Liam. 
- To wtedy go wyrzucimy - zaśmiał się Niall. Zdziwione popatrzyłyśmy po sobie. Przed wyjazdem nic nam nie mówili. Spojrzałam na znaczek który sugerował że koncert jest na żywo.  
- To teraz może zaśpiewamy ... - zaczął Harry ale nagle światła zaczęły "żyć własnym życiem". Włączały się nie równomiernie, co chwile gasły lub oślepiały widzów. To niemożliwe żeby na tak dużym koncercie coś się popsuło. Pewnie ze sto razy ktoś to sprawdzał, a jednak... 
- Przepraszamy na chwile - powiedział z zakłopotaniem Niall. Czworo chłopców stanęło w małym półkole. Zaczęli o czymś rozmawiać. Jakby się naradzać. Po chwili wszystkie światła zgasły. Fani zamilkli oczekując co się stanie. Księżyc jak na złość został przysłonięty przez chmury. Z głośników zaczęła wydobywać się melodia piosenki ''Kiss you" przerywane jakby dźwiękami innych piosenek. Światła trzy razy z dosłownie sekundowym odstępem zgasły i ponownie się zapaliły. Przez zaciekawienie nawet przestałam mrugać. Scenę oświetliły jakby czerwone race. Dym unosił się dosłownie wszędzie. Ktoś zaczął śpiewać i muzyka leciała dalej już w normalnym rytmie. Czerwone światło rac zmieszało się ze światłem reflektorów oświetlając piątkę chłopców na scenie. Zaraz, zaraz... pięciu ? zdziwiłam się. Wytężyłam wzrok i jak na zawołanie ktoś skierował kamerę na Zayna. Zayn ? Co on do cholery tam robi? Jego głos rozchodził się po scenie. Pewnie telewizor trochę zniekształcił jego piękny ton... 
OCH! Zabiore Ciebie tam gdzie chcesz.
Możemy wyruszyć każdego dnia, każdej nocy.
Kochanie, zabiorę cię tam, zabiorę cię tam..
Kochanie, zabiorę cię tam, tak.
 Kiedy skończył pomachał do ludzi. Cała piątka zaśpiewała swoje zwrotki przy czym tłum dosłownie oszalał. Rozlegały się krzyki zadowolenia. Zrozumiałam że ta chwilowa ''awaria'' była zaplanowana. 
- I jak wam się podoba ? - zawołał Harry kiedy muzyka ucichła. Odpowiedziały mu krzyki zadowolenia. 
- Wiesz co ? Zbyt mało entuzjazmu. Chyba jednak musimy cię wywalić. Sorry już cie nie lubią - skierował się do Zayna Niall oplatając go ramieniem.
- Musimy chyba jakoś przekonać naszego Niallera żeby bad boy został - stwierdził Louis na co odpowiedziały mu dwa razy głośniejsze krzyki, a myślałam że głośniej się nie da... Całe życie w błędzie...
- Okey, okey bo ogłuchniemy - zaśmiał się Niall przez co na pewno spowodował uśmiechy na twarzach widzów. 
- To co śpiewamy dalej ? - zapytał Liam. 
- Zayn jako nowy członek naszego zespołu niech wybierze - oznajmił Harry. 
- Może ''Little Things'' albo '' More Than This'' - zastanawiał się mulat. - To jak '' More Than This'' ? - zapytał tłumu na co rozległ się krzyk. - Czy '' Little Things" ? - odpowiedział mu trochę głośniejszy krzyk. 
- To zaczynamy - zawołał Niall. Pierwsze dźwięki muzyki się rozległy. 
- Jeszcze nie. Chwilka - przerwał Zayn. - Chciałbym dedykować tą piosenkę mojej ukochanej - Nina spojrzała na mnie znacząco kiedy zrobił krótką przerwę między słowami. Udałam że nie zauważyłam. - Perrie wyjdziesz do nas ? - zapytał i wyciągnął rękę w stronę kulis. Niall chociaż widziałam go z daleka wydawał się jakby miał zamiar rzucić się na Malika ale załapał go za rękę Harry. Wszyscy wyglądali na zdenerwowanych ale żeby to ukryć podnieśli mikrofony do ust i chórem zawołali ''uuuu''. Poczułam jak serce pęka mi na miliony kawałków. Miliony? Czy ja powiedziałam miliony? Poprawka na miliardy. Byłam tak zaskoczona że aż się zaśmiałam. Nie wiem nawet czemu. Po prostu nie wiedziałam co zrobić. Na scenę wyszła blondynka. Jak zwykle miała wysokie szpilki. Pięknie się prezentowała. Od razu pocałowała chłopaka w usta. 
- Angela... - zaczęła Nina. Była chyba równie zdumiona. Nadal miałam na ustach uśmiech ale bladł z każdą chwilą. Postanowiłam udawać i spojrzałam na nią. Wymusiłam jak najszczerszy uśmiech. 
- Ostatnio tak sobie myślałam że może pojadę w tym tygodniu do domu - nagle przyszło mi do głowy. Nie wiedziałam co powiedzieć dalej więc upiłam łyk herbaty by zyskać na czasie. - Mama nie spodziewałaby się że przyjadę tak wcześnie. Pewnie bardzo by się cieszyła. Już widzę jej minę. Zarezerwuje bilet na najwcześniejszy lot. 
- Nie zdołam zwolnić się z pracy w tym tygodniu - zaczęłam moja przyjaciółka. 
- Spokojnie pojadę sama - zaśmiałam się. - Nie jestem aż takim dzieckiem - rzuciłam w nią poduszką. Słyszałam że muzyka znowu rozbrzmiała. Zayn zaczął śpiewać.
Twoja dłoń pasuje do mojej, jakby została stworzona tylko dla mnie
Ale zapamiętaj, że to było nam przeznaczone
I łączę kropki z piegami na twoich policzkach

I to wszystko ma dla mnie sens

Po zwrotce pocałował ją. Liam wpatrywał się w nich przez co z nie zaśpiewał w odpowiednim momencie. Harry szturchnął go łokciem przywracając do rzeczywistości.   
- No dobrze ale od razu jak dojedziesz tam dasz mi znać - odrzuciła w moją stronę poduszkę. 
- Dobra tylko nie dzwoń do nikogo bo niespodzianka się nie uda - wstałam. 
- Niech będzie - zaśmiała się. Chyba nic nie podejrzewała. 
- To ja idę sprawdzić lot może będzie jakiś na jutro - ruszyłam w stronę schodów. 
- Ale na pewno wszystko ok? Zayn ... - zaczęła ale szybko jej przerwałam. 
- Wczoraj ze mną gadał - wysłałam jej buziaka i pobiegłam po schodach. Dopiero teraz do oczu zaczęły napływać mi łzy. Wczoraj śnił mi się pocałunek z nim. Był tak realny że nawet mogłabym w niego uwierzyć. Najpierw coś do mnie mówił a później pocałował mnie gdy leżałam na łóżku po tej całej akcji. Ale to tylko dobry sen... 
Podeszłam do biurka i włączyłam laptopa. Nie będziesz płakać powtarzałam w myślach. 
- Juto o 6:30... - szeptałam do siebie. - Rezerwacja... No i już załatwione. 
Zobaczyłam reklamę jakiejś stronki plotkarskiej. Było na nim zdjęcie Zayna i Perrie z koncertu. Jak oni tak szybko muszą wszytko publikować ? Przeczytałam nagłówek ''Po krótkiej przerwie znowu razem". Tak rzeczywiście po krótkiej przerwie. Z ciekawości kliknęłam na reklamę. Nawet nie wiem po co. Przecież to bardziej mnie zrani. 
,,Zayn Malika wyznaje miłość Perrie Edwards na oczach milionów widzów. Zawsze było wiadomo że nasza zakochana para nie może długo się na siebie gniewać. Fani wiedzieli że w końcu znów będą razem i puszczą w niepamięć ostatnie sprzeczki. Jednak nie to wzbudziło zdziwienie. Reakcja Nialla Horana była zaskakująca. Wyglądał jakby miał za chwilę pobić Malika. Przez większość czasu Niall zaciskała pięści i trzyma się z dala od Zayna. Harry Style nie spuszcza go z oczu i stara się ciągle być pomiędzy nimi. Zobaczymy jak sprawy potoczą się przez resztę wieczoru..."
No nie! Teraz to się wpakował. Dlaczego on w ogóle nie umie panować nad nerwami. Miałam nadzieję że tylko ja to zauważyłam ale jednak nie. Przynajmniej Harry tam jest. Na szczęście... Aż boję się pomyśleć co by zrobił Niall gdyby go loczek nie powstrzymał. 
Wyłączyłam laptopa mając już dość na dzisiaj rzeczy związanych z One Direction. Nałożyłam słuchawki i włączyłam jakąś muzykę. Już nawet nie miałam siły płakać. Nie wiedziałam co mam myśleć. Po prostu zaczęłam się pakować. Kiedy się upewniłam że wszytko wzięłam zeszłam na dół. 
- Jeszcze się nie skończyło ? - zdziwiłam się widząc koncert w telewizorze. Przeszłam do kuchni. 
- Nom jeszcze trochę - odpowiedziała zafascynowana. 
- O 6:30 mam samolot - oznajmiłam głośno tak by mnie usłyszała.
- Co ? - zdziwiła się i przeszła do kuchni. - O 6? 
- No tak 6:30 - uśmiechnęłam się odwracając w jej stronę. 
- Kompletnie zwariowałaś - zaśmiała się. - Chce ci się wstawać tak wcześnie?
- I tak pewnie nie będę mogła zasnąć. Całą noc będę myślała o tym czy wszystko wzięłam - w połowie skłamałam. Nie będę pewnie całą noc spała ale nie z tego powodu. Moje myśli zajmować będzie Zayn i prawdopodobnie moi ''prześladowcy''. Na samą myśl zadrżałam. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w pokoju na moim łóżku. Zacisnęłam za plecami dłonie tak że paznokcie zaczęły wbijać się w moją skórę by nie zapłakać. Poczułam ciepłą krew spływającą po zaciśniętych palcach. Odwróciłam się na pięcie i podeszłam do zlewu. Przemyłam małe rany. Wysuszyłam ręce i ruszyłam do lodówki. Otworzyłam ją i wyjęłam jogurt truskawkowy. Usiadłam na blacie udając beztroską. Uśmiechnęłam się do dziewczyny która mi się przyglądała. 
- Chyba pójdę już spać. Ktoś będzie musiał się zawieźć na lotnisko - powiedziała podkreślając słowo ''ktoś''. Oczywiście miała na myśli siebie. Nic dziwnego również wiedziałam że mnie zawiedzie. 
- Dobranoc - pożegnałam się. 
- Tak, tak branoc - ziewnęła i idąc do wyjścia pomachała mi. Spróbowałam jogurt jednak nie miał smaku jakiego się spodziewałam. Szybko wyplułam go z buzi i przepłukałam wodą. Sprawdziłam datę ważności. Jeszcze 2 tygodnie powinien być dobry. Zdałam sobie sprawę że od wyjścia do klubu nic nie jadłam. Jedynie co to piłam. Poszłam do pokoju. Włączyłam laptopa. 
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. By zapomnieć o wszystkim włączyłam tandetny film romantyczny. Jak zwykle to samo... spotykają się, zakochują się w sobie ale boją się przyznać kiedy to wychodzi na jaw od razu zaczynają cieszyć się miłością, on robi coś źle, ona nie chce mu wybaczyć ale w końcu tak się dzieje, ich miłość staje się taka ''piękna'' że każda dziewczyna chce się po tym seansie zakochać... Bla, bla, bla... Niestety to jest prawdziwe życie. Przeżyłam w życiu już kilka ''miłości''. Zawsze okazywało się że jednak nie jest jak w bajce. Moja pierwsza miłość była najgorsza. Po niej pozostało wiele raz i blizn nie tylko tych na ciele lecz i na duszy. 
                                          ~*~ retrospekcja~*~
- To najgorszy dzień w moim życiu - wyszeptałam do siebie. Właśnie moja najlepsza przyjaciółka a zarazem kuzynka wyjechała zostawiając mnie samą. Umówiłyśmy się że do niej przyjadę za trzy lata i będziemy mieszkać razem w okolicach Londynu. Ah ja już tęsknię i chce tam jechać. Niestety szkoła... Ona już wyjechała na studia a ja nie musze dokończyć edukacje w Polsce... Samotna łza spłynęła po moim policzku. Nie miałam w zwyczaju płakać. Tak na prawdę rzadko kiedy płakałam. Wstałam z ławki skąd niedawno machałam jej na pożegnanie. Wsiadła w autokar i odjechała. Ruszyłam chodnikiem. Mróz był nie do zniesienia. Wcisnęłam ręce głąbiej do kieszeni. Popatrzyłam w niebo. Chmury były ciemne. Nie zdziwiłabym się jakby zaczął padać śnieg. 
- Hej śliczna - zawołał jakiś męski głos. Uznałam że to nie do mnie więc szłam dalej nie odwracając się. 
- Zobaczcie nawet na nas nie spojrzy - jakiś inny głos dotarł do moich uszu. Przeszłam na drugą stronę jezdni. 
- Gdzie tak pędzisz ? - podszedł do mnie trochę starszy chłopak. Obejrzałam się przez ramię. Za mną szło jeszcze dwóch chłopców. Przyśpieszyłam kroku przewracając oczami. Grupka idiotów myślących że są fajni... Żałosne. Zaśmiałam się w duchu. Oni na prawdę myślą że tak kogoś poderwą ? Poczułam jak kładzie mi rękę na ramieniu. Odwróciłam się w stronę chłopaka.
- Jakiś problem ? - zapytał poważny niski głos. Poznałam go. Ale czy na pewno? Obejrzałam się przez ramię i zobaczyłam o głowę wyższego chłopka. 
- Nie nie ma - blondyn zdjął rękę z mojego ramienia. 
- Jak jakiś masz to mów załatwimy to inaczej - ominął mnie i podszedł do niego. Prawie stykali się klatkami piersiowymi. Widać teraz było różnicę wzrostu między nimi. - A jeśli nie masz to ładnie przeproś i będzie po sprawie.
- P-przepraszam - zająkał się i odwrócił na pięcie. Trójka przyjaciół odeszła pozostawiając nas samych. Nie rozumiałam dlaczego mi pomógł. Przecież nigdy nie zwracał na mnie uwagi. 
- Wszystko w porządku Angela ? - zapytał już innym tonem. Spokojnym i troskliwym. Pokiwałam głową zdziwiona że zna moje imię. - Jestem Adrian.
- Wiem - uścisnęłam jego dłoń którą wyciągnął w moją stronę. Lekko się uśmiechnęłam. Czułam jak cała się rumienię. 
                                                            ~*~
I tak to się zaczęło... Z zamyślenia wyrwał mnie telefon. Spojrzałam na ekran już 3. Właśnie zdałam sobie sprawę że przespałam kilka godzin. Szczęśliwa ze swojego osiągnięcia wyłączyłam budzik w telefonie. Odłączyłam urządzenie od ładowarki i wzięłam wcześniej naszykowane ubrania. Były nimi czarne rurki i luźna bluzka. Poszłam do łazienki. W lustrze zobaczyłam zupełnie nieogarniętą dziewczynę. Włosy miałam we wszystkie strony. Od razu chwyciłam za szczotkę i lokówkę by zrobić z nimi porządek. Po kilku minutach wyglądały w miarę przyzwoicie. 
- Może być - stwierdziłam. Teraz twarz... Przybrała nie jak u większości kobiet przez noc blady odcień lecz według mnie szarawy. Zawsze mnie to drażniło. Makijaż poprawił trochę mój wygląd. 
- Może być - kolejny raz wydusiłam. Teraz tylko musiałam "włożyć" najlepszy uśmiech na jaki było mnie w tej chwili stać. Sprawdziłam w lustrze. Nie jest tak źle... Wyszłam z pokoju by otworzyć kolejne z drzwi prowadzące do pokoju kuzynki. Łóżko było puste. Pewnie jest na dole. No i miałam racje siedziała przy kubku kawy. 
- Kiedyś cię zabije - powiedziała ledwo unosząc palec do góry by mi nim pogrozić. Wymusiłam śmiech. - Tylko najpierw muszę mieć na to trochę siły. 
- Spokojnie. Za karę czekają mnie 2 godziny w samolocie - puściłam do niej oczko. 
- Oby usiadł koło ciebie jakiś wrzeszczący bachor - powoli wstała. 
- Też cię kocham - stwierdziłam idąc w jej ślady. Ubrałyśmy się i pomogła mi zanieść walizki do bagażnika. 
Około 12 byłam już w Kiecach. Trochę mi zajęła podróż autokarem. Po wysiadce od razu zadzwoniłam do osoby z którą nie widziałam się od około roku. 
- Słucham - odezwał się męski głos w słuchawce a ja od razu go poznałam. 
- Siemka - przywitałam się. 
- Angela ? - zapytał poznając mój głos.
- Tak. Mam sprawę.
- No raczej inaczej byś nie dzwoniła - zaśmiał się. - Znowu to samo. 
- Jak ty mnie dobrze znasz- powiedziałam obojętnym głosem. 
- Skąd wiesz że nadal to robię ? - zapytał ironicznie. 
- Tak jakoś się domyśliłam - uśmiechnęłam się mimowolnie. 
- Gdzie mam ci przywieźć ? - słychać było w jego głosie lekką chrypkę. 
- Na razie jestem na dworcu. Dopiero co przyjechałam - przyznałam.
- Przyjechać po ciebie ? - zaproponował. 
- Gdybyś mógł - włączył mi się dziecięcy ton. Chłopak zaśmiał się a później oświadczył że będzie za dziesięć minut po czym się rozłączył. Usiadłam na ławce czekając na chłopaka. Przeglądałam różne aplikacje.
- Jestem - oznajmił a ja uniosłam powieki by na niego spojrzeć z lekkim uśmiechem.