26 marca 2016

One Direction

Czytasz = komentuj 
Rozdział XXVII
Wstałam po niecałej godzinie ze zduszonym krzykiem. Miałam koszmar. Śnił mi się mężczyzna i sytuacja z klubu. Wiedziałam że już nie zasnę. Zegarek wskazywał równą 8. Przypomniałam sobie że chłopcy mają samolot o 9 więc pewnie za niedługo przyjadą. Jak w transie poszłam do łazienki z czystymi ubraniami. Woda w wannie była cała czerwona. Wyciągnęłam kurek by mogła spłynąć W tym czasie zebrałam rzeczy z podłogi które wcześniej wysypałam. Przebrałam się w bluzę z długim rękawem i spodenki. Włosy zaczesałam na bok.
Nie chciało mi się malować. Nie widziałam nawet w tym sensu. Zeszłam na dół zrobić sobie kawę. 
- Jesteśmy - krzyknęła Nina wchodząc do domu. 
- Pewnie jeszcze śpi - powiedział Niall. Usłyszałam że miał słaby głos jakby na kacu. - I nie drzyj się tak. 
- Tu jestem - powiedziałam z chrypką. Odchrząknęłam i wypiłam łyk kawy. Do kuchni wszedł Niall, Harry i Nina.
- Kawa - krzyknęła Nina podbiegając. Zabrała mi z rąk kubek i upiła duży łyk po czym się skrzywiła. - Uuu... Też musisz być na kacu bo nawet nie posłodziłaś. 
- Nie mam kaca - powiedziałam wpatrując się w palce. 
- To musiałaś się o kimś zamyślić - powiedziała znacząco patrząc na Nialla. Na co chłopacy się zaśmiali. 
- Nie mogę już wypić kawy bez cukru ? Co z wami jest? Ojej pije kawę bez cukru może powinniście mnie zamknąć w psychiatryku ? - wybuchnęłam. Czułam że ciągle mnie o coś oskarżają. Wszystkie emocje były silniejsze. Śmiech po wypowiedzi Niny odebrałam jakby właśnie śmiali się ze mnie. Jakby wiedzieli co wczoraj się stało i nabijali się z mojej bezsilności. Teraz patrzyłam na ich zakłopotane miny. Rozglądali się po sobie szukając rozwiązania. Czułam jak łzy napływały mi do oczu więc wstałam i wyszłam z kuchni. Minęłam przy schodach Zayna. 
- Cześć - przywitał się radośnie. 
- Weźcie się ode mnie odczepcie - krzyknęłam wbiegając po schodach. 
- Co ją ugryzło ? - zapytał resztę gdy byłam już na ostatnim schodku. 
- Mnie nic nie ugryzło - powiedziałam podkreślając słowo ''ugryzło''. Wszystkie oczy były zwrócone w moją stronę. - Ciągle mnie o coś oskarżacie lub się ze mnie śmiejecie. Jak wam tak przeszkadzam to znajdźcie sobie kogoś innego na moje miejsce. 
Przeszłam długość korytarza i zamknęłam za sobą głośno drzwi. Włączyłam muzykę. Kiedy ktoś zapukał do drzwi wyłączyłam ją. Wszyscy weszli do mojego pokoju. 
- Angela, przepraszam. To nie miało tak zabrzmieć - zaczęła Nina a wszyscy stali ze spuszczonymi głowami. 
- Wiem to ja powinnam was przeprosić. Od razu zaczęłam krzyczeć i w ogóle. To jak wybaczycie mi? - zapytałam słodkim tonem pięciolatki. Postanowiłam udawać dobry nastrój jakby wczorajsze wydarzenie się w ogóle nie wydarzyło. Wszyscy podeszli do mnie i przytulili mnie na raz. Zayn podszedł do mnie od tyłu. Przytulając położył ręce na mojej talii a głowę oparł o moją. Serce mi zaczęło bić jak oszalałe. Do oczu napłynęły mi łzy. Wszystko z wczoraj wróciło. 
- Przepraszam -przerwałam i wyrwałam się z ich uścisku. Zdałam sobie sprawę że może to dziwie wyglądać, - Pić mi się chce. Idziecie? 
- Ok - podpowiedzieli chórem. Ruszyli za mną do kuchni. Piliśmy sok kiedy do domu weszli Liam, El, Louis i Daniell. 
- Już musimy jechać - powiedział Lou. Zaczęliśmy się żegnać. Oczywiście dałam wszystkie słodycze Niallowi, który z niechęcią podzielił się z Niną. 
- Ja wyjeżdżam jutro więc pewnie się nie zobaczymy - oznajmił Zayn. Z nim również się pożegnałyśmy. Pomyślałam że jedzie do rodziny. 
- Angel, idę do sklepu. Idziesz ze mną ? - zapytała Nina po wyjściu wszystkich. 
- Nie. Mało dzisiaj spałam więc trochę odpocznę - przyznałam monotonnym głosem. 
- Coś się stało ? Od wczoraj jakoś dziwnie się zachowujesz - powiedziała ostrożnie bym znowu tego źle nie zrozumiała.
- Jestem tylko zmęczona - uśmiechnęłam się blado. 
- Będę pewnie wieczorem bo jeszcze skocze do pracy - oznajmiła. 
Idąc na górę słyszałam jak dziewczyna zamyka za sobą drzwi. Zasunęłam żaluzje. Położyłam się na łóżku i przykryłam się kołdrą. Leżałam tyłem do okna ale czując że ktoś mnie obserwuje odwróciłam się na plecy. Łzy napłynęły mi do oczu. Zwinęłam się w ''kłębek'' i jakimś sposobem zasnęłam. 
                                       ~~*~~
Drzwi po cichu się otworzyły. Wiedziałam że to on. Leżałam nie mogąc się ruszyć. Panował półmrok w powodu zasłoniętych żaluzji. Powoli z uśmiechem podszedł do mnie. Zaczął zdejmować ze mnie ubrania. Nie mogłam nawet zaprotestować. Łzy leciały po moich policzkach na białe poduszki. 
- Widzę że ci się spodobało - wyszeptał do mojego ucha powracając do całowania szyi. 
                                         ~~*~~
- Puść mnie... Pomocy - krzyczałam jak najgłośniej umiałam. Usiadłam szybko oddychając. Schowałam twarz w dłoniach. Sen się skończył a ja nadal dusiłam się płaczem.Nie mogłam uspokoić oddechu. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę że ze snu wyrwał mnie telefon a raczej wiadomość którą ktoś przysłał. Niechętnie trzęsącą ręką odblokowałam go. Nieznany numer... 
Niestety nie zobaczymy się kilka tygodni... Jak przyjadę od razu dam ci znać. 
                                /Mat

Rzuciłam telefon na drugi koniec wielkiego łóżka jakby zaraz miał wybuchnąć. Zakryłam usta dłonią by stłumić szloch. Pomyślałam o Zaynie. Może jego głos mnie uspokoi ? Ponownie chwyciłam telefon. Wybierając numer musiałam się posłużyć dwoma rękami ponieważ cała się trzęsłam. Spróbowałam uspokoić oddech. 
- Tak ? - odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki po kilku sygnałach. 
- Zayn ? - zapytałam niepewnie. wycierając łzy. 
- Tak ? - słyszałam że troszkę się denerwuje. 
- Mógłbyś do mnie przyjechać? - mój głos moim zdaniem brzmiał w miarę normalnie. Przynajmniej starałam się żeby tak było. 
- Coś się stało ? - dopytywał. - Teraz jestem u menadżera...
- Nic się nie stało - przerwałam. - Możemy się spotkać jak wrócisz.
- Na pewno ? - upewnił się.
- Tak wszystko w porządku - udałam śmiech. - Dobra nie będę ci przeszkadzała. Jak wrócisz to daj znać - pożegnałam się kiedy ciecz w kącikach moich oczu zaczęła powoli wypływać z moich oczu. Od razu się rozłączyłam. Nawet nie zdążył odpowiedzieć.
 Znów telefon powędrował na koniec łóżka. Co teram mam robić? Nie wiem co myśleć. Nie wiem jak żyć ze świadomością że do niczego się nie nadaję... Zapłakana ruszyłam do łazienki. Przemyłam twarz zimnom wodą i nagle coś sobie przypomniałam. Nina miała silne tabletki uspokajające które przypisuje jej lekarz. Zeszłam na dół i zajrzałam do szuflady w kuchni. Bingo! Znalazłam. Z pudełeczka wyjęłam trzy małe, białe tabletki. Pozornie nie różniące się od innych. Odłożyłem pudełko na miejsce żeby nie zauważyła ich zniknięcia. Do szklanki nalałam trochę wody i je popiłam. Chwilę tak posiedziałam czekając na ich działanie. W końcu jednak zrobiłam się senna. Przestałam zdawać sobie sprawę która godzina a nawet jaki jest dzień. Znów ułożyłam się w łóżku. 
                                                  ~~~Zayn~~~
Po telefonie Angeli od razu powiedziałem menadżerowi że muszę iść. Próbował mnie zatrzymać jednak nie dałem się namówić. Kiedy rozmawiałem z moim aniołkiem słyszałem że coś jest nie tak. Ona przed chwilą płakała. Zanim zdążyłem o coś zapytać pożegnała i rozłączyła się. Teraz nawet nie odbiera. Ochroniarz zawiózł mnie pod dom dziewczyny. W drodze czas mi się niemiłosiernie dłużył. Bez pukania, tak jak zawsze kazały mi wchodzić otworzyłem drzwi. Przez chwilę myślałem że nikogo nie ma. Panowała głucha cisza. Rozejrzałem się. Płaszczyk Angeli wisiał na wieszaku, ale nie było tam czarnej kurtki. Już miałem wyciągać telefon żeby zadzwonić do niej kiedy usłyszałem krzyk. Spanikowany wbiegłem po schodach. W pokoju Angeli panował półmrok. Zamrugałem kilka razy by przyzwyczaić oczy. Dziewczyna leżała na łóżku. Spała. Kołdra zsunęła się na podłogę. Nikogo prócz niej nie było. 
- Proszę puść mnie - wyszlochała. Spod jej zamkniętych powiek wypływały łzy. Objęła ramionami kolana tak że zwinęła się w ''kłębek''.  Zrobiłem kilka kroków w jej stronę. - Nie podchodź. 
- Aniołku to tylko ja - powiedziałem łagodnie. Myślałem że już się obudziła. Jednak po chwili zdałem sobie sprawę że tak nie było. Nadal miała koszmar. Usiadłem przy niej na łóżku. 
- Proszę - błagała. Głos jej się załamywał. Klęknąłem na materacu by ją obudzić. 
- Kochanie to tylko zły sen - położyłem dłoń na jej plecach i przesuwałem nią po materiale jej bluzy. Podniosłem ją lekko tak że bezwładnie usiadła i ułożyłem jej głowę na moim ramieniu. Nic to nie dało. Nadal żyła w śnie. Zacząłem się niepokoić. Odsunąłem ją od siebie tak by widzieć jej zapłakaną twarz. Delikatnie nią potrząsnąłem. - Skarbie obudź się proszę...
- Puść mnie - przerwała mi słabym szeptem. Odgarnąłem włosy z jej twarzy. Była lodowata. 
- Angela, to tylko ja. Obudź się - powtórzyłem czując jak do moich oczu napływają te cholerne łzy. 
- Nie dotykaj mnie - zawołała odpychając mnie tak że upadłam na poduszkę i podparłem się na rękach by nie uderzyć głową w ścianę. Teraz już wiedziałem że się obudziła. 
- To ja - wyszeptałem. Chciałem znów przy niej być. Podniosłem się i przysunąłem do jej twarzy dłoń lecz nim zdążyłem to zrobić wstała z łóżka i odbiegła pod same drzwi balkonu. Były zasłonięte żaluzjami tak jak okna. Przywarła do nich plecami. Wyglądała jakby mnie w ogóle nie poznała. Bała się mnie. Nie bała się to za mało powiedziane. Cała się trzęsła ledwo utrzymując się na nogach. Wstałem i zrobiłem kilka kroków w jej stronę. 
- Nie podchodź - jej słaby głos dodarł do moich uszu.
- Aniołku to ja Zayn - podszedłem i zamknąłem ją w szczelnym uścisku. Wiedziałem że przez chwilę nadal mnie nie poznawała i chciała się wyrwać lecz później położyła głowę na moim ramieniu. Wtedy już wiedziałem że się nie boi tak bardzo jak wcześniej. Dreszcze powoli ustępowały. Jej ciało oblewał zimny pot. 
- Zayn... przepraszam - wyjąkała. Oparłem brodę na jej głowie.
- To był tylko zły sen. Nie masz za co przepraszać. - jedną ręką nadal podtrzymywałem ją by przypadkiem nie upadła a drugą otarłem łzy spływające po moich policzkach. 
- Po co przyjechałeś ? - zapytała po dłuższej chwili milczenia. 
- Pożegnać się - przyznałem. Poprowadziłem ją w stronę łóżka żeby się położyła. Przykryłem ją kołdrą i usiadłem obok lekko głaszcząc po głowie. 
- Pewnie będziesz się dobrze bawił - wymusiła uśmiech. Nie wiem skąd ale wiedziałem to. Nie był to ten sam uśmiech co zaledwie parę dni temu co dzień gościł na jej twarzy. 
- Niekoniecznie - zawisłem twarzą nad jej. - Za niedługo wrócę i będziemy mieli dla siebie dużo czasu.
- Chyba spróbuję się przespać. Jestem bardzo zmęczona - wyznała. Widać było że tej nocy się nie wyspała. Wyszeptała ''do zobaczenia'' po czym zamknęła sennie oczy.
- Nie byłbym taki pewien. Pewnie nie będziesz chciała mnie już znać - powiedziałem gdy już byłem pewien że śpi. Łzy spłynęły po moim policzku. - Tak bardzo bym chciał ci wszystko powiedzieć - zmniejszyłem odległość między nami. Pocałowałem ją w lekko spierzchnięte usta. Poczułem kłucie w sercu. To prawdopodobnie nasz pierwszy i ostatni pocałunek a tylko ja go zapamiętam. Kolejna dawka łez napłynęła mi do oczu. Wybiegłem z pokoju cicho zamykając za sobą drzwi. 

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział!
    Czekam na next i byłabym wdzięczna gdybyś mogła informować mnie o nowych rozdziałach w zakładce SPAM na moim blogu! :)
    http://forever-young--styles-fanfiction.blogspot.com/
    ZAPRASZAM także do skomentowania i zapoznania się z fabułą mojego ff! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D Miło że ktoś komentuje. Cieszę się że ci si podoba :D
      Chętnie przeczytam i zostawię komentarz ;)

      Usuń