26 marca 2016

One Direction

Czytasz = komentuj 
Rozdział XXVII
Wstałam po niecałej godzinie ze zduszonym krzykiem. Miałam koszmar. Śnił mi się mężczyzna i sytuacja z klubu. Wiedziałam że już nie zasnę. Zegarek wskazywał równą 8. Przypomniałam sobie że chłopcy mają samolot o 9 więc pewnie za niedługo przyjadą. Jak w transie poszłam do łazienki z czystymi ubraniami. Woda w wannie była cała czerwona. Wyciągnęłam kurek by mogła spłynąć W tym czasie zebrałam rzeczy z podłogi które wcześniej wysypałam. Przebrałam się w bluzę z długim rękawem i spodenki. Włosy zaczesałam na bok.
Nie chciało mi się malować. Nie widziałam nawet w tym sensu. Zeszłam na dół zrobić sobie kawę. 
- Jesteśmy - krzyknęła Nina wchodząc do domu. 
- Pewnie jeszcze śpi - powiedział Niall. Usłyszałam że miał słaby głos jakby na kacu. - I nie drzyj się tak. 
- Tu jestem - powiedziałam z chrypką. Odchrząknęłam i wypiłam łyk kawy. Do kuchni wszedł Niall, Harry i Nina.
- Kawa - krzyknęła Nina podbiegając. Zabrała mi z rąk kubek i upiła duży łyk po czym się skrzywiła. - Uuu... Też musisz być na kacu bo nawet nie posłodziłaś. 
- Nie mam kaca - powiedziałam wpatrując się w palce. 
- To musiałaś się o kimś zamyślić - powiedziała znacząco patrząc na Nialla. Na co chłopacy się zaśmiali. 
- Nie mogę już wypić kawy bez cukru ? Co z wami jest? Ojej pije kawę bez cukru może powinniście mnie zamknąć w psychiatryku ? - wybuchnęłam. Czułam że ciągle mnie o coś oskarżają. Wszystkie emocje były silniejsze. Śmiech po wypowiedzi Niny odebrałam jakby właśnie śmiali się ze mnie. Jakby wiedzieli co wczoraj się stało i nabijali się z mojej bezsilności. Teraz patrzyłam na ich zakłopotane miny. Rozglądali się po sobie szukając rozwiązania. Czułam jak łzy napływały mi do oczu więc wstałam i wyszłam z kuchni. Minęłam przy schodach Zayna. 
- Cześć - przywitał się radośnie. 
- Weźcie się ode mnie odczepcie - krzyknęłam wbiegając po schodach. 
- Co ją ugryzło ? - zapytał resztę gdy byłam już na ostatnim schodku. 
- Mnie nic nie ugryzło - powiedziałam podkreślając słowo ''ugryzło''. Wszystkie oczy były zwrócone w moją stronę. - Ciągle mnie o coś oskarżacie lub się ze mnie śmiejecie. Jak wam tak przeszkadzam to znajdźcie sobie kogoś innego na moje miejsce. 
Przeszłam długość korytarza i zamknęłam za sobą głośno drzwi. Włączyłam muzykę. Kiedy ktoś zapukał do drzwi wyłączyłam ją. Wszyscy weszli do mojego pokoju. 
- Angela, przepraszam. To nie miało tak zabrzmieć - zaczęła Nina a wszyscy stali ze spuszczonymi głowami. 
- Wiem to ja powinnam was przeprosić. Od razu zaczęłam krzyczeć i w ogóle. To jak wybaczycie mi? - zapytałam słodkim tonem pięciolatki. Postanowiłam udawać dobry nastrój jakby wczorajsze wydarzenie się w ogóle nie wydarzyło. Wszyscy podeszli do mnie i przytulili mnie na raz. Zayn podszedł do mnie od tyłu. Przytulając położył ręce na mojej talii a głowę oparł o moją. Serce mi zaczęło bić jak oszalałe. Do oczu napłynęły mi łzy. Wszystko z wczoraj wróciło. 
- Przepraszam -przerwałam i wyrwałam się z ich uścisku. Zdałam sobie sprawę że może to dziwie wyglądać, - Pić mi się chce. Idziecie? 
- Ok - podpowiedzieli chórem. Ruszyli za mną do kuchni. Piliśmy sok kiedy do domu weszli Liam, El, Louis i Daniell. 
- Już musimy jechać - powiedział Lou. Zaczęliśmy się żegnać. Oczywiście dałam wszystkie słodycze Niallowi, który z niechęcią podzielił się z Niną. 
- Ja wyjeżdżam jutro więc pewnie się nie zobaczymy - oznajmił Zayn. Z nim również się pożegnałyśmy. Pomyślałam że jedzie do rodziny. 
- Angel, idę do sklepu. Idziesz ze mną ? - zapytała Nina po wyjściu wszystkich. 
- Nie. Mało dzisiaj spałam więc trochę odpocznę - przyznałam monotonnym głosem. 
- Coś się stało ? Od wczoraj jakoś dziwnie się zachowujesz - powiedziała ostrożnie bym znowu tego źle nie zrozumiała.
- Jestem tylko zmęczona - uśmiechnęłam się blado. 
- Będę pewnie wieczorem bo jeszcze skocze do pracy - oznajmiła. 
Idąc na górę słyszałam jak dziewczyna zamyka za sobą drzwi. Zasunęłam żaluzje. Położyłam się na łóżku i przykryłam się kołdrą. Leżałam tyłem do okna ale czując że ktoś mnie obserwuje odwróciłam się na plecy. Łzy napłynęły mi do oczu. Zwinęłam się w ''kłębek'' i jakimś sposobem zasnęłam. 
                                       ~~*~~
Drzwi po cichu się otworzyły. Wiedziałam że to on. Leżałam nie mogąc się ruszyć. Panował półmrok w powodu zasłoniętych żaluzji. Powoli z uśmiechem podszedł do mnie. Zaczął zdejmować ze mnie ubrania. Nie mogłam nawet zaprotestować. Łzy leciały po moich policzkach na białe poduszki. 
- Widzę że ci się spodobało - wyszeptał do mojego ucha powracając do całowania szyi. 
                                         ~~*~~
- Puść mnie... Pomocy - krzyczałam jak najgłośniej umiałam. Usiadłam szybko oddychając. Schowałam twarz w dłoniach. Sen się skończył a ja nadal dusiłam się płaczem.Nie mogłam uspokoić oddechu. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę że ze snu wyrwał mnie telefon a raczej wiadomość którą ktoś przysłał. Niechętnie trzęsącą ręką odblokowałam go. Nieznany numer... 
Niestety nie zobaczymy się kilka tygodni... Jak przyjadę od razu dam ci znać. 
                                /Mat

Rzuciłam telefon na drugi koniec wielkiego łóżka jakby zaraz miał wybuchnąć. Zakryłam usta dłonią by stłumić szloch. Pomyślałam o Zaynie. Może jego głos mnie uspokoi ? Ponownie chwyciłam telefon. Wybierając numer musiałam się posłużyć dwoma rękami ponieważ cała się trzęsłam. Spróbowałam uspokoić oddech. 
- Tak ? - odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki po kilku sygnałach. 
- Zayn ? - zapytałam niepewnie. wycierając łzy. 
- Tak ? - słyszałam że troszkę się denerwuje. 
- Mógłbyś do mnie przyjechać? - mój głos moim zdaniem brzmiał w miarę normalnie. Przynajmniej starałam się żeby tak było. 
- Coś się stało ? - dopytywał. - Teraz jestem u menadżera...
- Nic się nie stało - przerwałam. - Możemy się spotkać jak wrócisz.
- Na pewno ? - upewnił się.
- Tak wszystko w porządku - udałam śmiech. - Dobra nie będę ci przeszkadzała. Jak wrócisz to daj znać - pożegnałam się kiedy ciecz w kącikach moich oczu zaczęła powoli wypływać z moich oczu. Od razu się rozłączyłam. Nawet nie zdążył odpowiedzieć.
 Znów telefon powędrował na koniec łóżka. Co teram mam robić? Nie wiem co myśleć. Nie wiem jak żyć ze świadomością że do niczego się nie nadaję... Zapłakana ruszyłam do łazienki. Przemyłam twarz zimnom wodą i nagle coś sobie przypomniałam. Nina miała silne tabletki uspokajające które przypisuje jej lekarz. Zeszłam na dół i zajrzałam do szuflady w kuchni. Bingo! Znalazłam. Z pudełeczka wyjęłam trzy małe, białe tabletki. Pozornie nie różniące się od innych. Odłożyłem pudełko na miejsce żeby nie zauważyła ich zniknięcia. Do szklanki nalałam trochę wody i je popiłam. Chwilę tak posiedziałam czekając na ich działanie. W końcu jednak zrobiłam się senna. Przestałam zdawać sobie sprawę która godzina a nawet jaki jest dzień. Znów ułożyłam się w łóżku. 
                                                  ~~~Zayn~~~
Po telefonie Angeli od razu powiedziałem menadżerowi że muszę iść. Próbował mnie zatrzymać jednak nie dałem się namówić. Kiedy rozmawiałem z moim aniołkiem słyszałem że coś jest nie tak. Ona przed chwilą płakała. Zanim zdążyłem o coś zapytać pożegnała i rozłączyła się. Teraz nawet nie odbiera. Ochroniarz zawiózł mnie pod dom dziewczyny. W drodze czas mi się niemiłosiernie dłużył. Bez pukania, tak jak zawsze kazały mi wchodzić otworzyłem drzwi. Przez chwilę myślałem że nikogo nie ma. Panowała głucha cisza. Rozejrzałem się. Płaszczyk Angeli wisiał na wieszaku, ale nie było tam czarnej kurtki. Już miałem wyciągać telefon żeby zadzwonić do niej kiedy usłyszałem krzyk. Spanikowany wbiegłem po schodach. W pokoju Angeli panował półmrok. Zamrugałem kilka razy by przyzwyczaić oczy. Dziewczyna leżała na łóżku. Spała. Kołdra zsunęła się na podłogę. Nikogo prócz niej nie było. 
- Proszę puść mnie - wyszlochała. Spod jej zamkniętych powiek wypływały łzy. Objęła ramionami kolana tak że zwinęła się w ''kłębek''.  Zrobiłem kilka kroków w jej stronę. - Nie podchodź. 
- Aniołku to tylko ja - powiedziałem łagodnie. Myślałem że już się obudziła. Jednak po chwili zdałem sobie sprawę że tak nie było. Nadal miała koszmar. Usiadłem przy niej na łóżku. 
- Proszę - błagała. Głos jej się załamywał. Klęknąłem na materacu by ją obudzić. 
- Kochanie to tylko zły sen - położyłem dłoń na jej plecach i przesuwałem nią po materiale jej bluzy. Podniosłem ją lekko tak że bezwładnie usiadła i ułożyłem jej głowę na moim ramieniu. Nic to nie dało. Nadal żyła w śnie. Zacząłem się niepokoić. Odsunąłem ją od siebie tak by widzieć jej zapłakaną twarz. Delikatnie nią potrząsnąłem. - Skarbie obudź się proszę...
- Puść mnie - przerwała mi słabym szeptem. Odgarnąłem włosy z jej twarzy. Była lodowata. 
- Angela, to tylko ja. Obudź się - powtórzyłem czując jak do moich oczu napływają te cholerne łzy. 
- Nie dotykaj mnie - zawołała odpychając mnie tak że upadłam na poduszkę i podparłem się na rękach by nie uderzyć głową w ścianę. Teraz już wiedziałem że się obudziła. 
- To ja - wyszeptałem. Chciałem znów przy niej być. Podniosłem się i przysunąłem do jej twarzy dłoń lecz nim zdążyłem to zrobić wstała z łóżka i odbiegła pod same drzwi balkonu. Były zasłonięte żaluzjami tak jak okna. Przywarła do nich plecami. Wyglądała jakby mnie w ogóle nie poznała. Bała się mnie. Nie bała się to za mało powiedziane. Cała się trzęsła ledwo utrzymując się na nogach. Wstałem i zrobiłem kilka kroków w jej stronę. 
- Nie podchodź - jej słaby głos dodarł do moich uszu.
- Aniołku to ja Zayn - podszedłem i zamknąłem ją w szczelnym uścisku. Wiedziałem że przez chwilę nadal mnie nie poznawała i chciała się wyrwać lecz później położyła głowę na moim ramieniu. Wtedy już wiedziałem że się nie boi tak bardzo jak wcześniej. Dreszcze powoli ustępowały. Jej ciało oblewał zimny pot. 
- Zayn... przepraszam - wyjąkała. Oparłem brodę na jej głowie.
- To był tylko zły sen. Nie masz za co przepraszać. - jedną ręką nadal podtrzymywałem ją by przypadkiem nie upadła a drugą otarłem łzy spływające po moich policzkach. 
- Po co przyjechałeś ? - zapytała po dłuższej chwili milczenia. 
- Pożegnać się - przyznałem. Poprowadziłem ją w stronę łóżka żeby się położyła. Przykryłem ją kołdrą i usiadłem obok lekko głaszcząc po głowie. 
- Pewnie będziesz się dobrze bawił - wymusiła uśmiech. Nie wiem skąd ale wiedziałem to. Nie był to ten sam uśmiech co zaledwie parę dni temu co dzień gościł na jej twarzy. 
- Niekoniecznie - zawisłem twarzą nad jej. - Za niedługo wrócę i będziemy mieli dla siebie dużo czasu.
- Chyba spróbuję się przespać. Jestem bardzo zmęczona - wyznała. Widać było że tej nocy się nie wyspała. Wyszeptała ''do zobaczenia'' po czym zamknęła sennie oczy.
- Nie byłbym taki pewien. Pewnie nie będziesz chciała mnie już znać - powiedziałem gdy już byłem pewien że śpi. Łzy spłynęły po moim policzku. - Tak bardzo bym chciał ci wszystko powiedzieć - zmniejszyłem odległość między nami. Pocałowałem ją w lekko spierzchnięte usta. Poczułem kłucie w sercu. To prawdopodobnie nasz pierwszy i ostatni pocałunek a tylko ja go zapamiętam. Kolejna dawka łez napłynęła mi do oczu. Wybiegłem z pokoju cicho zamykając za sobą drzwi. 

19 marca 2016

One Direction

Uwaga! Ważna notka pod 

rozdziałem!

Rozdział XXVI
Zostaliśmy sami. Wolnym krokiem podszedł do mnie i przycisnął mnie do ściany. Czułam jak z każdą sekundom podnieca się coraz bardziej. Po moich policzkach popłynęła łza. 
- Proszę puść mnie - załkałam. Głos łamał mi się przy każdym słowie. Odpowiedział mi drwiący śmiech. 
- Możemy dodać sobie jeszcze atmosferki - powiedział nie zważając na moje słowa. Zgasił dwa z trzech świateł przez co panował półmrok. Szarpnął mnie za włosy w stronę ostatniej z kabin. Z mojego gardła wydobył się cichy krzyk na co kolejny raz się zaśmiał. Upadłam na podłogę gdy on zamykał drzwi. Odwrócił się w moją stronę i jednym ruchem podniósł. Próbowałam się wyrwać ale uderzył mnie mocno w twarz brzegiem dłoni. Złapałam za obolałe miejsce. Łzy już swobodnie płynęły po moich policzkach. Nie mogłam się ruszać. Straciłam kontrole nad ciałem. Zdjął moją kurtkę całując po szyi. Po chwili bluzka znalazła się przy niej na podłodze. Powoli zniżał ręce do wysokości pasa. Wyrwał guzik moich spodni by nie tracić czasu na rozpinanie go. Ściągnął je do połowy moich ud. Włożył ręce pomiędzy moje nogi. Chciałam krzyczeć jednak nie mogłam. Nawet jeśli bym to zrobiła nikt by mnie nie usłyszał. Przesuwał palce po moim intymnym miejscu. Krzyknęłam gdy poczułam że zrobił to. Włożył mi tam palce. Bolało i jednocześnie piekło. Podniecało go to coraz bardziej jedną ręką zaczął rozpinać woje spodnie. Usłyszałam kroki. Z początku pomyślałam że Adrian wrócił jednak po pomieszczeniu rozległ się stukot obcasów. Mężczyzna zatkał mi usta dłonią. 
- Ani drgnij bo pożałujesz i ona też - wysyczał. Dziewczyna rozmawiała z kimś beztrosko przez telefon chodząc w tą i z powrotem. Proszę rozmawiaj jak najdłużej te słowa odbijały się w mojej głowie. Minuty dłużyły się. W końcu pożegnała się i rozłączyła. Słyszałam dźwięk odkręcanego kranu. Po chwili zakręciła go i wyszła. Mężczyźnie telefon zaczął wibrować w kieszeni. Sprawdził czy na pewno nikogo nie ma. Niepodtrzymywana przez mężczyznę osunęłam się na zimnie płytki. Przeszedł mnie dreszcz zimna. 
- Muszę już iść ale na pewno się jeszcze spotkamy - powiedział po czym szybkim krokiem wyszedł. Naciągnęłam z trudem spodnie. Wszystko mnie bolało. Czułam obrzydzenie do niego ale także do każdego miejsca swojego ciała które on dotknął. Próbowałam podnieść się przy pomocy drzwi od kabiny ale moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Upadłam na podłogę z hukiem. 
- Jak zwykle zapomniałam telefonu - wyszeptała dziewczyna która przed chwilą stąd wyszła do siebie.  Kiedy mnie zobaczyła do razu podbiegła. - Co ci się stało ? - zapytała choć nie oczekiwała odpowiedzi bo ją znała. Była to starsza ode mnie dziewczyna. Nienagannie ubrana i  umalowana. Kasztanowe włosy opadały jej na prawe ramię. 
- To nic - zaszlochałam. Znów spróbowałam wstać jednak na marne. Klęknęła przy mnie. Zebrała moje ubrania. Pomogła mi nałożyć bluzkę i kurtkę. 
- Trzeba wezwać ochroniarza ... - zaczęła.
- Nie. On już wyszedł - przerwałam jej próbując powstrzymać płacz. Zebrałam w sobie siły by wstać. Zachwiałam się i gdyby nie dziewczyna upadłabym ponownie. 
- Odwiozę cię do domu - zaproponowała. Oparłam się o ścianę. 
- Nie trzeba. Wystarczy jak pokażesz mi gdzie jest wyjście - popatrzyłam na nią. Przed oczami pojawiły mi się czarne kropki. Zamrugałam kilka razy by zniknęły.
-Nie możesz sama wrócić do domu - przyłożyła dłoń do mojego czoła. - Masz gorączkę. 
- To z nerwów - przyznałam. Z niemałym trudem podeszłam do umywalki. Jedno z luster leżało na  ziemi rozbite. Obmyłam twarz wodą. Poczułam się odrobinę lepiej. 
- Nie mogę cię tak zostawić - samotna łza spłynęła po jej policzku. 
- Dziękuję za pomoc - nie mogłam patrzeć na jej oczy pokryte warstwą łez. - Mogłabyś pokazać mi gdzie jest wyjście ? 
- Dobrze - złapała mnie w talii bym nie upadła. Idąc korytarzem muzyka stawała się coraz głośniejsza. Po chwili dotarłyśmy do sali pełnej ludzi. 
- Poczekaj chwile - powiedziałam. Stanęłam na małym stopniu przy ścianie. Zaczęłam wypatrywać przyjaciół. Niall i blondynka tańczyli trzymając się za ręce. Louis, Liam, Daniell i El tańczyli w małym kółku. Harry i Nina całowali się przy barze. Zobaczyłam też Zayna w towarzystwie jakiegoś młodego chłopaka. Właśnie pił drinka. Gdyby wcześniej przyszedł nie tańczyłabym wtedy sama. To wszytko by się nie wydarzyło - pomyślałam. Jednak nie obwiniam go za nic. Wziął kolejną szklankę z cieczą do rąk. Ciekawe czy o mnie pomyślał... Zeszłam na dół do brunetki która od razu mnie złapała ponieważ potknęłam się o własne nogi. Wyprowadziła mnie z budynku. Powitał nas chłodny wiatr i prawie pusta ulica. 
- Em! Wszędzie cię szukałam. Chłopaki chcą już wracać - podbiegła do nas czarnowłosa, niska dziewczyna. 
- Spokojnie idź - powiedziałam gdy brunetka spojrzała na mnie.
- Na pewno ? - upewniła się. 
- Tak. Zobacz tam stoi taksówka - wskazałam głową samochód. - To pa. 
- Pa - pożegnały się. Niższa złapała drugą za rękę i pociągnęła z powrotem do środka. Tak na prawdę nie miałam zamiaru jechać taksówką. Ruszyłam znaną mi dobrze drogą do domu. Teraz gdy byłam sama mogłam dać ponieść się emocją. 
Dodatkowo zaczął padać deszcz.
Łzy swobodnie wypływały z moich oczu. Było dość późno więc mało osób chodziło ulicami. Jeszcze mniej jeździło samochodów po ulicy. Deszcz padał coraz bardziej lecz nie przejmowałam się tym. Zdjęłam szpilki z obolałych stóp. Wzięłam je w rękę. Czułam mokry chodnik pod gołymi stopami. Zimne dreszcze przeszywały moje ciało. Ból stawał się nie do zniesienia. Złapałam się za rękę którą uderzyłam w lustro. Rana pod kurtką była z tego co mi się wydaje nie aż tak wielka. Z każdym  krokiem było coraz ciężej. Otworzyłam drzwi do pustego domu. Poszłam do kuchni po wodę by się napić. Kiedy to zdobiłam przypomniałam sobie że Nina może się o mnie martwić. Napisałam do niej wiadomość:
Wróciłam już do domu. Trochę źle się czułam. 
Bawcie się dobrze :*
Musiałam coś wymyślić... Jednak nie okłamałam jej. Czułam się źle. Nawet bardzo źle. Zrzuciłam z łóżka słodycze. Wzięłam z szafy starą bluzę i dresowe spodenki. Zrzuciłam z siebie mokre ubrania. Nadal nie mogłam przestać płakać. Starałam się uspokoić ale nic nie pomagało. Nałożyłam przyszykowane ciuchy i położyłam się na środku łóżka. Okryłam się kołdrą. Było mi strasznie zimno. Trzęsłam się jednocześnie z zimna i przez płacz. Spojrzałam na telefon. Była już 2:56. Nakryłam kołdrę na głowę i spróbowałam usnąć. Jednak nie mogłam. Leżałam tak dusząc się płaczem. Około godziny czwartej poszłam do łazienki. Czułam na sobie każdy jego dotyk. Odkręciłam kurek tak by wanna zapełniła się ciepłą wodą. Zrzuciłam z siebie ubrania. Weszłam do wody. Zanurzyłam się aż po czubek głowy. Niektóre miejsca na moim ciele boleśnie piekły. Dopiero gdy zupełnie zabrakło mi powietrza w płucach postanowiłam się wynurzyć. Cisze przerywał co chwile mój szloch. Przeszywało mnie uczucie jakbym do niczego się nie nadawała.
- To moja wina. Mogłam tam nie iść. Mogłam jakoś się bronić - krzyczałam. Co chwile głos mi się załamywał. Chwyciłam kosmetyczkę w poszukiwaniu jedynej rzeczy która jak wtedy myślałam mogłaby mi pomóc. Wysypałam z niej wszystkie rzeczy na ziemię nie mając ochoty bawić się w szukanie. Wreszcie wyleciała błyszcząca żyletka. Bez wahania złapałam ją w rękę. Zrobiłam na obu nadgarstkach po jednej grubej kresce. Razem z krwią która kapała do wody czułam się lepiej. Jakby to ująć czyściej. Oczy zaczęły mi się zamykać. Z każdą chwilą coraz bardziej zagłębiałam się już w czerwonej wodzie. Kiedy prawie ogarnął mnie sen byłam cała zanurzona. Nie miałam siły się podnieść.
Czułam jak powoli zaczyna mi brakować tchu. Straciłam kontrole nad ciałem i umysłem. Spróbuj dasz radę usłyszałam w głowie znajomy głos. Usiłowałam sobie przypomnieć jego właściciela. Artur. Tak to był jego głos. Ale skąd... Chciałam się wynurzyć zwłaszcza jak on to powiedział lecz nie wiedziałam jak. Zapomniałam jak poruszać rękami lub nogami. Zaczęłam się dusić. Pojawiło się kłucie w klatce piersiowej. Wydawało mi się jakbym zagłębiała się w morzu i pode mną nic nie było. Zobaczyłam kogoś. Obraz się wyostrzył i przede mną stanął Artur. Nie zastanawiało mnie jak ani po co. Ważny był tylko on. Ból ustał. Wyciągnął dłoń sugerując bym za nią złapała. Chciałam to zrobić. Spróbowałam to zrobić jednak zamiast tego wodziłam ręką w wodzie. Wynurzyłam ją i złapałam za kran. Za jego pomocą usiadła. Mój oddech był przyśpieszony i płytki. Wstałam i bez wycierania nałożyłam ubrania. Po ciemku przeszłam do szafy wyjęłam dwie bandamki i nawet nie wiem jak zawiązałam je na zranionych nadgarstkach. Po czym znalazłam się na łóżku. 
_________________________________________________
 Otóż już ponad 10000 wyświetleń! 
Jej! 
Nawet nie wiecie jak 
bardzo się cieszę !
To wszytko i wyłącznie wasza zasługa!
Jestem bardzo dumna...
Jednak nie jestem pewna czy na prawdę mnie czytacie.
Prosiłabym żebyście komentowali. 
Wiem, wiem... kolejna dziewczyna prosząca o komentarze...
Uwierzcie że jednak to jest troszkę ważne. 
Tak mogę sprawdzić czy ktoś czyta. 
Piszcie co uważacie za słuszne. 
Jeśli coś się wam nie podoba to chętnie się dowiem co.
Więc komentujcie i czytajcie :D
Dzisiaj może się zmienić wygląd bloga.
Tak więc żegnam się z wami. 
Kocham was! Pa.

12 marca 2016

One Direction

Rozdział XXV
Po krótkiej rozmowie szliśmy dalej. Trzymając się za ręce. 
 
                                                ~~~Wtorek~~~
- Zobaczymy się za godzinę - zawołał Harry z odjeżdżającego samochodu wychylając się prze okno. Obie pomachałyśmy im, a kiedy trzy lśniące jakby dopiero co wyszły z salonu auta zniknęły nam z oczu Nina otworzyła drzwi. 
- Nareszcie w domu - powiedziała odkładając walizkę by zdjąć buty. Zrobiłam to samo. Zdjęłam białą bluzę i powiesiłam ją na wieszaku. Pobiegłam wziąć szybki prysznic. Susząc włosy zakręcałam ich końce. W samym ręczniku wyszłam po bieliznę i ubrania. 
- Ładnie ci tak - skomentował blondyn. Siedział po turecku na moim łóżku. 
- Co ty tu robisz ? - zapytałam biorąc potrzebne mi rzeczy. Wróciłam z powrotem do toalety i nałożyłam wszystko na siebie. Miałam mały problem z wciśnięciem na siebie czarnych, obcisłych spodni.
- Przyjechałem po was - stwierdził podnosząc głos tak abym go usłyszała. 
- Przecież jeszcze pół godziny - zauważyłam. Wróciłam do pokoju by przejrzeć się w lustrze. - Chyba przytyłam - powiedziałam obracając się tak żeby widzieć swój tyłek. 
- Przesadzasz, a jeśli nawet zgrubłaś to Zayn będzie zadowolony. Nie lubi zbyt szczupłych dziewczyn. Twierdzi że jak mają trochę ciałka są atrakcyjniejsze - wziął kawałek czekolady do buzi. Dopiero teraz zauważyłam że na łóżku było pełno słodyczy.
- Niall to moje zapasy - udałam obrażoną podkreślając słowo ''moje''. 
- Ja ci tylko pomagam. Sama powiedziałaś że zgrubłaś a jakbyś jeszcze zjadła to wszytko to byś się w drzwiach nie zmieściła - zjadł kolejny tafelek czekolady. Rzuciłam w jego stronę szczotką którą dopiero co czesałam włosy. - Poza tym zostawiłaś je na wierzchu. 
- Ty to umiesz pocieszyć kobietę - zaśmiałam się. - Mówiąc na wierzchu masz na myśli pod łóżkiem ?
- Następnym razem lepiej je schowasz - oglądał każdą paczuszkę próbując rozszyfrować polskie napisy. W końcu otworzył moje ulubione czekoladowe gwiazdki. - Swoją drogą one są pyszne. Skąd takie masz? Znam chyba wszystkie sklepy w okolicy w których można kupić słodycze a nie widziałem takich. 
- One są z Polski. Mama mi przysłała. Więc nic dziwnego że nie widziałeś - zaczęłam się malować.
- I tam są taki ? - zapytał słodko podnosząc kolejne opakowanie do oczu i wkładając do buzi żelki. 
- Tak - zaśmiałam się. 
- Kiedy tam jedziesz ? - zadał kolejne pytanie. 
- Za dwa tygodnie - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - A wy już jutro...
- Niestety - westchnął i podszedł żeby mnie przytulić od tyłu. - Ale za trzy tygodnie się zobaczymy - ułożył głowę na moim ramieniu. 
- Cztery - poprawiłam go. Spojrzał pytająco co dostrzegłam w naszym odbiciu w lustrze. - Nie będzie mnie dwa tygodnie. 
- Aaa... Szkoda - nie zdążył nic dodać ponieważ do pokoju weszła Nina. 
- Wszyscy już na was czekają - oznajmiła. - A mi nie dałaś swoich słodyczy - powiedziała obrażonym głosem widząc paczkę w rękach blondyna. 
- Sam je wziął - dałam jej całusa omijając ją w drzwiach. 
- Mądre - przyznała. - Wykorzystam. 
- Chowa je pod łóżkiem - podpowiedział jej biorąc dwie paczuszki słodyczy do kieszeni spodni. Obróciłam się na pięcie i zobaczyłam że Nina równie stoi przy łóżku kradnąc moje zapasy. 
- To niesprawiedliwe - poinformowałam schodząc do wyjścia. Nałożyłam czarne szpilki a na ramiona kurtkę. - To moje słodycze - przypomniałam im. Właśnie w momencie gdy Nina wyrwała blondynkowi paczkę czekoladek z rąk. Niebieskooki na początku wyglądał jakby chciał jej odgryźć rękę, ale po chwili podbiegł do furtki przy której stałam z udawanym płaczem i mnie przytulił. Przynajmniej wydaje mi się że udawał. Po nim jeśli chodzi o jedzenie można się wszystkiego spodziewać. 
- Ona mi zabrała czekoladki - zaszlochał w moje włosy.
- Przypominam że to wy najpierw zabraliście je mnie - poprowadziłam chłopaka do samochodu. 
- Mogę sobie je jutro wziąć przed wyjazdem ? - zapytał z oczami w stylu kota w butach.
-  Niech ci będzie - przekonał mnie słodką minką. Od razu się ode mnie odkleił i przybił piątkę z Niną a ja zrozumiałam że to był tylko podstęp ale jak już obiecałam to muszę dotrzymać słowa. Otworzyłam drzwi do samochody kręcąc z niedowierzaniem głową. Jak mogłam się tak nabrać? Przecież gdyby Nina zabrała mu jedzenie dosłownie rzuciłby się na nią. Blondyn wślizgnął się za mną. Liam i Louis od razu się z nami przywitali i ruszyliśmy. Nina pojechała z Harrym. Liam zaparkował samochód na parkingu za klubem. Przy tylnych drzwiach stała już El i Daniell. Wpuścił nas do środka ochroniarz. Przywitała nas ogłuszająca muzyka i tłum bawiących się ludzi. Dziewczyny zabrały swoich chłopaków do tańca mieszając się w tłum. Zaczęłam się rozglądać. 
- Jeszcze go nie ma - powiedział mi do ucha Niall tak żebym słyszała. - Przyjdzie później. 
- Kto ? -spojrzałam na niego. 
- Zayn - odpowiedział wzruszając ramionami. Pociągnął mnie za rękę w stronę baru. 
- Chcesz coś ? - zapytał. 
- Jakiś sok - odpowiedziałam zajmując jedno w wolnych miejsc. Po chwili barman podał mi sok jabłkowy a chłopakowi jakiegoś drinka. Odwróciłam się tyłem do baru na obrotowym krześle i spojrzałam w tłum. Mnóstwo bawiących się ludzi. Zobaczyłam wśród nich Ninę która również na mnie spojrzała z szerokim uśmiechem na twarzy. Pomachałam jej ściskając w zębach słomkę. 
Z niemałym trudem odszukałam pozostałych przyjaciół. Kątem oka zobaczyłam śmiejącego się Nialla. Kilka miejsc dalej siedziała długowłosa blondynka. Co chwila zerkali na siebie i się śmiali. 
- Idź do niej - zawołałam by mnie usłyszał. 
- Nie mogę cię zostawić - uśmiechnął się pocieszająco. 
- Ja pójdę potańczyć z Niną - wskazałam głową w stronę przyjaciółki. Wstałam - No idź już bo ucieknie - rzuciłam i oddaliłam się w tłum. Zostawiając go samego. Dopiero w połowie sali obejrzałam się. Tak jak myślałam blondyn poszedł do dziewczyny. Nie zamierzałam przeszkadzać Ninie i Harremu dlatego udałam się w najbardziej zatłoczone miejsce i zaczęłam tańczyć. Po chwili jakiś około trzydziestoletni mężczyzna przyłaćzył się do mnie. 
- Mat - powiedział mi do ucha swoje imię. 
- Angela - przedstawiłam się. Pokiwał głową na znak że usłyszał i znów tańczyliśmy. Po kilku piosenkach poczułam jego dłonie na mojej talii. Nie zbyto pasowało więc niby przypadkiem odsunęłam się. On jednak nie odpuścił. Nie czując się w tym momencie zbyt dobrze w objęciach nieznajomego odeszłam. Miałam ochotę trochę się przewietrzyć. Ruszyłam w stronę toalety. Na szczęście nikogo tam nie było a małe okienko było otwarte przez co panował przyjemny chłód. Przetarłam czerwone ze zmęczenia policzki wodą i już miałam wychodzić kiedy ktoś przycisnął mnie do ściany przy okazji obracając w swoją stronę. Uderzyłam ręką w lustro które potłukło się na tysiące kawałków. Zamknęłam oczy z bólu.
- Stęskniłaś się ? - usłyszałam głos. Znajomy głos. Nie chciałam otwierać oczu. Wiedziałam że to ON. Znalazł mnie tu. Miałam nadzieję że to tylko zły sen. Usłyszałam kroki z korytarza miałam nadzieję że to ktoś kto mógłby mi pomóc. Drzwi się otworzyły. Spojrzałam w tamtą stronę. Moim oczom ukazał się Mat. 
- Już jestem - powiedział w stronę Adriana. Nie wyglądał już tak jak wtedy gdy tańczyliśmy. Jego oczy przepełnione były pożądaniem.
- Ja niestety muszę iść - zaczął Adrian. - Jednak mój kolega się tobą zajmie.
- Oczywiście - zaśmiał się głupio. 
- Tylko pamiętaj że za godzinę mamy samolot. Nie możemy się spóźnić bo w Ameryce już na nas czekają. Będę po ciebie za czterdzieści minut - odszedł parę kroków w stronę wyjścia przy okazji uwalniając mnie. Osunęłam się po zimnej ścianie z oczami pełnymi łez. 
- Oczywiście - podszedł do mnie Mat. 
- Z tobą jeszcze się spotkam ale to nie czas i miejsce - zwrócił się do mnie Adrian. 
- Dobra idź już - pospieszył go drugi. Adran poklepał go po plecach. 
- Miłej zabawy - powiedział drwiąco wychodząc. 

05 marca 2016

One Direction

Rozdział XXIV
Usłyszałam grzmot na co podskoczyłam ze strachu. Wszyscy na mnie spojrzeli po czym wybuchnęli śmiechem. Wszyscy oprócz Zayna, który tylko się uśmiechnął przyjaźnie. Szybko odwróciłam głowę. Nie chciałam znów zatracić się w jego pięknych oczach. 
- Zagrajmy w coś - zaproponował Harry. -  Może w butelkę ? 
- OK - zgodzili się wszyscy. 
- Ja chyba pójdę się położyć. Jestem zmęczona - powiedziałam. 
- Weź sobie kilka świeczek - zaproponował Niall. Zgasiłam cztery świeczki i wzięłam je do rąk do tego jedną zapaloną by jakoś dotrzeć do pokoju. Szybko wyszłam. W pomieszczeniu było strasznie ciemno. Postanowiłam się przebrać w piżamę i się położyć. Poszłam do łazienki z jedyną zapaloną świeczką. Uznałam że nie warto zapalać na razie reszty. Weszłam do łazienki. Słabe światło oświetliło moją twarz w lustrze. Z oczu popłynęły łzy. 
- Dlaczego musiałam się w tobie zakochać ? - szepnęłam osuwając się po drzwiach łazienki z płaczem. 
Usłyszałam otwierające się drzwi do pokoju więc zdusiłam szloch. 
- Angela, wszystko w porządku ? - zapytał Zayn pukając do drzwi. 
- Nic mi nie jest - powiedziałam starając się żeby mój głos brzmiał normalnie jednak za bardzo mi drżał. 
- Co się stało ? - zapytał chłopak otwierając drzwi, których zapomniałam zamknąć drzwi na klucz. Lekko się zachwiałam. 
- Proszę idź sobie - wyszeptałam. Mulat kucnął koło mnie mocno przytulając. Starałam się go jakoś odepchnąć ale złapał moje nadgarstki i zamknął w szczelnym uścisku. Brodę położył na mojej głowie. 
- Co się stało kochanie ? - powiedział jak gdyby na prawdę go to interesowało. 
- Proszę przestań się mną bawić - zaszlochałam. Zayn klęknął mocniej mnie do siebie przyciągając. 
- Kochanie jak mogłaś w ogóle pomyśleć że się tobą bawię ? - zapytał. Zebrałam w sobie siłę i odepchnęłam go. Pobiegłam w jedyne ''bezpieczne'' miejsce. Cała okryłam się kołdrą. Usłyszałam że mulat także zaczął płakać. Z jego ust wydobywał się cichy szloch. Podszedł do mnie i usiadł na brzegu łóżka. 
- Dlaczego tak powiedziałaś ? - pogłaskał mnie przez kołdrę po ramieniu. 
- Bo tak jest - zaszlochałam bardziej wtulając się w poduszkę. 
- Ale ja ... ja nie mógłbym - stwierdził. - Nawet nie wiem co zrobiłem. 
Nic nie odpowiedziałam. Leżałam cały czas płacząc. 
- Proszę nie płacz. Nawet nie wiesz jak mnie to boli - szepnął ściągając kołdrę z mojej głowy. 
- Lepiej wróć do Perrie pewnie już za tobą tęskni. Lepiej żeby nie była zazdrosna - odwróciłam się na drugi bok uspokajając płacz. 
- Jak to Perrie? Przecież z nią nie jestem - położył się koło mnie. - Przez to płakałaś? Myślałaś że wróciłbym do niej?
- Przecież zadzwoniła do ciebie i powiedziałeś że ją kochasz - przypomniałam ściskając kołdrę w rękach. 
- Owszem dzwoniła do mnie ale nic nie mówiłem że ją kocham. Powiedziała że wzięła ode mnie swoje rzeczy i przywiozła moje. Już rozumiem... Później zadzwoniłem do Wal i wtedy musiałem powiedzieć na pożegnanie że ją kocham. Źle mnie zrozumiałaś - objął mnie i przyciągnął do siebie. 
- Skąd mam wiedzieć że to nie kłamstwo ? - zapytałam. 
- Bo nie mógłbym cię okłamać - obrócił mnie i położył sobie moją głowę w wgłębieniu na szyi. Delikatnie pocałował mnie w policzek. - Proszę nie płacz już przeze mnie bo to najgorsze co morze być. 
- Chodź na dół - powiedziałam jeszcze smutnym głosem ocierając łzy. Podniosłam się z łóżka i wyszłam z pokoju a za mną ruszył chłopak. W korytarzu było zupełnie ciemno. Kolejny grzmot ta sama reakcje. Poczułam ciepłą rękę chłopaka na mojej. 
Najpierw lekko pogłaskał moją dłoń a później splótł nasze palce. Poczułam motylki w brzuchu. 
- Nie bój się. Jestem przy tobie - szepnął wprost do mojego ucha lekko zahaczając o nie wargami. Miałam ochotę go pocałować. Przed salonem skąd wydobywały się śmiechy puściłam jego rękę. 
- Co robicie ? - zapytałam. 
- Ooo nareszcie jesteście - uśmiechnął się Niall.
-Gramy w butelkę. Siadajcie właśnie kręcę - oznajmił. Tak też zrobiliśmy. Graliśmy tak przez jakąś godzinę kiedy wszyscy prócz mnie i Zayna rozeszli się do pokoi. Usiedliśmy na kanapie. 
- Jadłaś już coś ? - zapytał wchodząc do pomieszczenia Niall. Nic nie odpowiedziałam dlatego chłopak wywnioskował że tego nie zrobiłam. - Zayn dopilnuj żeby zjadła. 
- I tylko po to przyszedłeś ? - zapytałam kiedy już miał zamknąć za sobą drzwi. 
- Tak chyba tak. Chciałem tylko na ciebie naskarżyć że cały dzień przez niego nic nie jadłaś - wskazał w stronę mulata po czym wysłał mi buziaka. 
- Skąd pewność że przez niego? Po prostu nie miałam ochoty - stwierdziłam. 
- Tak jasne - zaśmiał się i wyszedł. 
- Jak to nic nie jadłaś ? - zdziwił się Zayn odwracając mnie. 
- Tak jakoś wyszło - uśmiechnęłam się. - Nie miałam ochoty. 
- Przeze mnie ? - Położył dłoń na moim policzku przysuwając moją twarz do jego. 
- Nie - odpowiedziałam.
- Proszę nie kłam - wyszeptał do moich ust.
- Nie miałam ochoty - przyznałam. Oderwał dłoń i oparł się o tył kanapy. Również to zrobiłam. Patrzyliśmy przed siebie w wyłączony telewizor oświetlani kilkoma świecami które zostawiła nam reszta. Czułam jakby był na mnie zły. Nie wiedziałam co zrobić. W końcu jednak po krótkiej chwili zauważyłam kątem oka że odwrócił głowę w moją stronę. Pochylił się nad moim ramieniem z którego zsunęła się bluzka i złożył na nim pocałunek. 
Udałam że mnie to nie rusza choć nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Odwróciłam głowę by tego nie zauważył. 
- Widziałem - zaśmiał się co również zrobiłam. - Idę przynieść ci coś do jedzenia. 
- Nie chcę - zaprzeczyłam. 
- Nie pytałem czy chcesz czy nie - powiedział wychodząc. 
- Czemu go jeszcze nie pocałowałaś? Widać że chce to zrobić ale się boi - stwierdził Niall wracając do pokoju. 
- Co ty tu robisz ? - zdziwiłam się. Nadal stał w połowie drogi do mnie. 
- Przyszedłem ci doradzić - wyjaśnił.
- Powinieneś nie chcieć żebym się z kimś całowała jesteś moim byłym chłopakiem i do tego tak szybko. Niedawno co się rozstaliśmy - zaczęłam. 
- Nasz związek to już przeszłość. Będziecie razem szczęśliwi. On tego potrzebuje, potrzebuje ciebie uwierz mi - pocałował mnie w policzek i wyszedł z pomieszczenia. Po kilku sekundach drzwi znowu się otworzyły. Myślałam że blondyn znów wrócił więc chwyciłam poduszkę i rzuciłam w chłopaka. 
- Ała a to za co ? - zapytał Zayn. Zasłonił swoim ciałem kolację żeby przypadkiem poduszka nie trafiła w nią. 
- Sorki nie w ciebie - przyznałam. Mulat podał mi zimne spaghetti a sam zaczął jeść drugą porcję. Niechętnie zjadłam. Chłopak gdy odniósł puste talerze znów usiadł przy mnie. Widziałam jak kilka razy lekko unosił dłoń jakby chciał złapać za moją ale brakowało mu odwagi. 
- Mówiłeś już Wal że przyjedziesz ? - zapytałam w końcu. Chłopak spojrzał na mnie ciemnymi oczami. W tym świetle wyglądał jeszcze ładniej. Jego usta zdawały się być stworzone do całowania. Włosy miał jak zwykle idealnie ułożone. 
- Jeszcze nie. Nawet nie wiem kiedy mógłbym tam pojechać - stwierdził. - Dzisiaj powiedziała że dobrze że zerwałem z Perrie. Opowiadałem jej o tobie i chce cię poznać. 
- Mnie ? - zdziwiłam się. 
- Tak ciebie - zaśmiał się widząc moją minę. Przysunął się do mnie i wreszcie zebrał się na odwagę by chwycić moją dłoń. Splótł nasze palce. Jego ciepła skóra ogrzała moją zimną. 
Spojrzał na mnie z uśmiechem. Świece już zdążyły w większości wygasnąć. Zostały tylko trzy na stole.
- Może choć już na górę - zaproponował pomagając mi wstać. Pokiwałam głową. Zdmuchnął wszystkie świeczki. 
- Zayn... ja... - zaczęłam ale brakowało mi słów. 
- Co się stało ? - odwrócił się w moją stronę jedną ręką trzymając moją dłoń a drugą kładąc na moim policzku. Przez ciemność nic nie widziałam, a grzmoty to wszystko pogarszały. 
 - Bo... ja... - zamknęłam oczy i dokończyłam na jednym wydechu by dodać sobie odwagi. - Ja boję się ciemności i burzy. 
Przytulił mnie do siebie. 
- Przy mnie nie musisz się bać - wyszeptał. Chwycił mnie w talii i uniósł. Oplotłam go nogami na wysokości bioder. Czułam się ja mała dziewczynka. - Teraz lepiej ? 
- Troszkę - przyznałam. Chłopak zaczął iść do pokoju. Jego oddech owiewał moją szyję. Teraz czułam się bezpieczna. Położył mnie delikatnie na łóżku. 
- Poczekaj - nakazał. Podszedł do świeczek które wcześniej przyniosłam i podpalił je zapalniczką. - Pójdę się przebrać. 
- Dobrze - zgodziłam się wtulając w poduszkę. Usłyszałam dźwięk telefonu chłopaka. 
- Zayn telefon ci dzwoni - powiedziałam tak by usłyszał. 
- Kto dzwoni ? - zapytał zza drzwi. Podeszłam do małego biurka w rogu pokoju. 
- Perrie - odpowiedziałam patrząc na ekran. 
- Mogłabyś odebrać i zapytać co chciała ? Ja za chwilkę wyjdę - poprosił. 
- Jak to mam odebrać ? - zdziwiłam się. 
- Spokojnie powiedz że się myję - zaśmiał się. Przeciągnęłam drżącym palcem zieloną słuchawkę. 
- No nareszcie - odezwała się na przywitanie. - Ile razy można do ciebie dzwonić ? 
- Cześć Perrie - przywitałam się. 
- O cześć myślałam że Zayn odebrał - od razu zmieniła ton ze złości do miłego i radosnego. 
- Zayn poszedł się wykąpać i poprosił żebym odebrała - wyjaśniłam. 
- Może to i lepiej - zaśmiała się co też zrobiłam. - Chciałam tylko powiedzieć że klucze od domu dałam jego ochroniarzowi, a samochód ma w garażu. Mogłabyś mu to przekazać ? 
- Jasne - odpowiedziałam. 
- Oki dzięki więc pa i do zobaczenia - pożegnała się. Również to zrobiłam a dziewczyna po chwili śmiechu który odwzajemniłam rozłączyła się. Przekazałam wszystko Zaynowi i wróciłam do łóżka. Chłopak po chwili wrócił. Siadł koło mnie. 
- Co robimy ? - zapytał. 
- Nie wiem - odpowiedziałam po czym chwyciłam poduszkę i uderzyłam go. Po chwili mi oddał. Zaczęliśmy się bić. Jedna z poduszek pękła rozsiewając w około puch. Chłopak chwycił mnie i przewrócił na łóżko. 
Wypuściłam poduszkę którą miałam w ręce. Ciemnowłosy położył się na mnie. Zaplótł nad moją głową nasze ręce przez co nasze twarze były bardzo blisko. Dzieliły nas milimetry. Prawie nasze usta się złączyły gdy ponownie rozległ się dźwięk telefonu. Znów ktoś do niego dzwonił. Spuścił głowę i cicho zaklął po czym podszedł do komórki i sprawdził kto dzwoni. 
- Wal - oznajmił. - Przepraszam - powiedział wychodząc na korytarz. Postanowiłam trochę posprzątać. Kiedy już na łóżku był porządek położyłam się i czekałam na chłopaka. Przymknęłam oczy i zaczęłam sobie przypominać wszystkie chwile zbliżenia pomiędzy nami. Było ich tak wiele. Dość długo czekałam. Dodatkowo czas się dłużył. W końcu wyczerpana czekaniem zasnęłam, a przynajmniej zaczęłam zasypiać. Usłyszałam ciche zamykanie drzwi. 
- Zayn ? - zapytałam zaspanym głosem. 
- Obudziłem cię ? - zmartwił się mulat. 
- Jeszcze nie spałam - przyznałam. Chłopak odsunął kołdrę od mojej strony wsuwając się pod nią. Położył się tak żeby mieć mniej więcej twarz na wysokości mojej. Choć i tak był odrobinę wyżej. Leżałam na plecach więc podparł się na łokciu i przechylił w moją stronę. Dłonią gładził moje włosy. Bardziej się przybliżył i pocałował mnie w policzek. Przymknęłam oczy i odwróciłam się w jego stronę. Położył się i przyciągnął mnie tak że głowę miałam na jego klatce piersiowej. 
- Poczekaj - szepnął. Lekko mnie uniósł jakbym nic nie ważyła i przesunął się bardziej na środek łóżka. Ułożył mnie tak że prawie na nim leżałam. Znów nie miał na sobie koszulki. Czułam jego zapach. Jedną dłoń trzymał na mojej talii a drugą wodził po moim ciele. 
- Dobranoc - wyszeptałam.
- Dobranoc, aniołku - odpowiedział i pocałował mnie we włosy. Zaśmiałam się po czym zasnęłam. 
Rano nadal na nim leżałam. Tym razem to ja wstałam pierwsza. Wodziłam palcem po jego licznych tatuażach. Każdy z nich wyglądał wspaniale na jego ciele. Palcem poprawiałam wszystkie wzory.
- Już nie śpisz ? - zapytał z poranną chrypką. Pokręciłam głową nadal badając każdy tatuaż. 
- Obudziłam cię ? 
-  To była miła pobudka - oświadczył śmiejąc się. Obrócił się tak że teraz to on leżał na mnie. Zaśmiałam się. Chłopak oparł się rękami nad moją głową.
- Teraz mi nie uciekniesz - powiedział. 
- To raczej ty ciągle uciekasz - szepnęłam mu do ucha po czym go odepchnęłam tak by role się zamieniły. Usiadłam na jego brzuchu a ręce umieściłam na jego ramionach tak by nie miał możliwości zepchnięcia mnie. Pokój wypełnił jego śmiech. 
- Nie ładnie tak - przyznał kładąc dłonie na moich udach. 
- Wiem - pochyliłam się nad nim i wyszeptałam wprost do ucha. - Chyba czas wstawać. 
- Nie tylko nie to - zaśmiał się przechylając głowę do tyłu. Wykorzystałam okazję i delikatnie pocałowałam go w szyję. Cicho westchnął. Szybko zeskoczyłam z łóżka i wzięłam czyste ubrania. 
- Jak ty tak możesz ? - zapytał z żalem nadal leżąc tak jak go zostawiłam. 
- Co jak mogę ? - zdziwiłam się zostawiając uchylone drzwi do łazienki tak żeby go słyszeć. 
- Najpierw mnie tak całować a później po prostu sobie pójść - wyjaśnił. Zaczęłam się przebierać. 
- Widzisz jakoś mogę - zaśmiałam się zakładając spodenki. 
- No właśnie widzę - powiedział stając za mną. Akurat miałam nałożyć bluzkę. 
- Ej - krzyknęłam. Objął mnie w talii. Gorące ręce chłopaka wodziły po moim brzuchu. 
- Co ? - szepnął mi do ucha lekko zahaczając o nie ustami. Czy on zawsze musi to robić? Poczułam przyjemny dreszcz na plecach. - To ty zostawiłaś otwarte drzwi. 
- Żeby cie lepiej słyszeć a nie po to żebyś mi tu właził - zaśmiałam się odchodząc mały kroczek do przodu i nakładając bluzkę. - Idziemy się dzisiaj przejść ? - zapytałam patrząc przez małe okienko na już ładną pogodę. 
- Jasne tylko się ubiorę - oznajmił. Zeszłam na dół na śniadanie. 
- I jak pocałowałaś go już ? - zapytał na przywitanie Niall. W kuchni był tylko on. 
- Nie - zaśmiałam się.
- I na co ty czekasz ? - kontynuował dając mi kanapkę. Przytuliłam go w podziękowaniu. 
- Idziesz się z nami przejść ? - spojrzałam na niego i ugryzłam kanapkę. 
- Nie dzięki. Mam lepsze zajęcie - zaśmiał się. 
- Jakie ? 
- Zacząłem pisać piosenkę - wyjaśnił. Nie zdążyłam o nic więcej zapytać ponieważ do pomieszczenia weszli pozostali. 
- Cześć - zaczęli się witać zaspanymi głosami. 
- Kiedy wracamy ? - zapytałam w stronę Harrego. 
- Aż tak śpieszy ci się do domu ? - odpowiedział pytaniem na pytanie. 
- Nie - zaśmiałam się. - Mogłabym tu jeszcze trochę zostać. 
- Niestety my nie możemy zbyt długo - powiedział Liam. - We wtorek  mamy samolot do Ameryki. 
- Zupełnie o tym zapomniałem - przyznał Niall. 
- Dobrze że macie mnie - pochwalił się Liam na co dostał lekko łokciem w brzuch od Louisa. Zaczęli się ganiać i na niby bić. 
- Musimy wrócić najpóźniej jutro - stwierdził Niall. 
- Niestety - powiedział Harry spuszczając głowę. 
- Zayn, Angela nie mieliście przypadkiem już iść ? - zapytał blondynek. 
- No chyba tak - powiedział mulat ruszając do drzwi. Poszłam za nim.
- To gdzie idziemy ? - odwrócił się w moją stronę. 
- Na plażę tylko tym razem jeszcze dalej - zaproponowałam. Chłopak się zgodził. Poszliśmy jeszcze na chwilę do pokoju. Umalowałam się i umyłam zęby później czekałam aż on wyjdzie i już po chwili byliśmy na plaży chlapiąc się morską wodą. W końcu chłopak runął na suchy piasek wyczerpany. 
- Już się zmęczyłeś ? - zapytałam stając przed nim. 
- Myślałem że mam dobrą kondycję ale przy tobie nie mam szans - zaśmiał się co też zrobiłam. Po chwili chłopak uniósł mnie nogami i rękami. 
Śmialiśmy się jak małe dzieci. Zayn ugiął nogi przez co wylądowałam na nim. Objął mnie rękami i pocałował w policzek.