12 marca 2016

One Direction

Rozdział XXV
Po krótkiej rozmowie szliśmy dalej. Trzymając się za ręce. 
 
                                                ~~~Wtorek~~~
- Zobaczymy się za godzinę - zawołał Harry z odjeżdżającego samochodu wychylając się prze okno. Obie pomachałyśmy im, a kiedy trzy lśniące jakby dopiero co wyszły z salonu auta zniknęły nam z oczu Nina otworzyła drzwi. 
- Nareszcie w domu - powiedziała odkładając walizkę by zdjąć buty. Zrobiłam to samo. Zdjęłam białą bluzę i powiesiłam ją na wieszaku. Pobiegłam wziąć szybki prysznic. Susząc włosy zakręcałam ich końce. W samym ręczniku wyszłam po bieliznę i ubrania. 
- Ładnie ci tak - skomentował blondyn. Siedział po turecku na moim łóżku. 
- Co ty tu robisz ? - zapytałam biorąc potrzebne mi rzeczy. Wróciłam z powrotem do toalety i nałożyłam wszystko na siebie. Miałam mały problem z wciśnięciem na siebie czarnych, obcisłych spodni.
- Przyjechałem po was - stwierdził podnosząc głos tak abym go usłyszała. 
- Przecież jeszcze pół godziny - zauważyłam. Wróciłam do pokoju by przejrzeć się w lustrze. - Chyba przytyłam - powiedziałam obracając się tak żeby widzieć swój tyłek. 
- Przesadzasz, a jeśli nawet zgrubłaś to Zayn będzie zadowolony. Nie lubi zbyt szczupłych dziewczyn. Twierdzi że jak mają trochę ciałka są atrakcyjniejsze - wziął kawałek czekolady do buzi. Dopiero teraz zauważyłam że na łóżku było pełno słodyczy.
- Niall to moje zapasy - udałam obrażoną podkreślając słowo ''moje''. 
- Ja ci tylko pomagam. Sama powiedziałaś że zgrubłaś a jakbyś jeszcze zjadła to wszytko to byś się w drzwiach nie zmieściła - zjadł kolejny tafelek czekolady. Rzuciłam w jego stronę szczotką którą dopiero co czesałam włosy. - Poza tym zostawiłaś je na wierzchu. 
- Ty to umiesz pocieszyć kobietę - zaśmiałam się. - Mówiąc na wierzchu masz na myśli pod łóżkiem ?
- Następnym razem lepiej je schowasz - oglądał każdą paczuszkę próbując rozszyfrować polskie napisy. W końcu otworzył moje ulubione czekoladowe gwiazdki. - Swoją drogą one są pyszne. Skąd takie masz? Znam chyba wszystkie sklepy w okolicy w których można kupić słodycze a nie widziałem takich. 
- One są z Polski. Mama mi przysłała. Więc nic dziwnego że nie widziałeś - zaczęłam się malować.
- I tam są taki ? - zapytał słodko podnosząc kolejne opakowanie do oczu i wkładając do buzi żelki. 
- Tak - zaśmiałam się. 
- Kiedy tam jedziesz ? - zadał kolejne pytanie. 
- Za dwa tygodnie - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - A wy już jutro...
- Niestety - westchnął i podszedł żeby mnie przytulić od tyłu. - Ale za trzy tygodnie się zobaczymy - ułożył głowę na moim ramieniu. 
- Cztery - poprawiłam go. Spojrzał pytająco co dostrzegłam w naszym odbiciu w lustrze. - Nie będzie mnie dwa tygodnie. 
- Aaa... Szkoda - nie zdążył nic dodać ponieważ do pokoju weszła Nina. 
- Wszyscy już na was czekają - oznajmiła. - A mi nie dałaś swoich słodyczy - powiedziała obrażonym głosem widząc paczkę w rękach blondyna. 
- Sam je wziął - dałam jej całusa omijając ją w drzwiach. 
- Mądre - przyznała. - Wykorzystam. 
- Chowa je pod łóżkiem - podpowiedział jej biorąc dwie paczuszki słodyczy do kieszeni spodni. Obróciłam się na pięcie i zobaczyłam że Nina równie stoi przy łóżku kradnąc moje zapasy. 
- To niesprawiedliwe - poinformowałam schodząc do wyjścia. Nałożyłam czarne szpilki a na ramiona kurtkę. - To moje słodycze - przypomniałam im. Właśnie w momencie gdy Nina wyrwała blondynkowi paczkę czekoladek z rąk. Niebieskooki na początku wyglądał jakby chciał jej odgryźć rękę, ale po chwili podbiegł do furtki przy której stałam z udawanym płaczem i mnie przytulił. Przynajmniej wydaje mi się że udawał. Po nim jeśli chodzi o jedzenie można się wszystkiego spodziewać. 
- Ona mi zabrała czekoladki - zaszlochał w moje włosy.
- Przypominam że to wy najpierw zabraliście je mnie - poprowadziłam chłopaka do samochodu. 
- Mogę sobie je jutro wziąć przed wyjazdem ? - zapytał z oczami w stylu kota w butach.
-  Niech ci będzie - przekonał mnie słodką minką. Od razu się ode mnie odkleił i przybił piątkę z Niną a ja zrozumiałam że to był tylko podstęp ale jak już obiecałam to muszę dotrzymać słowa. Otworzyłam drzwi do samochody kręcąc z niedowierzaniem głową. Jak mogłam się tak nabrać? Przecież gdyby Nina zabrała mu jedzenie dosłownie rzuciłby się na nią. Blondyn wślizgnął się za mną. Liam i Louis od razu się z nami przywitali i ruszyliśmy. Nina pojechała z Harrym. Liam zaparkował samochód na parkingu za klubem. Przy tylnych drzwiach stała już El i Daniell. Wpuścił nas do środka ochroniarz. Przywitała nas ogłuszająca muzyka i tłum bawiących się ludzi. Dziewczyny zabrały swoich chłopaków do tańca mieszając się w tłum. Zaczęłam się rozglądać. 
- Jeszcze go nie ma - powiedział mi do ucha Niall tak żebym słyszała. - Przyjdzie później. 
- Kto ? -spojrzałam na niego. 
- Zayn - odpowiedział wzruszając ramionami. Pociągnął mnie za rękę w stronę baru. 
- Chcesz coś ? - zapytał. 
- Jakiś sok - odpowiedziałam zajmując jedno w wolnych miejsc. Po chwili barman podał mi sok jabłkowy a chłopakowi jakiegoś drinka. Odwróciłam się tyłem do baru na obrotowym krześle i spojrzałam w tłum. Mnóstwo bawiących się ludzi. Zobaczyłam wśród nich Ninę która również na mnie spojrzała z szerokim uśmiechem na twarzy. Pomachałam jej ściskając w zębach słomkę. 
Z niemałym trudem odszukałam pozostałych przyjaciół. Kątem oka zobaczyłam śmiejącego się Nialla. Kilka miejsc dalej siedziała długowłosa blondynka. Co chwila zerkali na siebie i się śmiali. 
- Idź do niej - zawołałam by mnie usłyszał. 
- Nie mogę cię zostawić - uśmiechnął się pocieszająco. 
- Ja pójdę potańczyć z Niną - wskazałam głową w stronę przyjaciółki. Wstałam - No idź już bo ucieknie - rzuciłam i oddaliłam się w tłum. Zostawiając go samego. Dopiero w połowie sali obejrzałam się. Tak jak myślałam blondyn poszedł do dziewczyny. Nie zamierzałam przeszkadzać Ninie i Harremu dlatego udałam się w najbardziej zatłoczone miejsce i zaczęłam tańczyć. Po chwili jakiś około trzydziestoletni mężczyzna przyłaćzył się do mnie. 
- Mat - powiedział mi do ucha swoje imię. 
- Angela - przedstawiłam się. Pokiwał głową na znak że usłyszał i znów tańczyliśmy. Po kilku piosenkach poczułam jego dłonie na mojej talii. Nie zbyto pasowało więc niby przypadkiem odsunęłam się. On jednak nie odpuścił. Nie czując się w tym momencie zbyt dobrze w objęciach nieznajomego odeszłam. Miałam ochotę trochę się przewietrzyć. Ruszyłam w stronę toalety. Na szczęście nikogo tam nie było a małe okienko było otwarte przez co panował przyjemny chłód. Przetarłam czerwone ze zmęczenia policzki wodą i już miałam wychodzić kiedy ktoś przycisnął mnie do ściany przy okazji obracając w swoją stronę. Uderzyłam ręką w lustro które potłukło się na tysiące kawałków. Zamknęłam oczy z bólu.
- Stęskniłaś się ? - usłyszałam głos. Znajomy głos. Nie chciałam otwierać oczu. Wiedziałam że to ON. Znalazł mnie tu. Miałam nadzieję że to tylko zły sen. Usłyszałam kroki z korytarza miałam nadzieję że to ktoś kto mógłby mi pomóc. Drzwi się otworzyły. Spojrzałam w tamtą stronę. Moim oczom ukazał się Mat. 
- Już jestem - powiedział w stronę Adriana. Nie wyglądał już tak jak wtedy gdy tańczyliśmy. Jego oczy przepełnione były pożądaniem.
- Ja niestety muszę iść - zaczął Adrian. - Jednak mój kolega się tobą zajmie.
- Oczywiście - zaśmiał się głupio. 
- Tylko pamiętaj że za godzinę mamy samolot. Nie możemy się spóźnić bo w Ameryce już na nas czekają. Będę po ciebie za czterdzieści minut - odszedł parę kroków w stronę wyjścia przy okazji uwalniając mnie. Osunęłam się po zimnej ścianie z oczami pełnymi łez. 
- Oczywiście - podszedł do mnie Mat. 
- Z tobą jeszcze się spotkam ale to nie czas i miejsce - zwrócił się do mnie Adrian. 
- Dobra idź już - pospieszył go drugi. Adran poklepał go po plecach. 
- Miłej zabawy - powiedział drwiąco wychodząc. 

1 komentarz:

  1. Dziękuję :D Chętnie poczytam :) Dzięki wzajemnie :* Powodzenia w pisaniu :D

    OdpowiedzUsuń