02 kwietnia 2016

One Direction

                  Czytasz komentuj 

Rozdział XXVIII
- Już się zaczyna - zawołała Nina z salonu. Z telewizora rozlegały się głośne piski. Tak to znak że na prawdę się zaczyna. Chwyciłem w ręce dwa kubki z herbatą i poszłam do pomieszczenia w którym siedziała dziewczyna. Podałam jej gorący napój. Podziękowała mi uśmiechem. Zajęłam miejsce przy niej. Na scenie zrobiło się ciemno po chwili światła oświetliły cztery sylwetki. Do moich uszu pomiędzy piskami dotarły pierwsze nuty piosenki a później rozległy się anielskie głosy chłopców. 
- Dzisiaj mamy dla was świetną wiadomość - zaczął Louis po kilku zaśpiewanych utworach. 
- Co jeśli im się nie spodoba ? - zapytał Liam. 
- To wtedy go wyrzucimy - zaśmiał się Niall. Zdziwione popatrzyłyśmy po sobie. Przed wyjazdem nic nam nie mówili. Spojrzałam na znaczek który sugerował że koncert jest na żywo.  
- To teraz może zaśpiewamy ... - zaczął Harry ale nagle światła zaczęły "żyć własnym życiem". Włączały się nie równomiernie, co chwile gasły lub oślepiały widzów. To niemożliwe żeby na tak dużym koncercie coś się popsuło. Pewnie ze sto razy ktoś to sprawdzał, a jednak... 
- Przepraszamy na chwile - powiedział z zakłopotaniem Niall. Czworo chłopców stanęło w małym półkole. Zaczęli o czymś rozmawiać. Jakby się naradzać. Po chwili wszystkie światła zgasły. Fani zamilkli oczekując co się stanie. Księżyc jak na złość został przysłonięty przez chmury. Z głośników zaczęła wydobywać się melodia piosenki ''Kiss you" przerywane jakby dźwiękami innych piosenek. Światła trzy razy z dosłownie sekundowym odstępem zgasły i ponownie się zapaliły. Przez zaciekawienie nawet przestałam mrugać. Scenę oświetliły jakby czerwone race. Dym unosił się dosłownie wszędzie. Ktoś zaczął śpiewać i muzyka leciała dalej już w normalnym rytmie. Czerwone światło rac zmieszało się ze światłem reflektorów oświetlając piątkę chłopców na scenie. Zaraz, zaraz... pięciu ? zdziwiłam się. Wytężyłam wzrok i jak na zawołanie ktoś skierował kamerę na Zayna. Zayn ? Co on do cholery tam robi? Jego głos rozchodził się po scenie. Pewnie telewizor trochę zniekształcił jego piękny ton... 
OCH! Zabiore Ciebie tam gdzie chcesz.
Możemy wyruszyć każdego dnia, każdej nocy.
Kochanie, zabiorę cię tam, zabiorę cię tam..
Kochanie, zabiorę cię tam, tak.
 Kiedy skończył pomachał do ludzi. Cała piątka zaśpiewała swoje zwrotki przy czym tłum dosłownie oszalał. Rozlegały się krzyki zadowolenia. Zrozumiałam że ta chwilowa ''awaria'' była zaplanowana. 
- I jak wam się podoba ? - zawołał Harry kiedy muzyka ucichła. Odpowiedziały mu krzyki zadowolenia. 
- Wiesz co ? Zbyt mało entuzjazmu. Chyba jednak musimy cię wywalić. Sorry już cie nie lubią - skierował się do Zayna Niall oplatając go ramieniem.
- Musimy chyba jakoś przekonać naszego Niallera żeby bad boy został - stwierdził Louis na co odpowiedziały mu dwa razy głośniejsze krzyki, a myślałam że głośniej się nie da... Całe życie w błędzie...
- Okey, okey bo ogłuchniemy - zaśmiał się Niall przez co na pewno spowodował uśmiechy na twarzach widzów. 
- To co śpiewamy dalej ? - zapytał Liam. 
- Zayn jako nowy członek naszego zespołu niech wybierze - oznajmił Harry. 
- Może ''Little Things'' albo '' More Than This'' - zastanawiał się mulat. - To jak '' More Than This'' ? - zapytał tłumu na co rozległ się krzyk. - Czy '' Little Things" ? - odpowiedział mu trochę głośniejszy krzyk. 
- To zaczynamy - zawołał Niall. Pierwsze dźwięki muzyki się rozległy. 
- Jeszcze nie. Chwilka - przerwał Zayn. - Chciałbym dedykować tą piosenkę mojej ukochanej - Nina spojrzała na mnie znacząco kiedy zrobił krótką przerwę między słowami. Udałam że nie zauważyłam. - Perrie wyjdziesz do nas ? - zapytał i wyciągnął rękę w stronę kulis. Niall chociaż widziałam go z daleka wydawał się jakby miał zamiar rzucić się na Malika ale załapał go za rękę Harry. Wszyscy wyglądali na zdenerwowanych ale żeby to ukryć podnieśli mikrofony do ust i chórem zawołali ''uuuu''. Poczułam jak serce pęka mi na miliony kawałków. Miliony? Czy ja powiedziałam miliony? Poprawka na miliardy. Byłam tak zaskoczona że aż się zaśmiałam. Nie wiem nawet czemu. Po prostu nie wiedziałam co zrobić. Na scenę wyszła blondynka. Jak zwykle miała wysokie szpilki. Pięknie się prezentowała. Od razu pocałowała chłopaka w usta. 
- Angela... - zaczęła Nina. Była chyba równie zdumiona. Nadal miałam na ustach uśmiech ale bladł z każdą chwilą. Postanowiłam udawać i spojrzałam na nią. Wymusiłam jak najszczerszy uśmiech. 
- Ostatnio tak sobie myślałam że może pojadę w tym tygodniu do domu - nagle przyszło mi do głowy. Nie wiedziałam co powiedzieć dalej więc upiłam łyk herbaty by zyskać na czasie. - Mama nie spodziewałaby się że przyjadę tak wcześnie. Pewnie bardzo by się cieszyła. Już widzę jej minę. Zarezerwuje bilet na najwcześniejszy lot. 
- Nie zdołam zwolnić się z pracy w tym tygodniu - zaczęłam moja przyjaciółka. 
- Spokojnie pojadę sama - zaśmiałam się. - Nie jestem aż takim dzieckiem - rzuciłam w nią poduszką. Słyszałam że muzyka znowu rozbrzmiała. Zayn zaczął śpiewać.
Twoja dłoń pasuje do mojej, jakby została stworzona tylko dla mnie
Ale zapamiętaj, że to było nam przeznaczone
I łączę kropki z piegami na twoich policzkach

I to wszystko ma dla mnie sens

Po zwrotce pocałował ją. Liam wpatrywał się w nich przez co z nie zaśpiewał w odpowiednim momencie. Harry szturchnął go łokciem przywracając do rzeczywistości.   
- No dobrze ale od razu jak dojedziesz tam dasz mi znać - odrzuciła w moją stronę poduszkę. 
- Dobra tylko nie dzwoń do nikogo bo niespodzianka się nie uda - wstałam. 
- Niech będzie - zaśmiała się. Chyba nic nie podejrzewała. 
- To ja idę sprawdzić lot może będzie jakiś na jutro - ruszyłam w stronę schodów. 
- Ale na pewno wszystko ok? Zayn ... - zaczęła ale szybko jej przerwałam. 
- Wczoraj ze mną gadał - wysłałam jej buziaka i pobiegłam po schodach. Dopiero teraz do oczu zaczęły napływać mi łzy. Wczoraj śnił mi się pocałunek z nim. Był tak realny że nawet mogłabym w niego uwierzyć. Najpierw coś do mnie mówił a później pocałował mnie gdy leżałam na łóżku po tej całej akcji. Ale to tylko dobry sen... 
Podeszłam do biurka i włączyłam laptopa. Nie będziesz płakać powtarzałam w myślach. 
- Juto o 6:30... - szeptałam do siebie. - Rezerwacja... No i już załatwione. 
Zobaczyłam reklamę jakiejś stronki plotkarskiej. Było na nim zdjęcie Zayna i Perrie z koncertu. Jak oni tak szybko muszą wszytko publikować ? Przeczytałam nagłówek ''Po krótkiej przerwie znowu razem". Tak rzeczywiście po krótkiej przerwie. Z ciekawości kliknęłam na reklamę. Nawet nie wiem po co. Przecież to bardziej mnie zrani. 
,,Zayn Malika wyznaje miłość Perrie Edwards na oczach milionów widzów. Zawsze było wiadomo że nasza zakochana para nie może długo się na siebie gniewać. Fani wiedzieli że w końcu znów będą razem i puszczą w niepamięć ostatnie sprzeczki. Jednak nie to wzbudziło zdziwienie. Reakcja Nialla Horana była zaskakująca. Wyglądał jakby miał za chwilę pobić Malika. Przez większość czasu Niall zaciskała pięści i trzyma się z dala od Zayna. Harry Style nie spuszcza go z oczu i stara się ciągle być pomiędzy nimi. Zobaczymy jak sprawy potoczą się przez resztę wieczoru..."
No nie! Teraz to się wpakował. Dlaczego on w ogóle nie umie panować nad nerwami. Miałam nadzieję że tylko ja to zauważyłam ale jednak nie. Przynajmniej Harry tam jest. Na szczęście... Aż boję się pomyśleć co by zrobił Niall gdyby go loczek nie powstrzymał. 
Wyłączyłam laptopa mając już dość na dzisiaj rzeczy związanych z One Direction. Nałożyłam słuchawki i włączyłam jakąś muzykę. Już nawet nie miałam siły płakać. Nie wiedziałam co mam myśleć. Po prostu zaczęłam się pakować. Kiedy się upewniłam że wszytko wzięłam zeszłam na dół. 
- Jeszcze się nie skończyło ? - zdziwiłam się widząc koncert w telewizorze. Przeszłam do kuchni. 
- Nom jeszcze trochę - odpowiedziała zafascynowana. 
- O 6:30 mam samolot - oznajmiłam głośno tak by mnie usłyszała.
- Co ? - zdziwiła się i przeszła do kuchni. - O 6? 
- No tak 6:30 - uśmiechnęłam się odwracając w jej stronę. 
- Kompletnie zwariowałaś - zaśmiała się. - Chce ci się wstawać tak wcześnie?
- I tak pewnie nie będę mogła zasnąć. Całą noc będę myślała o tym czy wszystko wzięłam - w połowie skłamałam. Nie będę pewnie całą noc spała ale nie z tego powodu. Moje myśli zajmować będzie Zayn i prawdopodobnie moi ''prześladowcy''. Na samą myśl zadrżałam. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w pokoju na moim łóżku. Zacisnęłam za plecami dłonie tak że paznokcie zaczęły wbijać się w moją skórę by nie zapłakać. Poczułam ciepłą krew spływającą po zaciśniętych palcach. Odwróciłam się na pięcie i podeszłam do zlewu. Przemyłam małe rany. Wysuszyłam ręce i ruszyłam do lodówki. Otworzyłam ją i wyjęłam jogurt truskawkowy. Usiadłam na blacie udając beztroską. Uśmiechnęłam się do dziewczyny która mi się przyglądała. 
- Chyba pójdę już spać. Ktoś będzie musiał się zawieźć na lotnisko - powiedziała podkreślając słowo ''ktoś''. Oczywiście miała na myśli siebie. Nic dziwnego również wiedziałam że mnie zawiedzie. 
- Dobranoc - pożegnałam się. 
- Tak, tak branoc - ziewnęła i idąc do wyjścia pomachała mi. Spróbowałam jogurt jednak nie miał smaku jakiego się spodziewałam. Szybko wyplułam go z buzi i przepłukałam wodą. Sprawdziłam datę ważności. Jeszcze 2 tygodnie powinien być dobry. Zdałam sobie sprawę że od wyjścia do klubu nic nie jadłam. Jedynie co to piłam. Poszłam do pokoju. Włączyłam laptopa. 
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. By zapomnieć o wszystkim włączyłam tandetny film romantyczny. Jak zwykle to samo... spotykają się, zakochują się w sobie ale boją się przyznać kiedy to wychodzi na jaw od razu zaczynają cieszyć się miłością, on robi coś źle, ona nie chce mu wybaczyć ale w końcu tak się dzieje, ich miłość staje się taka ''piękna'' że każda dziewczyna chce się po tym seansie zakochać... Bla, bla, bla... Niestety to jest prawdziwe życie. Przeżyłam w życiu już kilka ''miłości''. Zawsze okazywało się że jednak nie jest jak w bajce. Moja pierwsza miłość była najgorsza. Po niej pozostało wiele raz i blizn nie tylko tych na ciele lecz i na duszy. 
                                          ~*~ retrospekcja~*~
- To najgorszy dzień w moim życiu - wyszeptałam do siebie. Właśnie moja najlepsza przyjaciółka a zarazem kuzynka wyjechała zostawiając mnie samą. Umówiłyśmy się że do niej przyjadę za trzy lata i będziemy mieszkać razem w okolicach Londynu. Ah ja już tęsknię i chce tam jechać. Niestety szkoła... Ona już wyjechała na studia a ja nie musze dokończyć edukacje w Polsce... Samotna łza spłynęła po moim policzku. Nie miałam w zwyczaju płakać. Tak na prawdę rzadko kiedy płakałam. Wstałam z ławki skąd niedawno machałam jej na pożegnanie. Wsiadła w autokar i odjechała. Ruszyłam chodnikiem. Mróz był nie do zniesienia. Wcisnęłam ręce głąbiej do kieszeni. Popatrzyłam w niebo. Chmury były ciemne. Nie zdziwiłabym się jakby zaczął padać śnieg. 
- Hej śliczna - zawołał jakiś męski głos. Uznałam że to nie do mnie więc szłam dalej nie odwracając się. 
- Zobaczcie nawet na nas nie spojrzy - jakiś inny głos dotarł do moich uszu. Przeszłam na drugą stronę jezdni. 
- Gdzie tak pędzisz ? - podszedł do mnie trochę starszy chłopak. Obejrzałam się przez ramię. Za mną szło jeszcze dwóch chłopców. Przyśpieszyłam kroku przewracając oczami. Grupka idiotów myślących że są fajni... Żałosne. Zaśmiałam się w duchu. Oni na prawdę myślą że tak kogoś poderwą ? Poczułam jak kładzie mi rękę na ramieniu. Odwróciłam się w stronę chłopaka.
- Jakiś problem ? - zapytał poważny niski głos. Poznałam go. Ale czy na pewno? Obejrzałam się przez ramię i zobaczyłam o głowę wyższego chłopka. 
- Nie nie ma - blondyn zdjął rękę z mojego ramienia. 
- Jak jakiś masz to mów załatwimy to inaczej - ominął mnie i podszedł do niego. Prawie stykali się klatkami piersiowymi. Widać teraz było różnicę wzrostu między nimi. - A jeśli nie masz to ładnie przeproś i będzie po sprawie.
- P-przepraszam - zająkał się i odwrócił na pięcie. Trójka przyjaciół odeszła pozostawiając nas samych. Nie rozumiałam dlaczego mi pomógł. Przecież nigdy nie zwracał na mnie uwagi. 
- Wszystko w porządku Angela ? - zapytał już innym tonem. Spokojnym i troskliwym. Pokiwałam głową zdziwiona że zna moje imię. - Jestem Adrian.
- Wiem - uścisnęłam jego dłoń którą wyciągnął w moją stronę. Lekko się uśmiechnęłam. Czułam jak cała się rumienię. 
                                                            ~*~
I tak to się zaczęło... Z zamyślenia wyrwał mnie telefon. Spojrzałam na ekran już 3. Właśnie zdałam sobie sprawę że przespałam kilka godzin. Szczęśliwa ze swojego osiągnięcia wyłączyłam budzik w telefonie. Odłączyłam urządzenie od ładowarki i wzięłam wcześniej naszykowane ubrania. Były nimi czarne rurki i luźna bluzka. Poszłam do łazienki. W lustrze zobaczyłam zupełnie nieogarniętą dziewczynę. Włosy miałam we wszystkie strony. Od razu chwyciłam za szczotkę i lokówkę by zrobić z nimi porządek. Po kilku minutach wyglądały w miarę przyzwoicie. 
- Może być - stwierdziłam. Teraz twarz... Przybrała nie jak u większości kobiet przez noc blady odcień lecz według mnie szarawy. Zawsze mnie to drażniło. Makijaż poprawił trochę mój wygląd. 
- Może być - kolejny raz wydusiłam. Teraz tylko musiałam "włożyć" najlepszy uśmiech na jaki było mnie w tej chwili stać. Sprawdziłam w lustrze. Nie jest tak źle... Wyszłam z pokoju by otworzyć kolejne z drzwi prowadzące do pokoju kuzynki. Łóżko było puste. Pewnie jest na dole. No i miałam racje siedziała przy kubku kawy. 
- Kiedyś cię zabije - powiedziała ledwo unosząc palec do góry by mi nim pogrozić. Wymusiłam śmiech. - Tylko najpierw muszę mieć na to trochę siły. 
- Spokojnie. Za karę czekają mnie 2 godziny w samolocie - puściłam do niej oczko. 
- Oby usiadł koło ciebie jakiś wrzeszczący bachor - powoli wstała. 
- Też cię kocham - stwierdziłam idąc w jej ślady. Ubrałyśmy się i pomogła mi zanieść walizki do bagażnika. 
Około 12 byłam już w Kiecach. Trochę mi zajęła podróż autokarem. Po wysiadce od razu zadzwoniłam do osoby z którą nie widziałam się od około roku. 
- Słucham - odezwał się męski głos w słuchawce a ja od razu go poznałam. 
- Siemka - przywitałam się. 
- Angela ? - zapytał poznając mój głos.
- Tak. Mam sprawę.
- No raczej inaczej byś nie dzwoniła - zaśmiał się. - Znowu to samo. 
- Jak ty mnie dobrze znasz- powiedziałam obojętnym głosem. 
- Skąd wiesz że nadal to robię ? - zapytał ironicznie. 
- Tak jakoś się domyśliłam - uśmiechnęłam się mimowolnie. 
- Gdzie mam ci przywieźć ? - słychać było w jego głosie lekką chrypkę. 
- Na razie jestem na dworcu. Dopiero co przyjechałam - przyznałam.
- Przyjechać po ciebie ? - zaproponował. 
- Gdybyś mógł - włączył mi się dziecięcy ton. Chłopak zaśmiał się a później oświadczył że będzie za dziesięć minut po czym się rozłączył. Usiadłam na ławce czekając na chłopaka. Przeglądałam różne aplikacje.
- Jestem - oznajmił a ja uniosłam powieki by na niego spojrzeć z lekkim uśmiechem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz