Uwaga! Bardzo przepraszam ostatnio długo mnie tu nie było... Przepraszam.
Chciałam przy okazji zachęcić was do komentowania nowej karty pt: "SPAM".
Udostępniajcie swoje blogi.
Czekam :*
Rozdział XXXILekko uniosłam głowę z klatki piersiowej Nialla. Oł, jak słodko śpi... Nie mogę przecież tak tego zostawić. Rozejrzałam się. Wszyscy spali. Wyjęłam z kieszeni telefon i włączyłam aparat.
Zrobiłam zdjęcie.
- Co robisz ? - zapytał z chichotem Niall. Jednak się nie odwrócił tylko pocałował mnie w policzek sprawiając że zdjęcie wyglądało ładniej. Zaśmiałam się i znów wtuliłam w chłopaka. Po jakiejś godzinie minęło to co dobre i trzeba było się spakować. Kiedy wróciła mama zdążyliśmy się tylko pożegnać. Zapakowała nam jedzenie na drogę. Pojechaliśmy na lotnisko samochodem zajadając smakołyki. Polecieliśmy prywatnym samolotem One Direction. Kiedy już pożegnaliśmy się pod moim i Niny domem pobiegłam do pokoju. Wszystko było tak jak zostawiłam. Przespałam cały wieczór i noc. Wstałam około 10. Dawno się tak nie wyspałam. Poszłam się umyć i jakoś ogarnąć. Muszę się dzisiaj gdzieś przejść. Zabrałam słuchawki i telefon. Niny już nie było w domu. Pewnie jest w pracy. Przechodziłam obok jakiegoś wysokiego budynku gdy pomiędzy słowami piosenek usłyszałam swoje imię i nazwisko. Przyciszyłam piosenkę by się upewnić. Tak ktoś mnie wołał. Serce zaczęło mi być o wiele szybciej. Dlaczego ? Odwróciłam się i zobaczyłam dwóch wysokich mężczyzn ubranych w schludne garnitury. Zbyt idealne. Spojrzałam na nich pytająco. Byli to ochroniarze. Jednak nie ochroniarze One Directon których już znam. Znów powtórzyli moje nazwisko tym razem bardziej jakby pytając czy to ja. Pokiwałam głową na potwierdzenie.
- Proszę za mną - oznajmił poważnym a jednak łagodnym głosem niższy mężczyzna. Trochę przestraszona ruszyłam za nimi. Nie wyglądali podejrzanie. Nie sądzę żeby coś mogli mi zrobić bez przyczyny. Zaprowadzili mnie do tego wysokiego budynku obok którego właśnie przechodziłam. Otworzyli drzwi rozglądając się wokoło jakby spodziewali się że zaraz ktoś może targnąć się na moje życie. Przy biurku siedziała sekretarka. Miło się uśmiechała ale nic nie powiedziała. Przynajmniej w razie czego może mi pomoże pomyślałam. Poprowadzili mnie do windy. Wjechaliśmy na 12 piętro. Nie wiedziałam o co chodzi. Co mogli ode mnie chcieć? Jednak nie mogłam zapytać. Odebrało mi mowę przez strach. Zapukali do drzwi. Jakiś mężczyzna niskim głosem zaprosił nas do środka. Jeden z nich otworzył drzwi i zachęcił mnie gestem ręki bym weszła. Zrobiłam kilka kroków do przodu i minęłam próg. Drzwi cicho zamknęły się za mną. Spojrzałam w tamtą stronę. Nie weszli ze mną. Poczułam się mała, bezsilna. Może nawet samotna. Chociaż nawet nie wiem czemu. Nie znałam ich ale jednak bez nich było inaczej. Nie wiedziałam co robić.
- Panno Angeliko - odezwał się tajemniczy głos. Błyskawicznie się odwróciłam. Utkwiłam wzrok w wysoki człowieku. Miał około 40 lat. Ubrany był w garnitur. Przyglądał mi się jakby spodziewał się że coś zrobię. Jednak tylko zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Stał przy dużym biurku. Przed nim stały dwa fotele. Przy prawej ścianie stała skórzana kanapa i duża roślina doniczkowa. Biuro urządzone w klasycznym stylu.
- Pewnie zastanawia się pani po co kazałem panią tu zawołać - wyrwał mnie z zamyśleń przerywając ciszę. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Tak - potwierdziłam cicho patrząc w drewnianą podłogę.
- Chodzi o Zayna Malika ale może najpierw usiądź - wskazał ręką na fotel. Powoli podeszłam. Zastanawiając się co mam wspólnego z Zaynem. - A więc pani Angeliko... - zaczął.
- Angelo. Mam na imię Angela nie Angelika - przerwałam mu. Uśmiechnął się przepraszająco.
- A więc panno Angelo - poprawił się podkreślając przy tym moje imię. - Przejdźmy do sedna. Chodzi o to że ostatnio pojawiły się plotki o Tobie i Zaynie. Próbowaliśmy je uciszyć jakoś wyjaśnić ale wiesz jacy są reporterzy. Szukają tematu na dobry reportaż. Jeśli by odkryli że między tobą a Malikiem coś jest byłaby wielka afera i straciłby na pewno wielu fanów.
- Ale nas nic nie łączy - spojrzałam na niego wrogo. - Nie mam pojęcia co mam wspólnego z tym wszystkim ...
- Spokojnie. Więc żeby pomóc Zaynowi musi na niby pojawić się w twoim życiu ktoś inny - wyjaśnił. Milczałam zaskoczona. - Chodzi o to żebyś spotykała się z aktorem który zgodził się pomóc.
- Co ? - prawie wykrzyczałam.
- Spokojnie to wszystko dla dobra Zayna. Chyba nie chcesz żeby stracił na przyjaźni z tobą.
- Nie ale... Czy mam rozumieć że muszę spotykać się z jakimś chłopakiem ? Przecież on ...
- Nie ma się co martwić. On będzie o wszystkim wiedział również troszczy się o Malika - już nic nie rozumiałam co do mnie mówi.
- I to na prawdę mu pomoże ? - zapytałam po chwili milczenia. Nie chciałam żeby Zayn przeze mnie stracił fanów. Wydaje się że przy tylu fanach kilku w te czy we wte nie zrobi mu różnicy. A jednak on troszczy się o każdego. Fani to dla niego cały świat. Kocha ich ponad wszystko.
- Tak. Jeśli okaże się że będziesz z jakimś innym mężczyznom to raczej paparazzi dadzą wam spokój. Nikt nie będzie drążył tematu - pan Williams się uśmiechnął. Rozmawialiśmy o szczegółach. Nie mam pojęcia jak długo tam siedziałam rozmawiając z nim jednak pod koniec miałam już dość. W końcu się zgodziłam się. Nie miałam wyboru. Poprosił abym jutro przyszła o 10. Okazało się że dwaj mężczyźni którzy mnie tu przyprowadzili to jego ochroniarze. Odwieźli mnie do domu i oznajmili że jutro o 9:40 będą na mnie czekali. Wysiadłam z samochodu. Weszłam do domu. Zawołałam przyjaciółkę. Nic. Żadnej odpowiedzi. Sprawdziłam godzinę na telefonie 16:30. Nie wiedziałam co mam robić. Chciałam zająć myśli. Wyszukałam na telefonie numer Niny. Zadzwoniłam. Po kilku sygnałach odebrała.
- Hej. Gdzie jesteś ? - zapytałam na powitanie. Miałam nadzieję w odpowiedzi usłyszeć że już jedzie do domu.
- Mówiłam ci że idę do pracy. Znowu mnie nie słuchałaś ? - zaśmiała się. Starałam się przypomnieć czy ta sytuacja faktycznie miała miejsce. Jednak chyba na prawdę nie słuchałam.
- Przepraszam. To za ile będziesz ? - dopytywałam.
- Jutro. Jestem na ślubie poza Londynem. Wrócę chyba wieczorem - powiedziała od niechcenia.
- Muszę lecieć za 10 minut się zaczyna - oznajmiła
- Pa - pożegnałam się chichocąc. Zastanawiało mnie ile jeszcze rzeczy dziewczyna mi mówiła a ja się ''wyłączyłam''. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Postanowiłam coś zrobić. Tylko co? Nie było mi smutno. Nie byłam szczęśliwa. Byłam obojętna ? Da się tak? Po tym wszystkim co mi się przydarzyło jest to możliwe? Jednak chyba tak. Przynajmniej nawet teraz po dzisiejszym wydarzeniu przeszłość przestała mieć znaczenie. Pomimo tego co mi zrobił Zayn nie mogę pozwolić żeby przeze mnie stracił wszytko na czym mu zależy. To by było nie fair. Ciekawe czemu jego kolega się zgodził. Pan Wiliams powiedział że czasem potrafi być arogancki, nieprzystępny i ogólnie odpychający ale że to tylko tak na zewnątrz. Ciekawe jak będzie się zachowywał w stosunku do mnie.
Przypomniałam sobie że rano chciałam wejść do jakiejś księgarni lub sklepu po pamiętnik. Przez ostatnie wydarzenia cały zapełniłam. To mi pomagało. Pospiesznie wyszłam z domu. Zamknęłam go i włożyłam słuchawki w uszy. Rozbrzmiała piosenka Cascada - Everytime We Touch. W rytmie tej piosenki weszłam do księgarni. Podeszłam do półki z zeszytami. Wzięłam do ręki czarny notes. Otóż to. Tego potrzebowałam. Chwyciłam czarny długopis i ruszyłam do kasy. Szłam w stronę centrum. Usłyszałam dźwięk wiadomości wydobywający się z mojego telefonu.
Odebrałam ją. ''Musimy porozmawiać // Zayn". Skąd on ma mój numer? Chłopaki... Niech pomyślę Louis czy Liam... Najlepiej obu zabije. Oderwałam wzrok od urządzenia. Nie chce z nim rozmawiać. Zrobię wszytko by mu pomóc ale bez rozmowy. Nie będę się w nim ponownie rozkochiwała. Nie. Nie zrobię tego. Schowałam telefon do tylnej kieszeni. Poczułam falę szczęścia. Nie znałam powodu. Tak jakby mój organizm postanowił już skończyć ze smutkiem. Nagle stanęłam prawie wpadając w jakąś kobietę. Spojrzałam na wystawę sklepu z pamiątkami. Uśmiechnęłam się. Weszłam do niego. Zaczęłam przeglądać okulary przeciwsłoneczne przymierzając kolejne pary. Kiedy wreszcie wybrałam zobaczyłam dosłownie wszytko co można sobie wymarzyć z flagą Brytanii. Wybrałam bluzkę na ramiączkach z napisem "I LOVE LONDON" a pod nim graficzna panorama miasta. Zapłaciłam za rzeczy i poszłam do przymierzalni zmienić bluzkę. Poprzednią wcisnęłam do torby. Wyszłam ze sklepu wcześniej żegnając się ze sprzedawcą. Poszłam do parku. Usiadłam na ławce i zaczęłam pisać. Pisałam wszystko co przychodziło mi do głowy: dzisiejszy dzień, moje uczucia. To wszystko jest takie zakręcone.
Drogi pamiętniku,
Miałam dziwny dzień. Dlaczego przynajmniej jeden dzień mojego życia nie może być zwyczajny? Z jednej strony nienawidzę Zayna. Jest... okropny. Jednak czuję się winna. Mogłam przecież traktować go jak zwykłego chłopaka. Pasuje do Perrie i dziwię się że w ogóle mogłam pomyśleć że ja i on...
To naprawdę skomplikowane...
W końcu podniosłam głowę znad zeszytu. Zaśmiałam się w duszy widząc że jest już ciemno. Leniwie się podniosłam. Wepchnęłam pamiętnik do torebki. Skrzyżowałam ręce na piersiach. Zrobiło się zimno. Szybko dotarłam do domu. Zjadłam kolacje i położyłam się spać. Budzik... Boże ! Kto takie coś wymyślił? Odwróciłam się na brzuch i wyłączyłam go. Wtuliłam głowę w poduszkę usiłując sobie przypomnieć po co go nastawiłam. O nie! Dzisiaj mam pójść do pana Williamsa. Powiedział swoje imię ale nie zapamiętałam. Wydało mi się to nieistotne. Szybko poderwałam się z łóżka. Podeszłam do szafy i wyjęłam ubrania. Wbiegłam do łazienki.
Wzięłam prysznic, naciągnęłam jasnoróżową sukienkę i wysuszyłam włosy. Spojrzałam w lustro. Jeszcze czegoś mi brakuje... Otóż potrzebuję jakiś naszyjnik. A kto ma mnóstwo naszyjników? Nina! Poszłam do jej pokoju i wzięłam pierwszy jaki znalazła. Przyjrzałam mu się. To nie jest jej naszyjnik tylko mój. Co on u niej robi? Ugh, zabrała mi. Jeszcze się z nią policzę.
- Może być - stwierdziłam znów patrząc w lustro. Zeszłam na dół i szybko coś zjadłam. Za 10 minut mieli przyjechać ochroniarze. Ciekawe czy będą punktualnie... Ostatnie poprawki w makijażu i dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć spodziewając się dwóch mężczyzn. Jednak nie ich zastałam.
- Cześć - przywitał się chłopak.
- Hej. Przepraszam ale zaraz wychodzę - wyznałam.
- Gdzie ? - zapytał Niall.
- Umówiłam się - odpowiedziałam krótko. Pocałowałam go w policzek i ominęłam. - Wyjaśnię innym razem.
- Niech będzie. Podwieźć cię ? - zaproponował gdy odprowadziłam go do samochodu.
- Nie dzięki - wszedł do samochodu. Pożegnałam się z nim i zamknęłam drzwi auta. Poczekałam aż zniknie za zakrętem i wsiadłam do samochodu który właśnie zaparkował po drugiej stronie ulicy.
- Dzień dobry - przywitał się niższy. Otworzył drzwi bym weszła po czym je za mną zamknął i zajął miejsce z przodu obok swojego kolegi. Odpowiedziałam tym samym. Zapięłam pas.
- Pan Wiliams powiedział że teraz będziemy się często spotykać. Wiesz będziemy twoim cieniem - zaśmiał się mężczyzna który kierował autem. Razem z drugim mu zawtórowaliśmy. Myślę że możemy się dogadać. Dowiedziałam się że ten niższy ciemnowłosy ma na imię Darius a drugi - kierowca Edward. Okazali się zabawni.
- Będziemy ciągle przy tobie ale postaramy się nie rzucać w oczy - wyjaśnił Darius.
- Przecież nie jestem nikim ważnym - zdziwiłam się.
- Szef karze dbać o ciebie. Mamy cię wszędzie wozić i w razie czego bronić. Dla niego musisz jednak coś znaczyć inaczej by się nie wysilał - powiedział Ed. To że miałam być dziewczyną jakiegoś tam chłopaka to chyba nie powód żeby obstawiać mnie ochroniarzami. Nie dążyłam już nic powiedzieć bo zatrzymaliśmy się przed budynkiem. Tym samym co wczoraj. To samo pomieszczenie.
- Dzień dobry - przywitał się pan Wiliams. Odpowiedziałam tym samym. - Więc dzisiaj musimy uzgodnić wszystkie szczegóły.
I tak się zaczęło... Dwie godziny siedzenia... Wyjaśniał mi co mam robić. W sumie to ten chłopak też powinien być. Nie no przecież 2 godziny spóźnienia to jeszcze nie tak dużo kto by zauważył? Czujecie ten sarkazm? Jeszcze go nie poznałam a już go nie lubię.
- No nareszcie - zawołał pan Williams wznosząc ręce.
- Sorry za spóźnienie - powiedział od niechcenia siadając w fotelu koło mnie. Nawet na mnie nie spojrzał. Co za arogancki typek!
- To właśnie Eric - posłał mu upominające spojrzenie. On jednak nic sobie z tego nie zrobił.
- Panie Williams ktoś do pana - oznajmiła sekretarka wychylając głowę zza drzwi. Pokiwał głową i wstał.
- Może porozmawiajcie. Eric bądź miły - ostrzegł go i wyszedł.
- Jestem Angela - przedstawiłam się wyciągając w jego stronę rękę.
- Fajnie. Nie musimy rozmawiać - stwierdził nadal na mnie nie patrząc.
- Przynajmniej mógłbyś udawać miłego - powiedziałam poddając się. Sprawiał że ręce trzęsły mi się z nerwów. Ten koleś ma coś z głową.
- Przed pustymi dziewczynkami które próbują stać się sławne nie muszę - odpowiedział pierwszy raz na mnie spoglądając od niechcenia jakbym była tu zbędną osobą.
- Nie chce być sławna - zaprzeczyłam próbując się uspokoić.
- Tak jasne - sarkazm...
- Nic o mnie nie wiesz więc przestań mnie pochopnie oceniać - wstałam i położyłam jedną rękę na podłokietnik jego fotela a drugą oparłam o oparcie tuż przy jego głowię. Nachylając się tak by nasze twarze były mniej więcej na tej samej wysokości. Patrzył mi w oczy. Element zaskoczenia jest najlepszy. Już nie wytrzymałam. - Jesteś tylko aroganckim chłopcem który ciągle stara się być fajnym. Wybacz jeśli psuje ci samoocenę ale niestety tak nie jest. Nie jesteś nawet w połowie tak świetny jak ci się wydaje. Może inni tolerują twoją dziecinność ale pora zejść na ziemię. Nie wszystko zawsze kręci się wokół ciebie - nie zdążyłam nic więcej powiedzieć ponieważ usłyszałam jak do pomieszczenia wchodzi pan Williams. Powiedział coś do sekretarki w drzwiach i dopiero się do nas odwrócił. Zdążyłam usiąść już na moim miejscu.
- I jak nie był zbyt oschły ? - zapytał mnie.
- Nie. Wyjaśniliśmy sobie już parę spraw więc nie powinno być tak źle - zaśmiałam się. Powinni przyznać mi jakąś nagrodę za aktorstwo.
- W rzeczy samej - przyznał Eric a my odwróciliśmy się zaskoczeni w jego stronę. Pokiwałam głową. Przynajmniej coś do niego dotarło. Zdziwiona tą zmianą uśmiechnęłam się szczerze.
- No widzę że Angela ma na ciebie dobry wpływ - ucieszył się mężczyzna. - To tak: macie na siebie zwracać uwagę. Za godzinę pójdziecie na jakiś obiad lub spacer. Musicie się przytulać chodzić za rękę i oczywiście całować.
- Już teraz ? - zdziwiłam się. Tak szybko ?
- No tak. Przede wszystkim nie możesz się spotykać z Zaynem - powiedział do mnie. Pokiwałam głową w potwierdzeniu. To akurat nie było problemem w przeciwieństwie do tego że mam pocałować tego chłopczyka. - Więc to chyba wszystko możecie iść się przygotować. Eric przyjedzie po ciebie.
- Dobrze - potwierdziłam. Pożegnałam się i wyszłam. Ochroniarze od razu mnie przywitali. Zaczęli mówić co wiedzą o ''moim chłopaku''.