06 stycznia 2016

One Direction

Rozdział XIV
                                                         ~~~Andre~~~
Kiedy tylko zobaczyłem, że czerwonowłosa dziewczyna wyszła na dach pobiegłem za nią. Bałem się, że coś sobie zrobi. Była w okropnym stanie. Otworzyłem drzwi. Stała na murku. Serce biło mi jak oszalałe. Wyciągnęła nogę przed siebie jakby chciała zrobić krok. Musze coś wymyślić za nim skoczy. Tylko co ?
- Opłaca się skoczyć? - zapytałem. Głupszego pytania nie mogłeś wymyślić debilu? To to samo jakbyś powiedział ,,zobacz jaką mamy  ładną noc". Jednak dziewczyna stanęła i powoli się obróciła. Jednak głupie pytania czasem się przydają. Spojrzała na mnie pytająco. Ja nie mówiąc nic podszedłem i usiadłem obok. Zamiast jej pomagać to robię to samo. Nie no skończony kretyn ze mnie. 100 punktów za inteligencje.
- Czego chcesz ?- zdołała wydusić.
- Podziwiam widoki - odpowiedziałem sarkastycznie. Skąd ja biorę takie odpowiedzi? 
- Bardzo śmieszne - powiedziała. Bynajmniej już tak nie płakała.
- Jak chcesz możesz ze mną - chwilę się wahała, a ja wyciągnąłem rękę by pomóc jej usiąść. Siedzieliśmy chwilę w milczeniu. Była tak bliska śmierci, w sumie to nadal jest przecież siedzimy na szczycie wieżowca i ,,podziwiamy widoki", ale to szczegół. 
- Dlaczego mi pomogłeś ? - zapytała wprost. 
- Bo mogłam  - sam nie wiedziałem czemu. - Po prostu płakałaś, a ja cię zobaczyłem jak tu szłaś. 
- Czyli mnie śledziłeś?
- Nie - zaprzeczyłem. - Dopiero stąd wyszedłem i jak usłyszałem kroki, twoje kroki schowałem się. Zobaczyłem, że płaczesz i tu wychodzisz, więc poszedłem za tobą. Spodziewałem się, że będziesz chciała skoczyć. 
- A co ty tu robiłeś? 
- Siedziałem i myślałem czy skoczyć i tak dalej.
- Czemu chciałeś to robić? - już nie płakała. Pomimo półmroku zobaczyłem na jej policzkach czarne od tuszu ślady łez. 
- Znowu pokłóciłem się z ojcem. Praktycznie nie rozmawiam z rodzicami. Jak zwykle nie mają dla mnie czasu. Cały czas pracują. Kiedy już ze mną rozmawiają to albo się kłócimy, albo mi rozkazują. Dzisiaj dowiedział się, nawet nie wiem skąd, że gram na gitarze i śpiewam w kawiarni . Zawsze uważał takich ludzi za niepotrzebnych. Wpadł w furię. Mówił, że jestem nieudacznikiem. Że ośmieszam go przed ludźmi. Zastanawia mnie tylko skąd się dowiedział. Przecież nikomu nie powiedziałem. Dobrze, że wyjechał do Francji na 2 miesiące. Nie mam nikogo... nikogo kto by mnie kochał i był przy mnie - poczułem jak łzy zaczynają spływać mi po policzkach. Nie wiem czemu jej o tym wszystkim powiedziałem. Przecież jej nawet nie znam. Może tak długo kryłem to w sobie, że gdy nadarzyła się okazja po prostu wyrzuciłem to z siebie. - Nawet nie mam prawdziwych przyjaciół. 
- W szkole widziałam, że ciągle są przy tobie koledzy -powiedziała głaszcząc mnie po plecach. To mnie uspokajało.
- Oni są przy mnie tylko dlatego że mam dużo kasy i każdy chce mi się podlizać - przyznałem. Otarłem łzy i na nią spojrzałem. Była cała zmarznięta. - Nie jest ci zimno ? - dopiero zauważyłem, że ma na sobie tylko szarą bluzę, a przecież temperatura jest na minusie.
- Nie, aż tak bardzo - skłamała z lekkim uśmiechem na ustach. Zdjąłem kurtkę i nałożyłem jej na ramiona.
- Dziękuję, ale teraz tobie będzie zimno - powiedziała patrząc na mnie.
- Mną się nie przejmuj - uśmiechnąłem się. - Idziemy? 
- Chyba - otarła łzy. Chciała wstać, ale przestraszyłem się, że może spaść.
- Poczekaj - nakazałem. Odwróciłem się i przełożyłem nogi przez murek po czym z niego zeskoczyłem. Sprawnie wylądowałem na ugiętych nogach. Podałem jej rękę. Złapała ją, a ja mocno ją ścisnąłem, żeby przypadkiem mi się nie wyślizgnęła. Dziewczyna wstała, a gdy skoczyła złapałem ją. 

Teraz kiedy była przy mnie zrozumiałem, że wcale się nie zakochałem. Nie mógłbym z nią chodzić. Czuję jakbyśmy byli przyjaciółmi. Jakbym znał ją od dawna. Połączeni jakąś więzią. Może byliśmy przyjaciółmi w poprzednim wcieleniu?
- Wiesz co ? - zapytałem stawiając ją na ziemi. Nie czekając kontynuowałem- Kiedy zobaczyłem cię na stołówce jak broniłaś tego chłopaka coś do ciebie poczułem. Myślałem, że się zakochałem, ale to chyba nie to. Wydaje mi się jakbym znał cię od dawna. Jakbyśmy byli przyjaciółmi od urodzenia. Nawet nie potrafię tego opisać...
- Też coś takiego czuje. Jakbym cię skądś znała - powiedziała patrząc mi w oczy. - Na początku przypominałeś mi mojego byłego chłopaka. Przez te ciemne oczy, ale gdy go ostatnio spotkałam zobaczyłam, że on ma je przepełnione złością. Są takie odpychające, a twoje były inne. Był w nich... jakby to nazwać... Taki blask nadziei, że tylko udajesz takiego twardego i bez uczuć, a na prawdę jesteś inny.
- Szczerze mówiąc tak jest - przyznałem. - A może teraz ty powiedz dlaczego chciałaś skoczyć?
- Od 7 lat miałam przyjaciela, który wczoraj zmarł. Do tego kojarzysz Nialla Horana? - zapytała, a ja pokiwałem głową. - To jest mój chłopak. To znaczy już chyba były... W mikołajki podsłuchałam jego rozmowę. Mówił, że musiał udawać przez pół roku, że mnie kocha i że to była część umowy. Świat dosłownie mi się zawalił. Przy nim mogłam zapomnieć o wszystkim co mi się złego przytrafiło. Czułam się wyjątkowa, a teraz i jego nie ma. Od tego czasu nie rozmawiałam z nim. Kiedy wróciłam do Polski na święta spotkałam mojego byłego. Pokazał mi jego zdjęcie z jakąś dziewczyną i artykuł. Później sprawdziłam i na kilku stronach jest wzmianka o nim i jego ukochanej - zaczęła płakać. - On był ze mną dla jakiejś umowy. Mówił, że mnie kocha, a tak na prawdę kochał ją.
- Już spokojnie - przytuliłem ją. Jakbym go spotkał dosłownie bym mu wyjebał. Jak mógł ją tak wykorzystać? - Chodź już.
Pokiwała głową i wytarła łzy.
- Jesteś głodna ? - zapytałem. Lekko się uśmiechnęła i pokiwała głową. - To może najpierw pójdziemy do mnie trochę się ogarnąć, a później coś zjeść.
Zgodziła się. Przy wyjściu natknęliśmy się na ochroniarza. Szczerze mówiąc szczeniacko mu usiekliśmy. Było przy tym dużo śmiechu. Ganiał nas po korytarzach. Później pojawił się drugi. Jakimś sposobem wydostaliśmy się tylnym wyjściem. Trudno było zgubić dwóch około trzydziestoletnich ochroniarzy. Pojechaliśmy moim czarnym Audi do mojego domu. Był na szczęście niedaleko. Cały czas rozmawialiśmy. Pożyczyłem jej jakąś kurtkę. Należała do mojej kuzynki. Miała tu pokój. To przemądrzała, arogancja dziewczyna. Bardzo się popisuje. Chociaż czasem jest spoko. Też chodzi na studia. Jest na drugim roku. Pomyślałem, że się nie obrazi, a jeśli nawet to bardzo się tym nie przejmę. Po za tym jest u rodziny w Irlandii. Angela poprawiła makijaż i poszliśmy coś zjeść. 
- Wolisz elegancką restauracje czy w jakieś normalne miejsce? - zapytałem w drodze. 
- Może jakaś pizzeria? 
- Dobrze - zgodziłem się. Cieszę się że nie jest z takich dziewczyn co wolą jakieś sztywne restauracje. - Niedaleko jest moim zdaniem najlepsza na świecie. 
- Chciałabym mieć takiego brata jak ty - powiedziała.
- A więc od dzisiaj jestem twoim ,,braciszkiem" i nie warz się mówić do mnie inaczej - zaśmiałem się. Ona także to zrobiła po czym pokiwała głową.
Zaparkowałem samochód na poboczu. Trochę dalej od pizzerii, ponieważ nigdzie nie było miejsca. Kulturalnie otworzyłem jej drzwi od samochodu. Ukłoniłem się bardzo nisko i wyciągnąłem dłoń tak jak to kiedyś mężczyźni robili gdy damy wysiadały z powozów. Położyła swoją dłoń na mojej i się zaśmialiśmy. Wysiadła i ruszyliśmy w odpowiednią stronę. Nagle stanęła jak wryta. Patrzyła na idącą parę. Był to blondyn. Od razu go rozpoznałem. Był to nie kto inny jak Niall Horan. Szedł najwyraźniej ze swoją dziewczyną. Spojrzałem w jej oczy i zobaczyłem łzy. Chłopak też nas dostrzegł. Już nie mogłem się powstrzymać. Wszystkie emocje we mnie buzowały. Najsilniejszy był gniew. Podszedłem do niego i uderzyłem go pięścią w twarz. Przewrócił się. Kilka razy go kopnąłem. Żałuję, że nie tak mocno jakbym chciał.  Byłem tak wściekły, że gdyby nie Angela już by nie żył. 
- Andre, przestań! Proszę! - zaczęła, ale ja nie odstępowałem. W końcu pociągnęła mnie za rękaw w tył. - Braciszku, proszę... 
Zmusiła mnie bym spojrzał jej w oczy.Gniew od razu minął. Przytuliła mnie mocno. Objąłem ją rękami. 
- Przepraszam księżniczko - powiedziałem mocniej ją przytulając.
- Nie masz za co - wyszeptała mi wprost do ucha. - Dziękuję. Teraz już wiem co czułam przez ten cały czas. Kocham cię jak starszego brata.
Poczułem łzy w oczach. Były to łzy szczęścia. Sprawiła, że stałem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Serce biło mi jak oszalałe. Chciałem, żeby ta chwila trwała wiecznie. Chciałem, żeby ciągle mówiła do mnie, że mnie kocha.
- Chodź już stąd siostrzyczko. Nie mogę na niego patrzeć - chłopak zaczął się podnosić. Zobaczyłem teraz twarz Angeli. Była cała zapłakana. - Już za dużo przez niego płakałaś. Nie warto. 
Po tych słowach pocałowałem ją w czoło. Otarłem jej łzy i odeszliśmy. Raz się obejrzała. Weszliśmy do pizzerii. Przywitał nas gorący powiew i zapach pizzy. 
                                                                ~~~Niall~~~
Zobaczyłem ją z tym gościem. Na początku pomyślałem, że znalazła innego. Musiała mu o mnie powiedzieć, bo uderzył mnie chyba z całej siły. Jakby go nie powstrzymała byłoby o wiele gorzej. Kiedy powiedział, że przeze mnie płakała serce pękło mi na kolejne miliony kawałków. Jakoś podniosłem się z ziemi. Margaret przyglądała się tej sytuacji. 
- Kto to był ? - zapytała. 
- Nie twoja sprawa - odpowiedziałem krótko. Chciałabym wyjaśnić wszytko Angel, ale od miesiąca nie chce mienie widzieć. Harry powiedział, że dowiedziała się o ,,mojej" dziewczynie. Twierdzi, że powinienem dać jej czas. Nie potrafię. Co dzień do niej dzwonię. Co chwilę przychodzę. 
Szczerze mówiąc dobrze, że ten chłopak przy niej jest. Ale czy oni są rodzeństwem ? Tak się do siebie zwracali. Są do siebie trochę  podobni. Wróciłem do domu i zastanawiałem się co mogę zrobić. Czy ona nadal mnie kocha? Co mam zrobić, żeby mi wybaczyła ? Nie mogłem usnąć. Miałem obraz dziewczyny przed oczami.
Nawet nie chciała na mnie spojrzeć. Tak ją skrzywdziłem... Miałem wielkie wyrzuty sumienia. Wybaczy mi kiedyś? Jutro do niej pojadę i wszystko wyjaśnię. Przynajmniej spróbuję. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz