19 marca 2016

One Direction

Uwaga! Ważna notka pod 

rozdziałem!

Rozdział XXVI
Zostaliśmy sami. Wolnym krokiem podszedł do mnie i przycisnął mnie do ściany. Czułam jak z każdą sekundom podnieca się coraz bardziej. Po moich policzkach popłynęła łza. 
- Proszę puść mnie - załkałam. Głos łamał mi się przy każdym słowie. Odpowiedział mi drwiący śmiech. 
- Możemy dodać sobie jeszcze atmosferki - powiedział nie zważając na moje słowa. Zgasił dwa z trzech świateł przez co panował półmrok. Szarpnął mnie za włosy w stronę ostatniej z kabin. Z mojego gardła wydobył się cichy krzyk na co kolejny raz się zaśmiał. Upadłam na podłogę gdy on zamykał drzwi. Odwrócił się w moją stronę i jednym ruchem podniósł. Próbowałam się wyrwać ale uderzył mnie mocno w twarz brzegiem dłoni. Złapałam za obolałe miejsce. Łzy już swobodnie płynęły po moich policzkach. Nie mogłam się ruszać. Straciłam kontrole nad ciałem. Zdjął moją kurtkę całując po szyi. Po chwili bluzka znalazła się przy niej na podłodze. Powoli zniżał ręce do wysokości pasa. Wyrwał guzik moich spodni by nie tracić czasu na rozpinanie go. Ściągnął je do połowy moich ud. Włożył ręce pomiędzy moje nogi. Chciałam krzyczeć jednak nie mogłam. Nawet jeśli bym to zrobiła nikt by mnie nie usłyszał. Przesuwał palce po moim intymnym miejscu. Krzyknęłam gdy poczułam że zrobił to. Włożył mi tam palce. Bolało i jednocześnie piekło. Podniecało go to coraz bardziej jedną ręką zaczął rozpinać woje spodnie. Usłyszałam kroki. Z początku pomyślałam że Adrian wrócił jednak po pomieszczeniu rozległ się stukot obcasów. Mężczyzna zatkał mi usta dłonią. 
- Ani drgnij bo pożałujesz i ona też - wysyczał. Dziewczyna rozmawiała z kimś beztrosko przez telefon chodząc w tą i z powrotem. Proszę rozmawiaj jak najdłużej te słowa odbijały się w mojej głowie. Minuty dłużyły się. W końcu pożegnała się i rozłączyła. Słyszałam dźwięk odkręcanego kranu. Po chwili zakręciła go i wyszła. Mężczyźnie telefon zaczął wibrować w kieszeni. Sprawdził czy na pewno nikogo nie ma. Niepodtrzymywana przez mężczyznę osunęłam się na zimnie płytki. Przeszedł mnie dreszcz zimna. 
- Muszę już iść ale na pewno się jeszcze spotkamy - powiedział po czym szybkim krokiem wyszedł. Naciągnęłam z trudem spodnie. Wszystko mnie bolało. Czułam obrzydzenie do niego ale także do każdego miejsca swojego ciała które on dotknął. Próbowałam podnieść się przy pomocy drzwi od kabiny ale moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Upadłam na podłogę z hukiem. 
- Jak zwykle zapomniałam telefonu - wyszeptała dziewczyna która przed chwilą stąd wyszła do siebie.  Kiedy mnie zobaczyła do razu podbiegła. - Co ci się stało ? - zapytała choć nie oczekiwała odpowiedzi bo ją znała. Była to starsza ode mnie dziewczyna. Nienagannie ubrana i  umalowana. Kasztanowe włosy opadały jej na prawe ramię. 
- To nic - zaszlochałam. Znów spróbowałam wstać jednak na marne. Klęknęła przy mnie. Zebrała moje ubrania. Pomogła mi nałożyć bluzkę i kurtkę. 
- Trzeba wezwać ochroniarza ... - zaczęła.
- Nie. On już wyszedł - przerwałam jej próbując powstrzymać płacz. Zebrałam w sobie siły by wstać. Zachwiałam się i gdyby nie dziewczyna upadłabym ponownie. 
- Odwiozę cię do domu - zaproponowała. Oparłam się o ścianę. 
- Nie trzeba. Wystarczy jak pokażesz mi gdzie jest wyjście - popatrzyłam na nią. Przed oczami pojawiły mi się czarne kropki. Zamrugałam kilka razy by zniknęły.
-Nie możesz sama wrócić do domu - przyłożyła dłoń do mojego czoła. - Masz gorączkę. 
- To z nerwów - przyznałam. Z niemałym trudem podeszłam do umywalki. Jedno z luster leżało na  ziemi rozbite. Obmyłam twarz wodą. Poczułam się odrobinę lepiej. 
- Nie mogę cię tak zostawić - samotna łza spłynęła po jej policzku. 
- Dziękuję za pomoc - nie mogłam patrzeć na jej oczy pokryte warstwą łez. - Mogłabyś pokazać mi gdzie jest wyjście ? 
- Dobrze - złapała mnie w talii bym nie upadła. Idąc korytarzem muzyka stawała się coraz głośniejsza. Po chwili dotarłyśmy do sali pełnej ludzi. 
- Poczekaj chwile - powiedziałam. Stanęłam na małym stopniu przy ścianie. Zaczęłam wypatrywać przyjaciół. Niall i blondynka tańczyli trzymając się za ręce. Louis, Liam, Daniell i El tańczyli w małym kółku. Harry i Nina całowali się przy barze. Zobaczyłam też Zayna w towarzystwie jakiegoś młodego chłopaka. Właśnie pił drinka. Gdyby wcześniej przyszedł nie tańczyłabym wtedy sama. To wszytko by się nie wydarzyło - pomyślałam. Jednak nie obwiniam go za nic. Wziął kolejną szklankę z cieczą do rąk. Ciekawe czy o mnie pomyślał... Zeszłam na dół do brunetki która od razu mnie złapała ponieważ potknęłam się o własne nogi. Wyprowadziła mnie z budynku. Powitał nas chłodny wiatr i prawie pusta ulica. 
- Em! Wszędzie cię szukałam. Chłopaki chcą już wracać - podbiegła do nas czarnowłosa, niska dziewczyna. 
- Spokojnie idź - powiedziałam gdy brunetka spojrzała na mnie.
- Na pewno ? - upewniła się. 
- Tak. Zobacz tam stoi taksówka - wskazałam głową samochód. - To pa. 
- Pa - pożegnały się. Niższa złapała drugą za rękę i pociągnęła z powrotem do środka. Tak na prawdę nie miałam zamiaru jechać taksówką. Ruszyłam znaną mi dobrze drogą do domu. Teraz gdy byłam sama mogłam dać ponieść się emocją. 
Dodatkowo zaczął padać deszcz.
Łzy swobodnie wypływały z moich oczu. Było dość późno więc mało osób chodziło ulicami. Jeszcze mniej jeździło samochodów po ulicy. Deszcz padał coraz bardziej lecz nie przejmowałam się tym. Zdjęłam szpilki z obolałych stóp. Wzięłam je w rękę. Czułam mokry chodnik pod gołymi stopami. Zimne dreszcze przeszywały moje ciało. Ból stawał się nie do zniesienia. Złapałam się za rękę którą uderzyłam w lustro. Rana pod kurtką była z tego co mi się wydaje nie aż tak wielka. Z każdym  krokiem było coraz ciężej. Otworzyłam drzwi do pustego domu. Poszłam do kuchni po wodę by się napić. Kiedy to zdobiłam przypomniałam sobie że Nina może się o mnie martwić. Napisałam do niej wiadomość:
Wróciłam już do domu. Trochę źle się czułam. 
Bawcie się dobrze :*
Musiałam coś wymyślić... Jednak nie okłamałam jej. Czułam się źle. Nawet bardzo źle. Zrzuciłam z łóżka słodycze. Wzięłam z szafy starą bluzę i dresowe spodenki. Zrzuciłam z siebie mokre ubrania. Nadal nie mogłam przestać płakać. Starałam się uspokoić ale nic nie pomagało. Nałożyłam przyszykowane ciuchy i położyłam się na środku łóżka. Okryłam się kołdrą. Było mi strasznie zimno. Trzęsłam się jednocześnie z zimna i przez płacz. Spojrzałam na telefon. Była już 2:56. Nakryłam kołdrę na głowę i spróbowałam usnąć. Jednak nie mogłam. Leżałam tak dusząc się płaczem. Około godziny czwartej poszłam do łazienki. Czułam na sobie każdy jego dotyk. Odkręciłam kurek tak by wanna zapełniła się ciepłą wodą. Zrzuciłam z siebie ubrania. Weszłam do wody. Zanurzyłam się aż po czubek głowy. Niektóre miejsca na moim ciele boleśnie piekły. Dopiero gdy zupełnie zabrakło mi powietrza w płucach postanowiłam się wynurzyć. Cisze przerywał co chwile mój szloch. Przeszywało mnie uczucie jakbym do niczego się nie nadawała.
- To moja wina. Mogłam tam nie iść. Mogłam jakoś się bronić - krzyczałam. Co chwile głos mi się załamywał. Chwyciłam kosmetyczkę w poszukiwaniu jedynej rzeczy która jak wtedy myślałam mogłaby mi pomóc. Wysypałam z niej wszystkie rzeczy na ziemię nie mając ochoty bawić się w szukanie. Wreszcie wyleciała błyszcząca żyletka. Bez wahania złapałam ją w rękę. Zrobiłam na obu nadgarstkach po jednej grubej kresce. Razem z krwią która kapała do wody czułam się lepiej. Jakby to ująć czyściej. Oczy zaczęły mi się zamykać. Z każdą chwilą coraz bardziej zagłębiałam się już w czerwonej wodzie. Kiedy prawie ogarnął mnie sen byłam cała zanurzona. Nie miałam siły się podnieść.
Czułam jak powoli zaczyna mi brakować tchu. Straciłam kontrole nad ciałem i umysłem. Spróbuj dasz radę usłyszałam w głowie znajomy głos. Usiłowałam sobie przypomnieć jego właściciela. Artur. Tak to był jego głos. Ale skąd... Chciałam się wynurzyć zwłaszcza jak on to powiedział lecz nie wiedziałam jak. Zapomniałam jak poruszać rękami lub nogami. Zaczęłam się dusić. Pojawiło się kłucie w klatce piersiowej. Wydawało mi się jakbym zagłębiała się w morzu i pode mną nic nie było. Zobaczyłam kogoś. Obraz się wyostrzył i przede mną stanął Artur. Nie zastanawiało mnie jak ani po co. Ważny był tylko on. Ból ustał. Wyciągnął dłoń sugerując bym za nią złapała. Chciałam to zrobić. Spróbowałam to zrobić jednak zamiast tego wodziłam ręką w wodzie. Wynurzyłam ją i złapałam za kran. Za jego pomocą usiadła. Mój oddech był przyśpieszony i płytki. Wstałam i bez wycierania nałożyłam ubrania. Po ciemku przeszłam do szafy wyjęłam dwie bandamki i nawet nie wiem jak zawiązałam je na zranionych nadgarstkach. Po czym znalazłam się na łóżku. 
_________________________________________________
 Otóż już ponad 10000 wyświetleń! 
Jej! 
Nawet nie wiecie jak 
bardzo się cieszę !
To wszytko i wyłącznie wasza zasługa!
Jestem bardzo dumna...
Jednak nie jestem pewna czy na prawdę mnie czytacie.
Prosiłabym żebyście komentowali. 
Wiem, wiem... kolejna dziewczyna prosząca o komentarze...
Uwierzcie że jednak to jest troszkę ważne. 
Tak mogę sprawdzić czy ktoś czyta. 
Piszcie co uważacie za słuszne. 
Jeśli coś się wam nie podoba to chętnie się dowiem co.
Więc komentujcie i czytajcie :D
Dzisiaj może się zmienić wygląd bloga.
Tak więc żegnam się z wami. 
Kocham was! Pa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz