20 stycznia 2016

One Direction

Rozdział XVIII
                                                              ***Andre***
Minęło już pięć miesięcy od kiedy oficjalnie poznałem Lucy. Przez ten cały czas była dla mnie niemiła jednak spędzaliśmy całą paczką wiele wspólnych chwil. Podobała mi się pomimo tego że odzywała się do mnie jak do wroga. Nadal nie odpowiedziała mi na to dlaczego się tak zachowuje. 
Moich rodziców nie ma w domu przez najbliższy miesiąc więc zaprosiłem całą paczkę do mnie na maraton filmowy. Nikt nie miał czasu wcześniej żeby mi pomóc oprócz Lucy, która niechętnie się zgodziła. Przyszła godzinę wcześniej. Zaczęliśmy robić popcorn, przesypywać do misek chrupki, żelki itp. Kiedy skończyliśmy poszliśmy do mojego pokoju. Zostało jeszcze pół godziny. 
- Powiesz mi wreszcie czemu taka jesteś ? Dlaczego jesteś taka niemiła ? - zapytałem siadając koło niej na fotelu. 
- Nie wiem o co ci chodzi - udała.
- Nie ściemniaj - powiedziałem.- Od kiedy się poznaliśmy jesteś dla mnie okropna. Udajesz że nie istnieję. Jak już się do mnie odezwiesz to z wyrzutem. Co ja takiego ci zrobiłem? - wykrzyczałem.
- Nie zauważyłam, żebym się tak zachowywała - odkrzyknęła. 
- Przestań udawać - nie mogłem już wytrzymać. Wszystkie emocje we mnie buzowały. Najwyraźniej w niej też. 
- Jesteś... - zaczęła, ale nie zdołała dokończyć, ponieważ zamknąłem jej usta swoimi. 
Chwile się opierała, ale przytrzymałem dłońmi jej głowę. Byłem zaskoczony, że w ogóle to zrobiłem. Przeniosłem powoli ręce na jej talię. Zacząłem dziwnie się czuć. Serce biło mi tak, że nie zdziwiłbym się gdyby to zauważyła. Po moich plecach przeszły przyjemne dreszcze. Nogi momentalnie zrobiły się jak z waty. Poczułem ten pocałunek chyba wszystkimi zmysłami. Co też pogorszyło mój stan. Nasze usta zdawały się idealnie do siebie pasować. Dziewczyna położyła dłoń na tyle mojej głowy wplątując palce w moje włosy. Lekko pociągnęła za ich końce sprawiając, że moje ciało znowu przeszła gorąca fala. Przyciągnąłem ją bliżej siebie. Nie wiem ile tak staliśmy, ale gdy spojrzałem w jej oczy były pełne strachu. Minę miała jakby zobaczyła ducha. Nie wiedziałem o co jej chodzi. Przeczesała włosy palcami z zakłopotaniem. 
- To nie możliwe - wyszeptała. Po czym dodała głośniej - zapomnijmy o tym. 
- Dlaczego ? - zapytałem zaskoczony. 
- Bo nie możemy. Muszę już iść - powiedziała. 
- Nie, czekaj - zatrzymałem ją. - Zapomnijmy o tym i bądźmy przyjaciółmi tylko zostań. 
Pokiwała głową. Rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć. W drzwiach stała Angela, Diana i Michael. 
Po obejrzeniu pierwszego filmu poszedłem z czerwonowłosą dziewczyną do kuchni po soki. 
- Musze ci o czymś powiedzieć - oznajmiłem po chwili. Popatrzyła na mnie pytająco. - Bo... ja... to znaczy my...
- No powiedz to wreszcie - zniecierpliwiła się Angela gdy nie wiedziałem jak to powiedzieć.
- No, bo ja i Lucy... no my się... pocałowaliśmy - ostatnie słowa wyszeptałem. 
- Wiedziałam... Cały czas na nią patrzysz i robisz maślane oczka. 
                                           
- Aż tak widać? - zapytałem. 
- No tak. Czyli jesteście parą? - popatrzyła na mnie. 
- Nie. Dziwnie się zachowywała. Później ci o tym powiem. A co z Niallem ? 
- Nie dzwonił od 2 dni. Pewnie nie miał czasu. Jakoś muszę się przyzwyczaić do ich tras koncertowych - wyjaśniła.
- Nie chciał, żebyś jechała  nimi? - zdziwiłem się.
- Chciał, tylko że nie mogę was ostawić samych. Przecież nie poradzilibyście sobie beze mnie - słodko się uśmiechnęła. - Chodź za nim umrą z pragnienia.
Około 4 rano wszyscy prócz mnie zasnęli podczas filmu. Ja nadal myślałem o dziwnym zachowaniu Lucy.  Chyba wolałem jak była dla mnie wredna niż teraz jak mnie unika. Przez chwile na nią patrzyłem. Słodko spała opierając się na ramieniu Angeli. Miała na ustach lekki uśmiech. 
                                                   ~~~Angela~~~
Nadmiar zajęć spowodowany dwoma kierunkami studiów dawał o sobie znać.  Ciągłe przepisywanie notatek, nauka i przede wszystkim testy sprawiały że miałam coraz mniej wolnego czasu. Uczyłam się nawet po nocach. Chłopaki z One Dorecion mieli ciągle koncerty, wywiady i nagrania. Z Niallem niby jesteśmy razem ale odległość sprawia że nie jestem pewna czy nadal się czujemy do siebie to samo. Oczywiście nie obwiniam go o to. Ciesze się że mu się powodzi i spełnia marzenia. Niestety nawet przez telefon rzadko rozmawiamy. Zdarza się to może raz na tydzień, czasem dwa razy. Trwa to zaledwie 10 minut. W wolnych chwilach oglądam na YouTube ich wywiady lub koncerty. Czuje wtedy że jest bliżej mnie. Nie potrafię udawać że wszystko jest w porządku.  Aktorką to ja chyba nigdy nie zostanę.  I dzięki Bogu. Nie chciałabym być sławna.  Widzę po chłopakach że oni czasem też mają tego dość. Nie tęsknię tylko za Niallem lecz za nimi wszystkimi. Brakuje mi ich wygłupów i imprez choć później musiałam im opowiadać co robili gdy ,, urwał im się film". Na szczęście ja nie pije i mogę podziwiać ich popisy. 
                                                    ~~~Lucy~~~
Wieczorem oglądałam film u siebie w pokoju było już po północy. Miałam wyrzuty sumienia z powodu wczorajszego pocałunku z Andre. Czuje jakbym zdradziła swoją przyjaciółkę. Ciągle mówi jak bardzo jej się podoba Andre, a ja się z nim całowałam. Nie wytrzymałam i rozpłakałam się. 
Nienawidzę siebie za to co zrobiłam. Jutro poniedziałek którego tak bardzo się boję. Nie wiem jakim sposobem udało mi się zasnąć. Obudziłam się o wcześnie. 
- Co chciałabyś zjeść na śniadanie?- zapytała jedna z kucharek, gdy zeszłam do kuchni. 
- Nic - odpowiedziałam. 
- Co się stało, słoneczko? - zauważyła, że jestem smutna więc przestała gotować i podeszła do mnie. Pogłaskała mnie po głowie. 
- Nic - znów ta sama odpowiedź. Wtuliłam się w czarnowłosą kobietę. - Już nie daje sobie rady. 
Pocałowała mnie we włosy. Tego chyba było mi najbardziej potrzeba. Elizabeth zawsze mi pomagała gdy tego potrzebowałam. Opiekowała się mną odkąd mama zmarła. Ma 46 lat. Spędza u nas prawie że cały czas. Mnie i Jo traktuje jak swoje dzieci których nigdy nie miała. Stałyśmy tak bez ruchu. 
- Chyba muszę się zbierać do szkoły- oświadczyłam. 
- Zrobię ci szybko płatki z mlekiem - uśmiechnęła się.
- Sama zrobię. Ty przez chwilę odpocznij - podeszłam do lodówki i wyjęłam mleko do którego wsypałam płatki. Zjadłam w ciszy. Po 15 minutach wyszłam z domu. Autobus przyjechał punktualnie.  Po wejściu do budynku od razu powlekłam się pod odpowiednią salę. 
- Cześć - usłyszałam za sobą głos, którego tak bardzo się obawiałam. 
- Hej - odpowiedziałam odwracając się do Andre. Chwile na niego patrzyłam po czym spuściłam wzrok na moje dłonie, które teraz wydawały się tak ciekawe. 
- Co się stał ? - pochylił się tak by spojrzeć mi w oczy. 
- Nic - poczułam łzy w oczach. Szybko postarałam się je ukryć. 
- Mnie nie oszukasz. Widzę, że coś się dzieje - słodko się uśmiechnął. Pokręciłam przecząco głową. - Co mam zrobić żebyś się uśmiechnęła ? 
- Nic - chyba z tysiąc razy powtórzyłam dziś tą odpowiedź. On jednak się nie poddawał. 
- Ufasz mi? - po tym pytaniu chwilę się zastanowiłam. Pokręciłam głową. - Trudno. 
Zaśmiał się. Poczułam jak chłopak wziął mnie na ręce. Pisnęłam jednak on nic sobie z tego nie zrobił. Obrócił mnie wokół własnej osi. Patrząc w jego piękne oczy poprawił mi się nastrój. Zaśmiałam się. 
Czuję się przy nim wyjątkowa. 
- Masz ochotę na wspaniały dzień spędzony ze mną? - zapytał. 
- Nie - zaśmiałam się.
- Teraz już nie masz wyjścia - pocałował mnie w policzek. Sprawił, że byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Zaczął iść korytarzem. 
- Poczekaj- zawołałam zamykając oczy i unosząc twarz do góry. 
- Co? - stanął. 
- Czy ty proponujesz mi wagary ? 
- Oczywiście, że nie. Proponuje ci przedłużenie weekendu i zajęcia praktyczne - zaczął znów iść. 
- Sama mogę pójść nie musisz mnie nieść. 
- Możesz mi uciec - wyniósł mnie z budynku. 
- Obiecuję, że tego nie zrobię - mocniej się przytrzymałam.- Boję się. 
- Czekaj, czekaj czy ty właśnie powiedziałaś, że się boisz? - zdziwił się. 
- Tak - spojrzał na mnie i postawił na ziemi. 
- Biegniemy ? - zaproponował. Kiwnęłam głową i pobiegliśmy. 
- Gdzie najpierw? - zapytałam gdy byliśmy już w centrum. 
- Wesołe miasteczko ? - gdy to powiedział od razu się uśmiechnęłam. To było jak spełnienie marzeń. Ciągle trzymał mnie za rękę. Nawet nie próbował mnie pocałować. To chyba dobrze. Później pojechaliśmy do niego do domu. Zamierzaliśmy obejrzeć jakiś film. 
- Proszę przestań - zawołałam gdy przez dłuższy czas mnie łaskotał. - Jesteś okropny...
- Oj teraz to przesadziłaś - zaśmiał się jeszcze bardziej mnie łaskotając. Łóżko, na którym leżeliśmy było ogromne. Moim zdaniem pomieściłoby minimum pięć osób. Zepchnęłam go z siebie przez co role się odwróciły: teraz to ja go mogłam łaskotać. Przyciągnął mnie bliżej przez co nasze twarze były przy sobie.
Uśmiechaliśmy się wpatrując się sobie w oczy. Kiedy zauważyłam, że je zamyka również to zrobiłam. Czułam jak z każdą sekundą jesteśmy coraz bliżej. Biłam się z myślami. Chciałam go pocałować ale prze chwilę pomyślałam o przyjaciółce. Wiedziałam jak bardzo mogłoby to ją zranić. Dzieliła nas mniejsza odległość niż milimetry. Jego zapach sprawiał, że bardziej tego pragnęłam. Lekko podniósł głowę i nasze usta się złączyły. Na początku jego pocałunki były delikatne. Lekko muskał moje wargi swoimi. Powoli stawały się coraz bardziej namiętne. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Jego przyśpieszony oddech owiewał mi twarz. Przejechał językiem po moich wargach. Odpłaciłam mu tym samym. Chwyciłam delikatnie w zęby jego dolną wargę. Poczułam, że podoba mu się to. Mocniej mnie do siebie przycisnął. Jego język znalazł się w moich lekko rozwartych wargach. Odsunął się na chwile i spojrzał mi w oczy. Zobaczyłam w nich pożądanie, miłość i nadzieję. Pragnęłam by w moich zobaczył to samo. By poczuł, że chce tych wszystkich pocałunków i jego bliskości. Cyba to zrozumiał, bo lekko się uśmiechnął po czym znów złożył lekki pocałunek na moich ustach. Pozwoliłam ponieść się emocją. Już nic się nie liczyło oprócz nas, oprócz tej wspaniałej chwili gdy namiętność brała nad nami górę. Leliśmy tak przez dłuższy czas. Jego dłonie przejechały po moich plecach wzdłuż kręgosłupa kierując się do mojej tali, gdzie znalazły miejsce. Pasowały wręcz idealnie. Dreszcz przeszedł po moim ciele. Przytrzymał mnie mocniej po czym obrócił. Teraz to on leżał na mnie pobudzając wszystkie zmysły. Jego usta oderwały się od moich wędrując do szyi.
Delikatne muskał ją sprawiając że chciałam więcej. Jego pocałunki stawały się głębsze. W myślach miałam tylko to by nikt nam nie przerwał. Prawą ręką lekko podsunął do góry moją koszulkę. Również zaczęłam zdejmować jego bluzę. Odsunął wargi od mojego ciała i sprawnie jedną ręką zdjął ją z siebie. Mięśnie które wcześniej tylko czułam ukazały się moim oczom. Był wprost idealny. Nasze usta znów odnalazły do siebie drogę. Wcześniej lekkie pocałunki teraz były głębokie. Dało się wyczuć,  że pragniemy siebie. Tę chwile przerwał dzwonek do drzwi.
- Pewnie pizza - zaśmiał się podnosząc. Nie chciałam żeby odchodził. To było tak przyjemne uczucie. Przy żadnym wcześniejszym chłopaku nie czułam czegoś takiego. Serce biło mi jak oszalałe. Chłopak złożył jeszcze kilka namiętnych pocałunków na moich wargach. Zaczął się podnosić wciąż to robiąc. Gdy miał już wstać chwyciłam delikatnie zębami jego dolną wargę zmuszając go do jeszcze chwili zbliżenia. Uległ. Znów rozbrzmiał dzwonek. 
- Za chwile wracam - szepnął i wychodząc chwycił bluzę. W drodze do schodów widziałam jak ją nakłada. Przekręciłam się na brzuch i wyjęłam telefon z tylnej kieszeni. Było po 20. Stwierdziłam, że nic się nie stanie jeśli raz wrócę później do domu. Zaczęłam pisać wiadomość do Jo.
Wrócę później. Nie martw się o mnie. Elizabeth na pewno zrobi ci kolacje. Nie siedź do późna. Całuski :* 
- Do kogo piszesz? - usłyszałam głos Andre. Położył się na mnie. Wyczułam że znów nie ma koszulki. 
- Do brata - odpowiedziałam kładąc telefon na szafce nocnej. 
- To musi być fajne uczucie - powiedział trochę z żalem. Nie zrozumiałam o co mu chodzi. Odwróciłam się i spojrzałam na niego pytająco. - No, mieć rodzeństwo. Ja niestety nikogo nie mam... Chcesz coś zjeść?
Zrobiło mi się go żal. Nie wyobrażam dobie życia bez Jo. Musi mu być ciężko. Pokręciłam przecząco głową. 
- To przyniosę przynajmniej coś do picia. Wodę? - ten chłopak chyba wie co lubię. Entuzjastycznie pokiwałam głową. Wyszedł z pokoju niedbale drapiąc się po karku. Wyglądał tak słodko. Po chwili wrócił z dwiema szklankami wypełnionymi wodą. Podał mi jedną z nich. Upiłam dość duży łyk. Andre wziął ją ode mnie i odstawił na stolik. Od razu wszedł na łóżko i zaczął mnie namiętnie całować. Znów na mnie leżał. Położyłam dłoń na jego głowie wplątując palce we włosy. 
Już wtedy wiedziałam, że następnego dnia będę żałować tych wszystkich czułości. 
- Chyba muszę wracać do domu - oznajmiłam przerywając długi pocałunek. 
- Nie możesz zostać u mnie ? Mieliśmy oglądać film - zasmucił się. 
- Niestety zostawianie dziesięciolatka samego w domu nie jest dobrym rozwiązaniem - zaśmiałam się. - Już po 22 a on pewnie ogląda jeszcze bajki, a juto musi iść do szkoły. 
- A twoi rodzice? - zapytał. Miałam nadzieję, że nie poruszy tego tematu.
- Mama nie żyje, a tata po jej śmierci kompletnie się załamał i albo siedzi w pracy albo u siebie w biurze - odpowiedziałam po chwili zastanowienia jakby mu to wyjaśnić. 
- Przepraszam... - przeciągał. - Przynajmniej masz brata, a ja jestem sam. Rodzice co chwila wyjeżdżają w interesach i prawie w ogóle ich nie spotykam.
Pocałowałam go w policzek.
- Teraz masz mnie - wypowiedziałam te słowa. Sama się zdziwiłam, że to zrobiłam. Po prostu smutno zrobiło mi się po jego wyznaniu.
- Bardzo się z tego cieszę - złożył delikatny pocałunek na moich ustach. - Odwiozę cię. 
- Mogę się nawet zgodzić - zaśmiałam się i odwróciłam co spowodowało, że siedziałam na nim. Trzymałam jego nadgarstki.
- Ostatni buziak i jedziemy - powiedział przyciągając mnie do siebie. Znów zaczęliśmy się całować. Złapał mnie za uda i zaczął się podnosić. Objęłam rękami jego szyję. Wziął dwie bluzy trzymając mnie tylko jedną ręką. Gdyby to nie był on na pewno bym się bała. Jednak jemu ufam i wiem że by mnie nie upuścił. Przeniósł mnie aż do drzwi wejściowych. Nałożył bluzę a drugą podał mi. Zrobiłam to samo. Włożyłam buty także to zrobił. 
- Zanieść cię - zapytał na co pokiwałam głową. Odwrócił się do mnie tyłem pokazując tym samym, żebym wskoczyła mu na tak zwanego barana. Cały czas się śmialiśmy. Co chwile obracał się wokół własnej osi. Zaprowadził mnie do garażu. Moim oczom ukazało się czarne Audi i czerwono-czarny motocykl. Od razu zeszłam z pleców chłopaka i podbiegłam do motocyklu. 
- Podoba ci się ? - zapytał obejmując mnie w pasie. Pokiwałam głową.
- Podobny do mojego - zaśmiałam się. Zdziwiony obrócił mnie. 
- Ty masz motocykl ? - zapytał podkreślając pierwsze słowo. 
- Myhym - odparłam twierdząco całując go w usta. Nadal był zdziwiony. Wsiadł na motocykl i z kieszeni wyjął kluczyki. Podał mi kas a drugi nałożył.  
- No to wsiadaj, księżniczko - powiedział słodko. Zrobiłam to i przytrzymywałam się go w pasie. Pogłaskał mnie po kolanie. Ruszyliśmy. Jechał płynnie. Nie popisywał się prędkością. Wkrótce byliśmy pod moim domem. Zsiadając zdjęłam kask. Zobaczyłam, że on też zdjął swój, ale nadal siedział na motocyklu. 
- Zobaczymy się jutro ? - zapytał biorąc ode mnie kask. 
- Pewnie w szkole - zaśmiałam się. Uśmiech nadal gościł na jego twarzy. 
- A po szkole? - położył dłonie na mojej talii. 
- Możemy. 
- To do zobaczenia - powiedział i złożył namiętny pocałunek na moich ustach. 
- Pa - powiedziałam idąc do domu. Od razu poszłam pod prysznic i ubrałam się w piżamę. Poszłam zobaczyć czy Jo śpi. Na szczęście już to robił. Wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżko i wtuliłam się w poduszkę. Nadal czułam motylki w brzuchu. Zupełnie zapomniałam o Amandzie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz